NAJWAŻNIEJSZE I (NIEKIEDY)
NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI
GWAŁTÓW W HISTORII
145 r. p.n.e.
GWAŁT NA WESELU
Cz. VI
BÓG Z ODLEGŁEJ KRAINY
Cz. VI
"GDYŚCIE NAD BARDZO WIELOMA
GRODAMI PANOWALI,
WŁAŚNIE WTEDY NAJWIĘCEJ
ZROBILIŚCIE SOBIE NIEPRZYJACIÓŁ"
TEBAŃCZYCY DO ATEŃCZYKÓW
TUŻ PRZED ZAWARCIEM SOJUSZU WYMIERZONEGO PRZECIW SPARCIE
(ok. 395 r. p.n.e.)
Z początkiem 398 r. p.n.e. zakończył życie król Sparty z dynastii Eurypontydów - Agis II, powstała więc konieczność ustanowienia nowego króla. Tutaj jednak pojawił się spór pomiędzy dwoma przedstawicielami dynastii, bratem zmarłego władcy - Agesilaosem i synem Agisa - Leotychidasem. Agesilaos oskarżył jednak swego bratanka iż nie jest on synem króla, tylko Ateńczyka Alkibiadesa, który będąc w Lacedemonie, nawiązał romans z matką Leotychidasa i żoną Agisa II - Timaią. Rzeczywiście, gdy w 415 r. p.n.e. podczas święta Adonisa w Atenach uszkodzono wiele kolumn z podobiznami Hermesa, odrywając to, co wystawało (hermy wykonane były w ten sposób, że przedstawiały głowę boga i niżej jego fallusa w stanie wzwodu), o ten czyn oskarżono Alkibiadesa i ludzi z jego otoczenia. Pojawiło się mnóstwo donosów (w kolejności chronologicznej, były to donosy: Antymacha, Teukrosa, Diokleidesa, Andokidesa, Agarysty i niewolnika Lidosa) i wszyscy oni oskarżyli w nich albo samego Alkibiadesa, albo też grono jego przyjaciół (Eufiletosa, Teodorosa, Pulytiona i kilku innych). Doszedł również poważny zarzut sparodiowania misteriów ku czci bogini Demeter (misteria eleuzyńskie na cześć tej właśnie bogini - do których jeszcze zapewne powrócę, choć może już w innym temacie - należały do najbardziej szlachetnych i najgodniejszych w całej Helladzie, zaś wtajemniczeni w te praktyki religijne, uważali siebie za prawdziwą elitę, ludzi wybranych i umiłowanych przez bogów). Był to bardzo poważny zarzut i choć w tym czasie Ateny (i Związek Morski) prowadziły wojnę na śmierć i życie ze Spartą (i Związkiem Peloponeskim), a wyprawa na Sycylię przeciwko Syrakuzom była już gotowa, to jednak zarzut świętokradztwa okazał się na tyle poważny, że nie można było nad tym przejść do porządku dziennego. Co prawda początkowo Alkibiadesa uniewinniono z zarzutów i pozwolono mu objąć dowództwo w wyprawie na Syrakuzy, jednak gdy flota już wyruszyła, heliaja (ateński trybunał sądowy) zmieniła zdanie i (zapewne po pojawieniu się kolejnego donosu, tym razem wniesionego przez Tessalosa - przeciwnika politycznego Alkibiadesa - który oskarżył go o bezbożność w odniesieniu do bogiń: Demeter i Persefony) nakazała Alkibiadesowi powrócić do Aten, by tam ponownie stanął przed sądem i wytłumaczył się z oskarżeń (wnoszonych - co by nie powiedzieć - przez ludzi godnych i wywodzących się ze szlachetnych ateńskich rodów i jedynie niewolnik Lindos odstawał od tej arystokratycznej gromadki). Ten jednak - obawiając się skazania - zbiegł najpierw do ateńskiej kolonii w południowej Italii - Thurioi (gdzie zapytany: "Alkibiadesie, nie ufasz ojczyźnie?", miał rzec: "Co do wszystkiego innego tak, co do mego życia, to nie ufam nawet własnej matce") a następnie do miasteczka Killene w Elidzie, po czym przeniósł się do Argos (gdzie dotarł do niego wyrok śmierci na jaki zaocznie skazano go w Atenach). Obawiając się jednak że Argiwczycy zechcą wydać go Atenom, postanowił ostatecznie udać się do Sparty.
"Jeśli Ateńczycy uważają mnie za zbrodniarza i zdrajcę, to niech przynajmniej mają do tego powód" - jak sądził wówczas Alkibiades i przybywszy do Lacedemonu, zaczął głosić swe bliskie związki rodzinne ze Spartą (ród z którego się wywodził - Alkmeonidzi - miał zawartą umowę "gościnną" czyli proksenię ze Spartą, Alkibiades miał również za młodu lacedemońską niańkę Amyklę - choć to akurat nie należało wówczas do rzadkości wśród arystokratycznych ateńskich rodów, gdyż niańki ze Sparty były wówczas bardzo cenione, gdyż uważano że kobiety stamtąd lepiej potrafią wychować chłopców i stworzyć z nich prawdziwych mężczyzn. A poza tym imię "Alkibiades" również było lacedemońskiego, a nie ateńskiego pochodzenia). Alkibiades utrzymywał też bardzo wiele znajomości i przyjaźni (np. to właśnie jego przyjaciele z Messyny na Sycylii zamierzali otworzyć bramy swego miasta przed Ateńczykami, ale gdy dowiedzieli się o jego odwołaniu i oskarżeniu, zmienili zdanie, i w taki to sposób Ateńczycy nie opanowali strategicznie ważnej Cieśniny Messyńskiej). W Sparcie zatrzymał się w domu swego przyjaciela Endiosa, który pamiętał z jakim szacunkiem Alkibiades przyjął przed dziesięcioma laty lacedemońskich jeńców, wziętych w niewolę po klęsce w bitwie z Ateńczykami pod Sfakterią (było to jedno z największych ateńskich zwycięstw w tej wojnie). Alkibiades wystąpił też o ochronę do króla Sparty Agisa II, lecz nim ją uzyskał, przyszło mu tłumaczyć się ze swego poparcia dla demokratów (nie pytano go jednak o współudział w zagładzie mieszkańców wyspy Melos, dokonanej zaledwie rok wcześniej - 416 r. p.n.e. - gdzie wszystkich mężczyzn wymordowano, a kobiety i dzieci wzięto w niewolę. Stało się to właśnie na wniosek Alkibiadesa, który mocno za tym agitował na ateńskim Zgromadzeniu Ludowym. Trudno się jednak temu dziwić, mordercza wojna trwała już prawie szesnaście lat, więc jakiekolwiek opory moralne obu stron uległy stępieniu i gdy jeszcze na początku wojny pozwalano ludności opuścić zdobyte miasta i zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy - mężczyźni mogli zabrać strój w którym byli, zaś kobiety po dwie suknie - to teraz już nie było litości i najczęściej pokonanych po prostu mordowano). Alkibiades miał również przedstawić prawdziwe cele ateńskiej wyprawy na Sycylię, mówiąc przed zgromadzeniem prytanów: "Najpierw zamierzaliśmy zawładnąć Sycylią, potem Italią, następnie posiadłościami Kartaginy, a wreszcie i Kartaginą samą. Później (...) mieliśmy zwrócić wszystkie siły przeciw Peloponezowi. Pod naszymi rozkazami znajdowałyby się wówczas ogromne wojska, złożone zarówno z helleńskich, jak i barbarzyńskich mieszkańców Italii, a nawet z Iberyjczyków. (...) Nasza flota wojenna zostałaby poważnie rozbudowana dzięki lasom Italii. (...) Dzięki tym siłom i zasobom łatwo by było zamknąć Peloponez od strony morza. Jednocześnie nasza armia lądowa współdziałając z flotą zdobyłaby niektóre miasta. Tym sposobem (...) cały półwysep dostałby się pod nasze panowanie. Potem zawładnęlibyśmy resztą Hellady".
Alkibiades namawiał również Lacedemończyków, aby przenieśli działania wojenne bliżej samych Aten, twierdząc że stosowana dotąd przez Spartę taktyka corocznych ataków na Attykę i pustoszenia okolic od Eleusis do Dekelei - nic nie daje. Ateńczycy są niepokonani na morzu, zaś ludność z zagrożonych terenów po prostu ucieka do Aten i czeka aż nieprzyjaciel sobie pójdzie. Alkibiades twierdził że głód nie zagrozi Atenom, póki mają flotę i panują nad wieloma ziemiami na Morzu Egejskim, oraz kontrolują cieśniny wiodące na Morze Czarne (skąd sprowadzane jest zboże do Aten), oraz drogę na Cypr i do Egiptu, mogą zatem przeboleć zniszczenie "kilku wiejskich chat" w Attyce. Radził więc by Spartanie opanowali dużą twierdzę Dekeleję, a skąd nieustannie już będą mogli szarpać Ateńczyków bez konieczności opuszczania Attyki na zimę (tak się właśnie stało w 413 r. p.n.e.). Dzięki tym propozycjom i zadeklarowaniu wierności Sparcie, Alkibiades uzyskał schronienie o które prosił, a nawet sympatię samego króla Agisa. Jednak korzystając z gościnności lacedemońskiego króla, postanowił również skosztować... wdzięków jego żony - Timai, a ponieważ był wciąż jeszcze młody (miał ok. 35 lat), a do tego nieziemsko przystojny (jak twierdzą historycy) i "od zawsze" otoczony wianuszkiem zakochanych w nim kobiet (i nie tylko, wchodził bowiem także i w związki homoseksualne), bardzo łatwo potrafił rozkochać w sobie kobiety. Timaia była zauroczona jego osobą, a ich związek trwał dość długo (wyszedł na jaw dopiero w jakiś czas potem). Zaszła też w ciążę w chwili, gdy jej mąż właśnie zdobywał Dekeleię i urodziła syna - Leotychidasa - już po powrocie Agisa z wyprawy. Ten został poinformowany o szczególnym rodzaju "opieki", jaką zapewniał jego żonie Alkibiades, ale król początkowo w ogóle nie chciał wierzyć tym plotkom i twierdził że zbiegły Ateńczyk nie dopuściłby się czegoś tak haniebnego (notabene zdradził własny kraj i wspierał nieprzyjaciół, podpowiadając im jak mają skutecznie zniszczyć ateńską flotę i zdobyć same Ateny, dlaczego więc miałby nie wykorzystać okazji jaka mu się nasunęła, tym bardziej że wkrótce potem zdradził i samych Spartan, uciekając z ich kraju). Jednak po jakimś czasie królowi się przypomniało, że pewnej nocy, którą zamierzał spędzić w sypialni swej małżonki, doszło do trzęsienia ziemi i wówczas Agis poprzysiągł bogom że jeśli ono się nie powtórzy, przez rok nie odwiedzi Timai w sypialni. Słowa dotrzymał (wyruszył wówczas na wojnę do Attyki), a po powrocie ujrzał nowo narodzonego syna.
Alkibiades, obawiając się zemsty Agisa, postanowił skontaktować się z perskim satrapą Lidii i Karii - Tissafernesem (akurat ten przybył z poselstwem do Sparty, było to w roku zawarcia pierwszego sojuszu spartańsko-perskiego z 412 r. p.n.e.) i z jego też pomocą planował wydostać się z kraju Lacedemończyków. Radził także Tissafernesowi, aby ten jedynie miarkował pomoc dla Sparty i dążył raczej do jej jak największego osłabienia, a ten z chęcią przyjmował jego rady i postępował zgodnie z instrukcjami obiecując Sparcie pomoc, a nie przysyłając swych sił i pieniędzy w terminie. Sprytny Alkibiades postanowił też oczyścić swoje imię wśród Ateńczyków i posłał wiadomość na Samos (gdzie znajdowała się główna baza ateńskiej floty operującej na wschodnich rubieżach Morza Egejskiego), że trzyma w garści Tissafernesa i radzi mu aby nie udzielał Sparcie żadnego realnego wsparcia. To spowodowało że stosunek Ateńczyków do Alkibiadesa uległ zmianie i (mimo sprzeciwu Frynichosa - który twierdził że Alkibiadesowi nie zależy ani na demokracji ani na oligarchii, ani na Atenach ani na Sparcie, a jedynie na sobie samym. Frynichos zresztą sam wkrótce potem się skompromitował, gdy wysłał do spartańskiego wodza - Astiochosa, ostrzeżenie przed zdradą Alkibiadesa. Potem okazało się też, że Frynichos - w obawie o własne życie - zamierzał wydać Lacedemończykom cały ateński obóz wraz z flotą, ale nim ta wiadomość ujrzała światło dzienne, Frynichos zginął na Agorze z ręki niejakiego Hermiona, który pchnął go sztyletem). Ateńczycy znów przyjęli więc Alkibiadesa i oczyścili go z zarzutu zdrady oraz świętokradztwa (411 r. p.n.e.). Ten, w swej mowie wygłoszonej do obywateli, próbował jednak wytłumaczyć się ze swojego postępowania i zostało ono przyjęte. Alkibiades następnie został mianowany strategiem floty stacjonującej na Samos i w 410 r. p.n.e. (o czym już wcześniej pisałem) odniósł jedno z najświetniejszych zwycięstw, jakich Ateńczycy doświadczyli w czasie tej długiej, 27-letniej wojnie, zwanej peloponeską. Bitwa morska pod Kyzikos (za Hellespontem w Propontydzie), była prawdziwym pogromem spartańskiej floty (choć wielu jednostkom udało się uciec), czego dowodem były tak pesymistyczne meldunki, słane po bitwie do Sparty, jak ten: "Okręty przepadły, Mindaros (lacedemoński dowódca) nie żyje. Ludzie głodują. Nie wiemy, co robić!" Udało się również Alkibiadesowi doprowadzić do upadku krótkotrwałego panowania oligarchów w Atenach (411/410 r. p.n.e.) i to samą tylko zapowiedzią przybycia na rozmowy z nowym rządem (najbardziej prodemokratyczne nastroje były w ateńskiej flocie, której to marynarze i żołnierze chcieli czym prędzej płynąć do Aten i rozprawić się z oligarchami - nasłuchawszy się opowieści że nowy rząd pragnie poddać się Lacedemończykom i prześladuje weteranów - co było nieprawdą, ale tutaj w grę wchodziły już emocje, które okazały się silniejsze od prawdy). W każdym razie ze zdrajcy, stał się Alkibiades bohaterem narodowym i zwycięzcą, na którego imię zmieniały się ustroje polityczne. Ostatecznie po klęsce Aten w 404 r. p.n.e., Alkibiades został zamordowany gdzieś w Azji Mniejszej z polecenia spartańskiego stratega - Lizandra (jego ciało zostało rzucone na pożarcie dzikim zwierzętom).
Teraz więc Leotychidas był powszechnie uważany za syna Alkibiadesa (który ponoć śmiał się że zapłodnił Timaię tylko po to, aby jego potomkowie zasiedli na tronie Sparty) i takie właśnie oskarżenie wytoczył przeciwko niemu jego stryj i konkurent do korony - Agesilaos. Na korzyść Leotychidasa przemawiała jednak treść przepowiedni delfickiej, która głosiła aby Lacedemończycy wystrzegali się "kulawej władzy". A tak się akurat złożyło, że Agesilaos miał problem z jedną nogą, która była słabsza i na którą utykał (swoją drogą ciekawe jak w młodości przeszedł inspekcję niemowląt i agogę - szyli spartańską szkołę wychowania młodzieży. Nic nie wiadomo bowiem o jego dzieciństwie i młodości, więc pewnie kaleką stał się w późniejszym wieku) . Dlatego też uważano, że przepowiednia mówiła właśnie o nim. Ale Lizander - który jawnie opowiedział się po stronie Agesilaosa - stwierdził że owa przepowiednia źle jest interpretowana, bowiem - jak twierdził: "Bóg (Apollo) nie nakazuje wystrzegać się kalectwa, spowodowanego potłuczeniem nogi, lecz raczej tego, by królem nie został ktoś nie będący z rodu królewskiego, bo byłoby to niewątpliwie królestwo kulejące, gdyby grodowi Lacedemończyków przewodzili ludzie, nie pochodzący od Heraklesa" (rody królewskie Agiadów i Eurypontydów twierdziły że wywodzą się od Hyllosa - syna Heraklesa). Po przedstawieniu tych argumentów, nowym królem okrzyknięty został Agesilaos II. Leotychidas został natomiast wypędzony z Lacedemonu, zaś nowemu królowi wpadł w ręce cały majątek Agisa II, który umiejętnie potrafił wykorzystać do celów politycznych i propagandowych (dzięki temu stworzył sobie silne zaplecze własnych zwolenników). Znany był też z ogromnej atencji, jaką okazywał gerontom - strażnikom ustroju (powołani zostali przez spartańskiego prawodawcę - Likurga, jeszcze w IX wieku p.n.e.), których zadaniem było przeciwstawiać się demokracji i w tym celu współpracować z królami, a także wspierać lud tam, gdzie istniała obawa pojawienia się tyrani. Gerontów zawsze było 28, a razem z królami tworzyli swoisty parlament w liczbie 30 powołanych do tego arystokratów. Agesilaos zawsze podkreślał nadrzędność geruzji i nawet tam, gdzie prawo dawało mu pewne przywileje, postępował tak, aby podkreślić swój szacunek dla tej instytucji (np. wstawał ze swego miejsca gdy pojawiali się geronci, choć jako król nie musiał tego czynić, oraz zjawiał się na każde wezwanie gerontów, nie czekając na ich ponaglenia). Tak więc rozpoczęło się nowe panowanie, choć od razu przyćmił je spisek, jaki się zawiązał i jaki zagroził nie tylko ustrojowi Sparty, ale samemu Lacedemonowi jako państwu.
Oto bowiem (jeszcze w tym samym 398 r. p.n.e.) objawił się człowiek o imieniu Kinadon, który co prawda był spartiatą, ale nie posiadał swojej ojcowizny , należał więc do grona owych ubogich spartiatów, którzy (jak pisze Plutarch) siedzieli: "w mieście jako tłum w nędzy i po ojcach". Kinadon szukał zwolenników koncepcji "zemsty na spartiatach", którzy takich jak on pozbawili ojcowizny i należnych bogactw po zakończeniu wojny z Atenami. Nie ulega bowiem atpliwości że po zwycięstwie stała się Sparta najpotężniejszym i najbogatszym państwem całej Hellady. Bogactwo, jakie wówczas napłynęło do Lacedemonu było tak ogromne, że w całych dziejach Sparty nigdy nie widziano czegoś podobnego. Majątek jaki zdobyli Lacedemończycy (i nie podzielili się nim z Tebami i Koryntem, którzy domagali się 1/12 łupów), wynosił ok. 2000 talentów (a była to kwota ogromna, dla porównania za 1 talent można było nabyć okazały pałac, lub wystawić dwa okręty wojenne wraz z załogą). Kwota ta przerażała samych Spartan (niektórzy historycy twierdzą, że to właśnie napływ tego bogactwa był powodem rozluźnienia obyczajów i upadku dotychczasowego systemu wychowania młodzieży zwanego - agoge), a byli i tacy (jak efor Skirafidas i efor Flogidas), którzy sprzeciwili się wpuszczeniu pieniędzy do miasta (nie wyjaśnili jednak co należy z nimi uczynić - przeznaczyć na jakiś konkretny cel, zniszczyć lub może... oddać pierwotnym właścicielom?). Ostatecznie jednak (pod wpływem zwolenników i żołnierzy Lizandra) postanowiono zatrzymać pieniądze, ale poczyniono ograniczenia, polegające na upaństwowieniu całego tego bogactwa i wprowadzeniu kary śmierci za prywatne posiadanie pieniędzy (komunizm w pełnej krasie. Warto tutaj jeszcze dodać, że w tym czasie Sparta - jako jedno z nielicznych greckich polis - nie biła własnej monety, posługując się pieniędzmi obcymi, lub prowadząc bezpośrednią wymianę towarową). Długa wojna z Atenami i częste braki środków na budowę i wyekwipowanie floty (po to przecież zawierano umowy z Persją, aby Król Królów dał pieniądze na wystawienie spartańskiej floty wojennej), pokazały jednak że pieniądze mogą się przydać i nie muszą stanowić zagrożenia, jednak początkowo obawy były duże (szczególnie obawiano się demoralizacji młodzieży tak wielkim bogactwem). Szybko jednak one ustąpiły, gdyż już w kilka lat po zakończeniu wojny majątki jednych Spartiatów niepomiernie wzrosły, inni zaś utracili całą ojcowiznę. Stało się tak nie tylko przez napływ owych bogactw (i nierównomiernym ich podziale pomiędzy współobywateli), ale również przez wprowadzenie nowego prawa (rhetry) przez efora (eforowie - w liczbie pięciu, z czego trzech zawsze przebywało w Sparcie - tworzyli rząd Lacedemonu, gdyż to oni decydowali o wojnie i pokoju, przewodniczyli obradom Zgromadzenia Ludowego, ustanawiali nowe prawa itd.) Epidateusa, który poróżniony ze swoim synem, wprowadził zasadę iż każdy obywatel ma prawo oddać swój majątek lub przekazać w testamencie komu tylko zechce, a jego dzieci (synowie) nie będą już automatycznie dziedziczyły ojcowizny po jego śmierci.
W ten sposób wprowadzone zostało prawo, które w przeciągu kilku lat doprowadziło do zwiększenia się majątków arystokratów i zmniejszenia się ziem, należących do uboższych obywateli, którzy tracąc ziemię, automatycznie tracili również status spartiatów i prawo głosu na Zgromadzeniu Ludowym (Apella). I właśnie przeciwko temu postanowił zaprotestować ów Kinadon. Pałał on wielką nienawiścią do spartiatów (Ksenofont - najlepiej uświadomiony w sprawach Sparty Ateńczyk, który spędził tam wiele lat i wiele widział na własne oczy, pisze iż Kinadon pałał taką niechęcią do Spartiatów, że: "nikt nie jest w stanie ukryć, że chętnie jadłby ich nawet na surowo") i wokół siebie zgromadził innych niezadowolonych: ubogich spartiatów, którzy potracili ojcowizny i żyli w mieście niczym żebracy, periojków (byli to przedstawiciele innych ludów zamieszkali w Sparcie i nie posiadający praw obywatelskich. W dużej mierze również mogli to być Achajowie, czyli wcześniejsi panowie Peloponezu, którzy zostali podbici i podporządkowani przybyłemu z północy "ludowi ognia" czyli Gorom, nazwanych potem Dorami), neodamodów (wyzwolonych niewolników - "tych, których wyzwolono ze stanu helockiego") i oczywiście helotów (niewolników państwowych). Kinadon udawał się co jakiś czas na spratańską Agorę w towarzystwie jednego lub co najwyżej dwójki zwolenników i... liczył spartiatów, powtarzając że są to ich śmiertelni wrogowie. Powiadał też że w samym mieście wrogów jest niewielu, a jeszcze mniej na wsi ("w każdej wsi jest tylko jeden wróg - gospodarz"), wszyscy inni zaś są potencjalnymi sojusznikami, dlatego też uważał że należy się do nich zwracać z apelem by dopomogli rewolucji próbie zamachu stanu i wymordowali wystąpili przeciwko swym prześladowcom. Kinadon stworzył też doskonałą siatkę konspiracyjną, która polegała na tym, że nawet przywódcy spisku nie wiedzieli dokładnie ile osób jest w to zaangażowanych i nie znali ich imion (zapewne w obawie przed torturami).
Ktoś jednak doniósł eforom o spisku Kinadiona i jego zwolenników, a ci (w wielkiej tajemnicy, aby nie spłoszyć spiskowców) zebrali się na naradzie z gerontami i postanowili posłać Kinadiona do miasta Aulon w północnej Messeni z jakimś zadaniem, które nie miało jednak większego znaczenia (polecono mu na przykład przyprowadzić z Aulon pewną kobietę słynącą z urody, która jakiś czas temu ośmieliła się pozostać niewzruszona na względy spartiatów). W drogę wysłano z nim sześciu ludzi, którzy byli jednak odpowiednio wtajemniczeni i mieli za zadanie aresztować Kinadiona, gdy ten tylko opuści Spartę (wysłano za nimi jeszcze korpus jazdy), obawiano się bowiem dokonać aresztowania w samym mieście, nie wiedząc ilu dokładnie miał tam zwolenników. Tak też się stało, Kinadion został aresztowany i poddany torturom w wyniku których wymienił imiona wszystkich wtajemniczonych w spisek (oczywiście tylko tych, których sam znał), a którzy to wkrótce również zostali aresztowani (co ciekawe - zapytany podczas tortur dlaczego zamierzał obalić spartański "ustrój przodków", Kinadion miał rzec że wcale nie pragnął tego czynić, a jedynie przywrócić sprawiedliwość tym, którzy zostali wykluczeni z grona spartiatów-obywateli). Kinadion - z głową i rękoma ujętymi w dyby, smagany biczem i kłuty włóczniami - prowadzony był przez całe miasto na miejsce kaźni, aby Lacedemon widział jak władze karzą nieprowomyślnych i tych, którzy się buntują przeciwko prawom, ustalanym przez kilku arystokratycznych wybrańców. Wraz z nim stracono jeszcze jednego uczestnika spisku - wieszczka Tisamenosa, który pochodził z Elidy i był członkiem tamtejszego rodu kapłańskiego - Iamidai. Pierwotnie rodzina należała do grupy periojków, ale w 480 r. p.n.e. przodek Tisamenosa uzyskał spartańskie obywatelstwo i uczestniczył w bitwie z Persami w wąwozie Termopile pod wodzą Leonidasa. Potem jednak rodzinie nie wiodło się dobrze, dlatego właśnie Tisamenos zdecydował się przyłączyć do spisku Kinadiona.
A tymczasem w 397 r. p.n.e. Sparta zawarła sojusz z Egiptem, a faraon Bienre Neferites (I) obiecał dostarczyć żywność i wyposażenie dla 100 okrętów wojennych. Niestety, transport (wysłany w roku następnym) wpadł w ręce sprzymierzonych z Persami Rodyjczyków i Spartanie nie otrzymali już więcej pomocy ze strony Egiptu, będąc zmuszonymi do prowadzenia wojny z Persją w "życzliwym osamotnieniu" ("życzliwym" - jako że wojnę z Persją Grecy na ogół postrzegali za chwalebną, natomiast w "osamotnieniu" dlatego, iż prawie nikt nie udzielił im w tej walce pomocy, a było coraz więcej takich, którzy uważali że dominacja Sparty zaszła za daleko i należy ją przystopować). W 397 r. p.n.e. nie doszło do żadnych decydujących wydarzeń militarnych na froncie w Azji Mniejszej. Derkyllidas (spartański wódz od 399 r. p.n.e.) podjął się ataku na Karię, ale satrapa Tissafernes (wraz z Artabazosem - satrapą Myzji i Frygii), uderzył na Jonię, czym zmusił Derkyllidasa do odwrotu. Ostatecznie ponownie zawarto rozejm, gdyż obie strony obawiały się podjęcia walki w jednej, decydującej bitwie (Persowie bali się greckiej falangi i niezwyciężonych spartańskich hoplitów, zaś Lacedemończycy obawiali się ataków doskonałej jazdy perskiej). Decydująca rozgrywka miała zapaść w roku następnym (396 p.n.e.) gdy do Azji Mniejszej wybrał się na czele większej armii sam król Lacedemonu - Agesilaos II.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz