CZYLI CO SPOWODOWAŁO
ŻE REPUBLIKA WEIMARSKA
ZMIENIŁA SIĘ W III RZESZĘ?
PLANY I MARZENIA
Cz. VI
REWOLUCJA 1905 r.
CZYLI DZIEJE PEWNEJ MISTYFIKACJI
Cz. I
"ZJEDNOCZONY W MODLITWIE Z MOIM NARODEM NABRAŁEM NOWYCH SIŁ DO SŁUŻENIA ROSJI, JEJ POMYŚLNOŚCI I CHWALE"
MIKOŁAJ II
W LIŚCIE DO GUBERNATORA MOSKWY
PODCZAS WIELKANOCNYCH ODWIEDZIN DAWNEJ ROSYJSKIEJ STOLICY
(1900 r.)
Car Mikołaj II który wstąpił na rosyjski tron dnia 1 listopada 1894 r., od samego początku swych rządów nie miał szczęścia ani w polityce, ani też w życiu prywatnym. Jego ojciec - Aleksander III pozostawił mu w miarę stabilny tron, wcześniej zdusiwszy prawie całą antycarską i pro-liberalną opozycję. Niestety, nowy car nie posiadał temperamentu i siły ojca, a bardziej przypominał swego dziada - Aleksandra II (zamordowanego w wyniku zamachu z 1881 r.), też będąc łagodny, bierny, dobroduszny i szaleńczo zakochany w swej niemieckiej żonie - Aleksandrze. Wstępując na tron stwierdził, że nie chce być tylko "Mikołajem II, ale i drugim Mikołajem" czyniąc tym samym aluzję do osoby swego pradziada Mikołaja I zwanego Pałkinem (notabene ów car uwielbiał zadawać kary cielesne i skazywać na nie również i żołnierzy swej gwardii. Zresztą trudno się dziwić, od młodości chowany był w poczuciu strachu i szacunku do rózgi, gdy jego ojciec car Paweł I - syn Katarzyny Wielkiej - zatrudnił do nauki carewiczów - Mikołaja i Michała, generała Lamzdorfa, któremu polecił aby nie szczędził młodzieńcom chłosty za najmniejsze przewinienia. Pewnego razu Lamzdorf chwycił małego Mikołaja za kołnierz i podniósłszy go do góry, uderzył jego głową o ścianę tak mocno, że chłopiec stracił przytomność. Paweł I pochwalił metody nauczyciela i przykazał aby odtąd codziennie notował w dzienniku ile razów wymierza jego synom. Taka edukacja bez wątpienia musiała wywrzeć wielki wpływ na psychikę Mikołaja, zwanego potem "Żandarmem Europy"). W rzeczywistości Mikołaj II nie miał nic, zarówno z okrucieństwa swego pradziada (którego elektryzującego wzroku obawiali się wszyscy dworacy), jak również nic z charyzmy swego ojca i ponoć na wieść o objęciu tronu... rozpłakał się, mówiąc: "Co ja teraz pocznę. Nie jestem przygotowany na to, by być carem. Nigdy nie chciałem nim być. Zupełnie nie znam się na rządzeniu". Tego samego zdania był Aleksander III, który na rok przed swoją śmiercią tak mówił o swym 25-letnim synu: "To zupełne dziecko. Jego poglądy są zupełnie dziecinne". Jedynie matka - caryca Maria Fiodorowna starała się wspierać Nikiego (jak zdrobniale zwano Mikołaja w rodzinie), choć tak naprawdę chyba bardziej zależało jej na tym, aby wciąż móc wywierać na synu swój przemożny wpływ.
Wiarę w siebie budowała w Mikołaju głównie jego młoda żona, księżniczka heska - Wiktoria Alicja Hesse-Darmstadt (która po przejściu na prawosławie, zwana była Aleksandrą Fiodorowną), a w której ten był zakochany bez pamięci (w 1890 r. pisał: "Marzę o dniu, w którym poślubię Alix. Kocham ją od dłuższego czasu, ale jeszcze mocniej i głębiej od roku 1889, kiedy spędziła sześć zimowych tygodni w Petersburgu"). Niestety, rodzice byli przeciwni temu małżeństwu, gdyż ojciec Aleksandry był mało znaczącym niemieckim księciem, który nic nie ofiarował Rosji w kwestii sojuszy strategicznych. Szczególnie mocno przeciw temu związkowi oponowała caryca Maria, która miała ogromny wpływ na swego syna (innymi słowy młody Niki był po prostu maminsynkiem, całkiem uzależnionym od matczynej opinii), co powodowało, że następca tronu zaczął walczyć ze swym uczuciem do Alix (pisał np.: "Jestem na rozstaju dwóch dróg, ja chcę iść w jednym kierunku, mama chce, bym poszedł w drugim! Co z tego wyniknie?"). Więc aby odciągnąć syna od planów matrymonialnych z ową Niemką, car Aleksander podesłał mu młodą balerinę z Teatru Maryjskiego w Petersburgu, Polkę - Matyldę Krzesińską. Ta młoda, ładna dziewczyna co prawda zawróciła w głowie następcy tronu (w 1892 r. pisał np. tak: "Kocham Alix już od trzech lat i wciąż mam nadzieję, że pewnego dnia Bóg pozwoli mi się z nią ożenić (...) Ale od 1890 roku kocham K. z namiętnością. Dziwna rzecz ludzkie serce, bo jednocześnie nie przestaję myśleć o Alix. (...) można by dojść do wniosku, że jestem bardzo kochliwy. W pewnym sensie tak!"), jednak ich romans trwał zaledwie cztery lata i zakończył się wiosną 1894 r. 26 listopada tego roku nowy car Mikołaj II, poślubił Wiktorię Alicję, która teraz otrzymała koronacyjne imię Aleksandry (pewnym problemem, stojącym na przeszkodzie tego małżeństwa, była również niechęć Alix przed przejściem na prawosławie - co było konieczne dla małżonki cara. Mówiła ona iż żyje jako luteranka i jako luteranka chce umrzeć, a: "Wiara to nie para rękawiczek, którą się nakłada i ściąga". Ostatecznie jednak uległa presji swego otoczenia, rodziców, swej siostry - Elżbiety, a także cesarza Niemiec - Wilhelma II). Mikołaj postawił na swoim, ale nie oznaczało to wcale końca problemów w rodzinie, tym bardziej że caryca Maria traktowała synową wyniośle i nie zamierzała ustępować jej pola podczas uroczystości publicznych, ani też oddawać klejnotów przysługujących carycy (Gdy Alix skarżyła się Mikołajowi na takie traktowanie ze strony Marii, Mikołaj odpowiadał: "Porozmawiam o tym z mamą", niewiele jednak wskórał, a często miast porozmawiać, po prostu pytał się jej o radę, mówiąc żonie oficjalnie: "Zapytam o to mamę").
Aleksandra starała się dodać mężowi odwagi w sprawowaniu władzy bez udziału carycy-matki (pisała np.: "Najukochańszy (...) Nie popadaj w przygnębienie. Twoje "słoneczko" modli się za Ciebie (...) Bądź stanowczy (...). Nie dopuszczaj do tego, że inni zajmują Twoje miejsce i nie liczą się z Tobą. (...) Śmiało mów, co myślisz, i pilnuj, by nikt nie zapomniał, kim jesteś") nadaremnie - o wielu sprawach i tak decydowała "mama". Caryca-matka potrafiła być również okrutna w stosunku do swej synowej, co zostało udokumentowane podczas jednego z balów, organizowanych w połowie 1895 r. gdy caryca celowo zwracała się tylko do syna, całkowicie pomijając jego żonę, tak jakby jej tam wcale nie było (Alix wyszła wówczas z balu cała zapłakana, a to, jak Maria potraktowała Aleksandrę, zauważyła również księżniczka Ksenia Aleksandrowna - młodsza siostra Mikołaja, która potem zapisała w swych pamiętnikach: "Matka upokorzyła Alix. Zrobiła to celowo i z premedytacją (...) było to jej pierwsze spotkanie z dworem, matka zaś postarała się, aby wszyscy się z niej śmiali"). Gdy zaś przez prawie pół roku Aleksandra nie mogła zajść w ciążę, Maria oficjalnie pytała ją czy aby jest zdrowa (i czy może mieć dzieci) oraz sugerowała by obejrzał ją jej prywatny medyk. Zaś gdy (po czternastogodzinnym porodzie) na świat przyszła księżniczka Olga (listopad 1895 r.), caryca Maria stwierdziła bezceremonialnie: "Teraz dziewczynka, następny będzie chłopiec!" Maria nadzorowała również remont pomieszczeń Aleksandry, jak i pokoju swej wnuczki, księżniczki Olgi. Mimo tego, nieśmiała i skryta w sobie Aleksandra, z biegiem czasu zaczęła odzyskiwać nieco wigoru i stojąc u boku męża oraz wspierając go w jego zamierzeniach (a car był bardzo chwiejny i łatwo ulegał presji, szczególnie swej matki) i podkreślając że to on jest władcą i to on decyduje, a inni - w tym członkowie jego rodziny - powinni okazywać mu szacunek i posłuszeństwo (choć i tak szeptano na dworze iż: "Car rządzi Rosją, a jego matka rządzi carem"). Zresztą Alix musiała się mierzyć nie tylko z carycą-matką, ale i z innymi członkami carskiej rodziny, jak choćby z wielką księżną Marią Pawłową (żoną Włodzimierza Aleksandrowicza Romanowa - stryja Mikołaja II), która nie przepuściła żadnej okazji aby upokorzyć młodą carycę (namawiała nawet jej dwórki, by te wyrażały się o niej niepochlebnie i chwaliła je za to).
26 maja 1896 r. (w Rosji wówczas obowiązywał kalendarz juliański, co oznaczało że data ta była opóźniona o dwanaście dni w porównaniu z kalendarzem gregoriańskim, obowiązującym w reszcie Europy i większości świata. Ja tutaj podaję zaś jedynie daty liczone w kalendarzu gregoriańskim) miała miejsce uroczysta koronacja cesarskiej pary, po której to doszło do wielkiej tragedii na Placu Chodyńskim w Moskwie. Tutaj od razu należy wyjaśnić, że zarówno Aleksander III i caryca Maria, jak i Mikołaj II nie przepadali za atmosferą panującą w Petersburgu i kiedy tylko mogli, wyjeżdżali albo do pałacu w Gatczynie, albo do Moskwy na Kreml, albo też do Liwadii na Krym (szczególnie latem, gdzie rodzina carska spędzała beztroskie chwile w pałacu, w którym w lutym 1945 r. Stalin - nowy, czerwony car - przyjmował Churchilla i Roosevelta, omawiając powojenny podział świata na strefy wpływów), poza tym lubili też spędzać czas w Białowieży i w Spale. Gdy więc 24 maja 1896 r. para cesarska we wspaniałym orszaku wjechała do Moskwy, po raz kolejny Aleksandrę czekała niemiła przygoda, gdy lud niezbyt serdecznie wiwatował na cześć cara i carycy, zaś "niemal ogłuszająco" przywitał carycę Marię. Mimo to, uroczystość koronacyjna (25 maja) odbyła się z wielkim przepychem godnym władcy potężnego imperium, zaś tłumy Rosjan już od rana gromadziły się na Placu Czerwonym, chcąc ujrzeć na własne oczy koronację nowego cara (taka okazja mogła przecież już się nie powtórzyć w ciągu życia wielu spośród tam obecnych). Mikołaj jechał na koronację na koniu pomiędzy szpalerami swych dostojników, zaś Aleksandra siedziała w karecie ze swymi dwórkami. Koronacja przebiegała sprawnie, ale niektórzy dostrzegli, że z piersi cara zsunął się ciążki łańcuch św. Andrzeja - co dla wielu nie było pomyślną zapowiedzią przyszłości. Tragedia wydarzyła się już dnia następnego (26 maja), gdy tłum Rosjan stłoczony na Placu Chodyńskim i przepychający się do stołów z darmowym jedzeniem i piciem oraz drobnymi podarunkami od władcy (które to car był zobowiązany wystawić dla swego ludu podczas swej koronacji), zaczął się po prostu wzajemnie tratować. Tego dnia panował wielki upał, a zebrany tłum przez wiele godzin oczekiwał rozpoczęcia rozdawania upominków, gdy nagle skądś pało hasło: "Dają!" i tłum zaczął się przepychać w kierunku namiotów z darami. Każdy chciał być pierwszy, aby przy takiej ilości ludzi, nie wrócić do domu z pustymi rękami. Ludzie zaczęli więc się wzajemnie przepychać, część upadła na ziemię, inni mdleli w tłoku - efekt był taki że zadeptanych i zaduszonych zostało ponad tysiąc osób, a drugie tyle odniosło rany.
Była to tragedia, która wstrząsnęła całą Moskwą, a także przeraziła rodzinę carską. Caryca Maria pisała do swej matki Luizy w Danii (Maria Fiodorowna, nim została żoną Aleksandra III, była córką króla Danii - Chrystiana IX): "Ten straszny wypadek (...) przechodzi wszelkie wyobrażenie i całą wspaniałość i okazałość uroczystości okrył kirem! Pomyśl, jak wielu biednych, nieszczęśliwych ludzi zostało zmiażdżonych i śmiertelnie rannych"). Mimo to car, gdy dowiedział się o wypadku, nie zrezygnował z uczestnictwa w balu, organizowanym na cześć pary carskiej w posiadłości ambasadora Francji, zaś jeszcze tego samego dnia (po szybkim uprzątnięciu Chodynki z ciał i odwiezieniu rannych do szpitali) na Placu Chodyńskim car Mikołaj wraz z małżonką i dworem uczestniczył w uroczystości, na której orkiestra przygrywała pieśni na cześć szlachty rosyjskiej, niemieckiej, francuskiej, brytyjskiej i kilku innych europejskich narodów. To był jeden z najpoważniejszych skaz, jakie pojawiły się na wizerunku młodego władcy, tuż u świtu jego panowania. To właśnie wówczas, na balu we francuskiej ambasadzie, wśród rosyjskiego ludu zrodziło się przekonanie o nieczułości cara, który po tragedii na Chodynce, tańczył sobie w najlepsze kadryla w objęciach tej "zarozumiałej Niemki" - jak lud zwał Aleksandrę (Alix nie była ani dumna, ani zarozumiała, jednak jej zachowanie podczas oficjalnych uroczystości było bardzo onieśmielające, a czasem się czerwieniła na twarzy i choć była bardzo ładna, nie potrafiła błyszczeć tak jak caryca-matka, przez co uważano ją za odszczepieńca. Baronowa Sophie Buxhoeveden pisała w swych pamiętnikach iż Aleksandra: "Czuła się zupełnie zagubiona (...) Jej nieśmiałość uznawano za wyniosłość, zaś powściągliwość za zarozumiałość", w przeciwieństwie do carycy Marii, która - jak pisała Maria von Bock, córka Piotra Stołypina - jest: "Uprzejma, życzliwa, bezpretensjonalna w obejściu, była cesarzową w każdym calu, łącząc w sobie wrodzoną godność z taką dobrocią, że uwielbiał ją każdy, kto ją znał"). Aleksandra nie mogła już dłużej wytrzymać uwag i zniewag teściowej i poprosiła męża, aby wyprowadzili się z Pałacu Aniczkowskiego w Petersburgu (w którym byli pod ciągłym okiem carycy-matki) i przenieśli się do Pałacu Aleksandrowskiego w Carskim Siole. Im dalej od Petersburga i Marii, tym lepiej dla samopoczucia Alix, a widząc jak bardzo zależy na tym żonie, Mikołaj postanowił wreszcie wyprowadzić się "od mamy" i osiąść w "uroczym, drogim, kochanym miejscu" - jak potem nazywał Pałac Aleksandrowski (Gleb Botkin - syn nadwornego lekarza Mikołaja II pisał: "Carskie Sioło to był inny świat, zaczarowany kraj z baśni, gdzie niewiele ludzi miało prawo wstępu. (...) Dla monarchistów było ono swego rodzaju ziemskim rajem, siedzibą ziemskich bogów. Dla rewolucjonistów był to straszliwy pałac, gdzie żądni krwi tyrani wykuwali swe straszliwe, wrogie niewinnej ludności plany").
W 1897 r., jeszcze przed narodzinami księżniczki Tatiany w czerwcu tego roku) car wraz z żoną wyjechał na wypoczynek do Białowieży (potem wielokrotnie wracał w to miejsce, zaś puszczańska rezydencja była związana z najmilszymi wspomnieniami cesarskiej pary). Niestety, nieszczęście nie chciało opuścić Mikołaja i Aleksandry. Gdy bowiem w 1899 r. zorganizowano pierwszą rosyjską wystawę przemysłową, miasto Niżny Nowogród nawiedziło tak potworne gradobicie, że potem lud również zaczął postrzegać to, jako niepomyślny znak dla panowania Mikołaja i jego "zarozumiałej Niemki". A Mikołaj był tylko narzędziem tego systemu, starając się jednocześnie jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki i poświęcać czas temu, czego wcześniej tak bardzo nie lubił - sprawowaniu władzy. Alix utwierdzała męża w przekonaniu że cały lud go kocha (pewnego razu rzekła do jednej ze swych dam dworu: "Teraz możesz ujrzeć na własne oczy, jakimi tchórzami są ministrowie. Nieustannie straszą cara groźbą rewolucji, a tu proszę - sama widzisz - wystarczy, że się pokażemy, a już sercem są z nami"). Niestety, nie była to prawda. Rosyjski lud tak naprawdę nie znosił Aleksandry, nie lubili jej też carscy dworacy, a ona sama, zamknięta w swoim fiołkowym buduarze w Carskim Siole i starająca się mieć zawsze męża u swego boku, nie polepszała plotek i negatywnych opinii na swój temat. W kolejnych latach rodziły się następne córki pary cesarskiej (czerwiec 1899 r. księżniczka Maria i czerwiec 1901 r. księżniczka Anastazja), wciąż jednak brakowało syna - nastepcy tronu. Alix starała się z całych sił, gdyż wiedziała że w przypadku gdyby nie urodziła syna, wówczas tron po śmierci Mikołaja II objąłby jeden z jego młodszych braci - a rodzina Romanowów w XIX wieku niezwykle się rozmnożyła (co ciekawe, pierwsi Romanowowie z XVII wieku, stali przed groźbą wymarcia swego rodu) i bardzo pragnęła mieć syna. W tym czasie życie pary cesarskiej upływało na dworskich obowiązkach, małych i dużych przyjemnościach (car np. lubił samotne spacery z psami - co już jego ojciec uważał za dość dziwne i niepokojące zachowanie, a także fotografowanie - Mikołaj uwielbiał utrwalać rodzinę na kliszy aparatu fotograficznego, ukazując ich często w sytuacjach niezbyt dostojnych), na wakacyjnych podróżach na Krym, na miłych chwilach spędzonych na jachcie "Standard", oraz na obdarowywaniu się prezentami podczas świąt Wielkanocy czy Bożego Narodzenia (na Wielkanoc do tradycji należało iż dwie osoby z cesarskiej rodziny co roku zostawały obdarowane jajkami, sporządzonymi przez paryskiego jubilera Faberge'a, które bardzo szybko zyskały wielką, międzynarodową sławę). Mikołaj lubił te chwile beztroski, odciągały go one bowiem od obowiązków rządzenia krajem, czego nie znosił, ale co starał się wykonywać najlepiej jak potrafił. Nie było to jednak łatwe, gdyż i tam ciągle piętrzył się problemy.
Car Mikołaj II w zasadzie stale był zdominowany, jak nie przez swoją matkę, to przez wpływy żony (która także chciała do pewnego stopnia sterować małżonkiem), a także przez inne silne osobowości ze swojej rodziny. Na przykład stryjeczny brat cara, wielki książę Aleksander (zwany "Sandro"), potężny mężczyzna, wbity w mundur wielkiego admirała, wyglądał niczym kolos w porównaniu do bardzo wyciszonego i spokojnego cara. Nie raz też dawał wyraz swej niechęci wobec planów Mikołaja, a wówczas potężną ręką uderzał w stół i bezceremonialnie zgłaszał sprzeciw. Inni krewni Nikiego - książęta Sergiusz i Włodzimierz (utrzymujący wiele oficjalnych kochanek i kryjący się z nimi za rządów surowego Aleksandra III, który nakazał rodzinie przykładne prowadzenie się i zapowiedział oficjalnie iż ma być "bez skandali!", zaś ci, którzy by nie posłuchali tego ostrzeżenia, mogli się liczyć z poważnymi konsekwencjami. Niestety, młody Mikołaj nie miał charyzmy swego ojca i nikt właściwie się go nie bał, przez co spokojnie już zaczęto uprawiać romanse, oddawać się hazardowi i innym gorszącym opinię publiczną Europy rozrywkom, a Niki niewiele mógł na to poradzić) również potrafili wywierać na Mikołaja swój wpływ. Carski system społeczny opierał się bowiem na ścisłej hierarchii (potem bolszewicy przejęli go i stworzyli taki sam system "czerwonej władzy" szczególnie widoczny podczas rządów Stalina). Na samym szczycie znajdował się car i jego rodzina oraz dwór, poniżej była szlachta w wojsku, administracji państwowej i Cerkwi, potem kupiectwo (mieszczaństwo) i na samym dole chłopstwo. Według pierwszego w dziejach Rosji spisu powszechnego ludności z 1897 r. w administracji publicznej było zatrudnionych aż 71 % arystokratów i szlachciców (teoretycznie drzwi do administracji państwowej były otwarte dla każdego poddanego cara, bez względu na jego pochodzenie, ale teoria jedno, a praktyka drugie i jeśli nawet znajdowali się tam synowie ludzi z gminu, to ich podstawowym obowiązkiem było ukończenie uniwersytetu lub innej szkoły wyższej i to z wyróżnieniem). Co prawda arystokracja narzekała, że od czasu poluzowania obciążeń nakłożonych chłopstwu (traktowanemu nie lepiej od niewolników) i po zniesieniu pańszczyzny w 1861 r. wielu z nich musiało zmienić swój dotychczasowy tryb życia (bardzo dobrze atmosferę panującą w sferach wyższych przedstawił w swej sztuce "Wiśniowy sad" z 1903 r. Antoni Czechow), to jednak i tak utrzymywali przemożny wpływ na praktycznie wszystkie aspekty życia politycznego i społecznego Rosji.
W armii zaś było jeszcze gorzej, gdyż należała ona do cara jak nic innego w Rosji (choć cała Rosja tak naprawdę była własnością cara). Cała rodzina była przesiąknięta duchem militaryzmu i nawet córki Mikołaja II należały do odpowiednich regimentów cesarskiej gwardii (każda z nich miała swoje mundury wojskowe). Armia jednak była bardzo żle wyposażona i wyszkolona (od roku 1855 stopniowo, lecz nieubłaganie spadały nakłady na wojsko, kosztem policji i administracji). Częstokroć żołnierze, aby się wyżywić, musieli sami uprawiać pola, łatać buty lub też najmować się do prac w fabrykach i na kopalniach w pobliżu swoich garnizonów. Poza tym wojsko często było używane do tłumienia buntów chłopskich i zamieszek w miastach, co też nie sprzyjało budowaniu żołnierskiego morale, gdyż większość żołnierzy to byli po prostu synowie chłopów, którzy musieli tłumić jakieś dalekie bunty chłopskie, sami zaś otrzymując wieści że w ich stronach inni wojacy są zmuszeni do strzelania do ich bliskich. Poza tym rosyjski żołnierz musiał być poddańczo wierny poleceniom swych przełożonych i przede wszystkim musiał opanować skomplikowaną tytulaturę i formy jakimi należało zwracać się do określonych oficerów. "Waszą Ekscelencją" tytuowano wszystkich generałów, majorów i feldmarszałków (w tym ostatnim przypadku, dodawano jeszcze zwrot "Wysoka Ekscelencjo"), zaś do pułkowników i oficerów poniżej tego stopnia, mówiono "Wasza Dostojność". Natomiast prości żołnierze nie mogli liczyć nawet na obowiązujący w rosyjskiej kulturze, uprzejmy zwrot "wy", gdyż oficerowie wołali do nich po prostu "ty" jak do psów, czy chłopów pańszczyżnianych - do których właśnie tak się kiedyś zwracano (natomiast w polskiej kulturze, słowo "wy" jest traktowane za protekcjonalne i nazbyt oficjalne, natomiast zwracanie się bezpośrednio po szarży lub imieniu - czyli na "ty" jest traktowane za znacznie pozytywniejsze). Poza tym rosyjski żołnierz musiał znosić nieustanne bicie (np. pięścią w twarz, uderzenia kolbą jak również ciągłą chłostę za najdrobniejsze przewinienia), a w tym przypadku niewiele się zmieniło od czasu reformy wojskowej Dymitra Milutina z 1874 r. wprowadzającej powszechną służbę wojskową dla wszystkich mężczyzn i skracającą okres jej trwania z 15 do 6 lat, oraz ograniczającą kary cielesne i wprowadzającą elementarne wykształcenie dla poborowych (gdyż ok. 80 % z nich to byli analfabeci). Bycie prostym żołnierzem w carskiej Rosji było prawdziwym utrapieniem, gdyż wojacy - nawet po służbie - nie mogli jeździć komunikacją miejską (jedynie pociągami i to w trzeciej klasie), nie mogli wchodzić do restauracji ani do teatrów, a w parkach miejskich ustawiano tablice: "Psom i żółnierzom wstęp wzbroniony" (nic dziwnego, że do poddającego się rosyjskiego sołdata, który prosił o darowanie mu życia, pewien polski żołnież z oddziału Karola Różyckiego w 1831 r. zapytał go: "A na co ci żyć, skoro ty Moskal?"). W Rosji nie istniał więc etos żółnierski, taki jak choćby w Niemczech, we Francji czy w międzywojennej Polsce, gdzie nawet prostym szeregowym idącym po ulicy, przechodnie kłaniali się, lekko pochylając głowy).
To wszystko i jeszcze więcej trosk oraz problemów, spadło na wątłe barki młodego Mikołaja, który starał się jak mógł dobrze wypełniać swoje obowiązki. Niestety, to było stosunkowo za mało, tym bardziej że zaczęły się też problemy w polityce międzynarodowej, które doprowadziły do wybuchu wojny z Japonią, a następnie Rewolucji 1905 r. O tym i o kolejnych perypetiach rodziny carskiej (związanych z narodzinami i chorobą syna - Aleksego, oraz wpływem jaki uzyskał na popadającą w coraz większy mistycyzm carycę Aleksandrę - ruski mnich i jasnowidz Grigorij Rasputin) opowiem już w kolejnej części.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz