Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 września 2024

MOGLIŚMY TO WYGRAĆ! - Cz. IV

CZYLI, CZY RZECZYWIŚCIE WOJNA ROKU 

1939 BYŁA Z GÓRY SKAZANA NA KLĘSKĘ?





SOWIECI NIE WCHODZĄ
(TYMOTEUSZ PAWŁOWSKI)


DOŚWIADCZENIA i INSPIRACJE 
Cz. III





 W czasie gdy wojna polsko-rosyjska dobiegała końca, narastał konflikt grecko-turecki. Grecy wyzwolili Smyrnę (Izmir) już wiosną 1919 roku, a osłabiona klęską w wielkiej wojnie Turcja musiała bezsilnie przyglądać się organizowaniu na wybrzeżu jońskim administracji greckiej. Helleni, wykorzystując sprzyjające okoliczności, przeprowadzili w drugiej połowie 1920 roku zwycięską ofensywę zatrzymaną pod Inönü - niespełna 150 km od bram Ankary. Obydwie strony konfliktu były wyczerpane wojną. Kolejne miesiące upłynęły na poszukiwaniach pomocy ekonomicznej. Grecy nie uzyskali kredytów ani w Wielkiej Brytanii, ani w innych państwach zachodnich. Co więcej, Londyn wycofał też wcześniejsze poparcie polityczne, a greckie linie zaopatrzeniowe wiodące przez Morze Egejskie były sabotowane przez Włochów i Francuzów. Turcy z kolei uzyskali poparcie niektórych mocarstw w europejskich oraz niewielkie dostawy sprzętu wojennego z Rosji bolszewickiej. 13 września armia grecka - znajdująca się już tylko 40 km od Ankary - musiała przerwać ofensywę, ale nie ze względu na zwycięstwa Turków, tylko kłopoty zaopatrzeniowe, w tym brak amunicji. Gospodarka grecka nie była w stanie wspierać armii inwazyjnej, natomiast turecka - lepiej zorganizowana i zmobilizowana - pozwoliła na wzmocnienie armii. Wojna pozycyjna trwała niemal rok. 26 sierpnia 1922 roku odbudowana armia turecka przeszła do błyskawicznej ofensywy i 9 września wyzwoliła Izmir, co w praktyce oznaczało koniec wojny.



 
Zawarcie porozumienia rosyjsko-tureckiego było możliwe dzięki istnieniu wspólnych wrogów, przede wszystkim niepodległej od 1918 roku Gruzji. Po podjęciu decyzji o likwidacji tego państwa bolszewicy przeprowadzili kilka prowokacji w rejonie nadgranicznym. Zaangażowanie sił gruzińskich w pacyfikację tych niepokojów dało Moskwie pretekst do wojny. Zorganizowali zatem Gruziński Komitet Wyzwolenia Narodowego, który poprosił Moskwę o pomoc. 16 lutego 1921 roku 50 000 czerwonoarmistów przekroczyło granicę na całej jej długości i po dwóch dniach wojny błyskawicznej dotarło do Tbilisi. Gruzini postanowili bronić swojej stolicy i czynili to naprawdę skutecznie. Oczekiwali też interwencji mocarstw europejskich, szczególnie Francji, która utrzymywała w tym czasie eskadrę okrętów wojennych na Morzu Czarnym (tuż przed bolszewicką agresją rozważano też w Warszawie podpisanie sojuszu z rządem w Tbilisi i przekazanie Gruzinom pomocy w materiałach wojennych). 23 lutego gruzińskie plany wojenne legły w gruzach, gdy od południa do bolszewickiej agresji dołączyli się Turcy. Był to bardzo poważny cios militarny, jednak Gruzini zdecydowali się nie walczyć z nowym przeciwnikiem. Mieli bowiem nadzieję, że gdy tylko armie obu agresorów spotkają się, dojdzie pomiędzy nimi do konfliktu. Następnego dnia podjęto zresztą decyzję o ewakuacji stolicy i kontynuowaniu walki w górach, w oczekiwaniu na polityczne rozwiązanie kryzysu. I rzeczywiście 28 lutego okręty francuskie rozpoczęły ostrzeliwanie jednostek Armii Czerwonej, doszło też do turecko-rosyjskich nieporozumień, gdy Ankara zadeklarowała aneksję Batumi i okolic. Jednak dla Gruzinów było już zbyt późno: 17 marca armia została zmuszona do złożenia broni, a rząd znalazł schronienie na pokładzie włoskiego okrętu i udał się na emigrację (walki gruzińskich oddziałów partyzanckich trwały jeszcze przez długi czas i zostały zakończone dopiero po krwawym spacyfikowaniu przez Sowietów powstania sierpniowego w 1924 roku). Wojna gruzińska-rosyjska była jedną z najkrótszych wojen toczonych pomiędzy dwoma państwami. 




Krótsze bywały wojny domowe i zatargi terytorialne. Pięć dni trwał zatarg o Wolne Państwo Fiume, zwany krwawym Bożym Narodzeniem w 1920 roku, dwa razy dłużej trwały włosko-albańskie walki o Wlorę i dziesięciodniowa "wojna o zabłąkanego psa" pomiędzy Grecją a Bułgarią w 1925 roku, która przyniosła kilkadziesiąt ofiar. Zdarzały się także trwające krótko zmagania na dużo większą skalę. Sowiecka agresja na Mandżurię w 1929 roku - tzw. konflikt o Kolej Wschodniochińską - trwała od połowy października do końca listopada. Japońska agresja na Mandżurię w 1931 roku - tzw. incydent mukdeński - trwał od września do lutego następnego roku. W obu przypadkach siły agresorów liczyły po kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ale siły chińskie - choć mające ponad 100 000 żołnierzy - raczej unikały walki i prowadziły działania opóźniające. O wiele dłużej trwała kolejna wojna chińsko-japońska - współcześnie jedną z chińskich nazw tego konfliktu jest "wojna ośmioletnia". Rozpoczęła się 7 czerwca 1937 roku od incydentu przy moście Marco Polo i szybkiego zajęcia Pekinu przez Japończyków. (...) 13 sierpnia rozpoczęła się - z chińskiej a nie japońskiej inicjatywy - bitwa o Szanghaj, trwająca do 26 listopada. W tej operacji 300 000 japońskich żołnierzy walczyło przeciwko 600 000 Chińczyków. Zaangażowane były też olbrzymie środki: okręty desantowe, lotniskowce, bombowce dalekiego zasięgu. Straty obu stron były bardzo wysokie: Japończyków poległo kilkadziesiąt tysięcy, a Chińczyków - kilkaset tysięcy. Pomimo porażki Chińczycy kontynuowali opór. 




Armia japońska pomaszerowała w głąb lądu do Nankinu -  ówczesnej stolicy Czang Kaj-szeka. Zdobyła ją 13 grudnia dopuszczając się w następnych dniach straszliwych zbrodni wobec cywilów. Nie zakończyło to jednak wojny. Oporu Chin nie zakończyła też utrata niemal całego nowoczesnego uzbrojenia zakupionego wcześniej w państwach Zachodnich (wojska lądowe miały dużo sprzętu niemieckiego, z kolei lotnictwo -  amerykańskiego). Nie zakończyło jej przecięcie połączeń morskich i odcięcie od handlu i pomocy. Chińczycy podpisali zresztą pakt o nieagresji ze Związkiem Sowieckim, który dostarczał sprzęt wojskowy drogą lądową. Samoloty sowieckiej produkcji w barwach chińskich często były obsługiwane przez "ochotników" z Armii Czerwonej (ale 20 maja 1938 roku to chińskie załogi w bombowcach wyprodukowanych w USA "zbombardowały" ulotkami japońskie miasta). Wojna była kontynuowana. W końcu 1938 roku - po utracie kolejnej stolicy, Wuhanu - chińska Armia Narodowa zmieniła taktykę. Do tej pory oddawała teren, aby zyskać czas na konsolidację obrony, od teraz miała prowadzić walkę na wyczerpanie. Na zapleczu rozbudowywano arsenały i fabryki zdolne produkować lekką broń. Broń ciężką trzeba było sprowadzać z zagranicy, jedyną możliwością było korzystanie z portów neutralnych we francuskich Indochinach oraz Birmie. Ostatecznie Republika Chińska przetrwała II wojną światową i po 1945 roku odzyskała tereny zajęte przez Japończyków.

Innym odległym konfliktem była wojna pomiędzy Paragwajem a Boliwią, a właściwie pomiędzy koncernami naftowymi Standard Oil i Shell Oil. Faktyczną przyczyną wojny były złoża ropy naftowej, mające jakoby znajdować się na paragwajskiej wyżynie Chaco. Rząd Boliwii - państwa mającego trzykrotnie większą populację, silną armię, wyszkoloną i dowodzoną przez niemieckich oficerów - postanowił wydrzeć Chaco Paragwajczykom. Działania wojenne rozpoczęły się latem 1932 roku, gdy boliwijscy żołnierze obsadzili forty po niewłaściwej stronie granicy, a Paragwajczycy postanowili zareagować na to zbrojnie. W 1933 roku Boliwijczycy przeprowadzili ofensywę na paragwajskie pozycje, która jednak zakończyła się porażką. Żadne z dwóch państw nie miało przemysłu zbrojeniowego i musiało korzystać z dostaw zagranicznych, co było utrudnione, jako że nie miały bezpośredniego dostępu do morza. Boliwia robiła zakupy przede wszystkim w USA, dostarczane były one albo do portów peruwiańskich, albo przez Brazylię. Paragwaj, po cichu wspierany przez neutralną oficjalnie Argentynę, zaopatrywał się przede wszystkim w Europie. Ostatecznie paragwajskie siły zbrojne - organizowane i dowodzone przez oficerów z carskiej Rosji oraz z Italii - odparły wszystkie ataki armii boliwijskiej (którą organizowali i dowodzili Niemcy oraz Czechosłowacka Misja Wojskowa). 12 czerwca 1935 roku podpisano zawieszenie broni, kończące wojnę, która przyniosła obu państwom kilkadziesiąt tysięcy ofiar śmiertelnych - Boliwijczycy ponieśli ich dwa razy więcej i ruinę gospodarczą.




Inna wojna pomiędzy Shellem a Standard Oil toczona była w 1941 roku przez Ekwador i Peru. Tym razem wygrał Standard Oil. Paradoksalnie ani w Peru, ani w Paragwaju złóż ropy naftowej nie odnaleziono (dopiero 26 listopada 2012 roku Paragwajczycy ogłosili, że ropa - być może - jednak jest na płaskowyżu Chaco). Nieco wcześniej - od maja 1932 do września 1934 roku - w Ameryce Południowej toczyła się też wojna pomiędzy Kolumbią a Peru. Przedmiotem sporu było dorzecze górnej Amazonki. Wojna ta miała pewien - negatywny z polskiego punktu widzenia - wpływ na sytuację na Bałtyku, bowiem Peru w 1933 roku zakupiło dwa najpotężniejsze estońskie okręty wojenne - kontrtorpedowce Lennuk i Vambola. 

Wojny toczone w latach 20 i 30 XX wieku były konfliktami trwającymi długo i wymagającymi od zaangażowanych państw bogatych rezerw materiałowych. Wojny błyskawiczne - jeśli zdarzały się - to wyłącznie pomiędzy przeciwnikami o skrajnie różnym potencjale. Wojna do której przygotowywali się Polacy, miała być właśnie wojną trwającą długo i wymagającą bogatych rezerw materiałowych (notabene Brytyjczycy wypowiadając wojnę Niemcom - 3 września 1939 roku - już wiedzieli że nie będą w stanie w żaden sposób wesprzeć nas w tej wojnie, szczególnie w pierwszej fazie, gdyż zakładali że będzie to wojna co najmniej dwu-trzyletnia i oni do takiej właśnie wojny się przygotowywali. Trzeba było bowiem odbudować siły zbrojne praktycznie od nowa, a najlepiej i tak było w brytyjskiej flocie, chociaż stan floty był katastrofalny. Można więc sobie wyobrazić, jak wyglądała armia i lotnictwo Wielkiej Brytanii w roku 1939. Co się tyczy Francji to oni mieli bardzo dobrą armię, znacznie liczniejszą od niemieckiej. Posiadali też znacznie lepsze czołgi od Niemców, chociaż popełnili ten sam błąd, który żeśmy popełnili my, a mianowicie podzielili swoje jednostki pancerne pomiędzy piechotę, czym osłabili ich siłę uderzeniową. Zresztą oni się głównie przygotowywali na wojnę pozycyjną na linii Maginota i to również na 3-4 lata. Można więc sobie wyobrazić że musielibyśmy wytrwać na wschodzie i na Przedmościu Rumuńskim co najmniej dwa lata żeby można było przejść do skutecznej kontrofensywy. Czy Związek Sowiecki - zakładając że nie uderzyłby na Polskę 17 września 1939 roku jak to się stało naprawdę - przez ten czas pozostałby bierny, skoro jego celem było maksymalne osłabienie wszystkich walczących stron, tak, aby w ostatniej fazie wojny wkroczyć do walki i... dojść do Atlantyku?). Do takiej wojny przygotowywano się przez 20 lat.




Czy gdyby zdawano sobie sprawę, że kampania polska rozstrzygnie się już w pierwszych dniach, to Wojsko Polskie wyglądałoby inaczej? Czy cały sprzęt uzbrojenia znajdowałby się w jednostkach bojowych, a zaplecze nie musiałoby być rozwinięte? Czy wówczas obrona przed niemiecką agresją wyglądałaby inaczej? Być może. Jednak ani nasi politycy, ani nasi generałowie - ani też politycy i generałowie w innych państwach - nie mieli żadnych doświadczeń, które dawałyby im choćby cień podejrzenia, że nadchodząca wojna będzie zupełnie inna od wszystkich poprzednich.





PS: W KOLEJNEJ CZĘŚCI "DLACZEGO DOSZŁO DO WOJNY?"


A TUTAJ ZAKOŃCZENIE I WOJNY ŚWIATOWEJ - ARMIA AUSTRO-WĘGIERSKA Z FILMU "CK DEZERTERZY"
(LISTOPAD 1918)



CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz