"WYZWOLICIELE" W BINISZEWICZACH
CZYLI SOWIECKI ATAK NA POLSKI DWOREK
W BINISZEWICZACH
(REKONSTRUKCJA HISTORYCZNA)
Było niedzielne, spokojne przedpołudnie 1944 r. w małym pod-lwowskim dworku Biniszewicze. Tak można by zacząć ową opowieść, lecz gdy grupa rekonstrukcyjna, grająca sowiecki oddział dokonujący ataku na dworek, postanowiła (dla podkreślenia autentyzmu), mówić po rosyjsku, obserwująca inscenizację pani Aleksandra Biniszewska, omal nie zemdlała. Na wspomnienie tamtych wydarzeń, tej starszej pani, wciąż napływają łzy do oczu i robi jej się słabo. Początkowo rekonstruktorzy nie rozumieli "obaw" właścicielki dworku (dlaczego nie mogą mówić po rosyjsku, chyba przesadza" - powtarzali do siebie. Dopiero potem, gdy zaczęli odgrywać całą scenę, zrozumieli dlaczego)
Nagle, do zabudowań domowych, zaczęli zbliżać się jacyś żołnierze, początkowo nie było wiadomo jakie to jest wojsko, dopóki nie zaczęli wydawać pierwszych komend w języku rosyjski - "Sowieci!" "Sowieci weszli! Wszystko stracone" - tak zapewne rozumowało wielu ludzi na polskich Kresach Wschodnich po 17 września 1939 r.
Rosjanie szybko opanowali całe podwórze, wkrótce dał się też słyszeć krzyk wyciąganych z domu kobiet. W chwili ataku w dworku Biniszewicze obecny był również ksiądz,
który wraz ze wszystkimi domownikami został brutalnie wyciągnięty na
zewnątrz (zmuszono do wyjścia również ledwie chodzącą staruszkę, matkę
właściciela dworku - panią Biniszewską).
Jeden z żołnierzy podchodzi do
właścicielki dworku i ściąga jej z szyi łańcuszek, po czym pokazuje owe
trofeum swoim towarzyszom. Następnie zapytuje jej - "Gdzie mąż,
odpowiadaj!". Ta zbiera się na odwagę i krzyczy: "Zabiliście go w
Katyniu sukinsyny!". Sołdat zaczyna ją bić, kobieta zaczyna płakać,
wywiązuje się szarpanina. Reszta rodziny prowadzona jest przez innych
żołnierzy. Jeden z nich każe iść za sobą księdzu i jednej z córek pani
Biniszewskiej. Następnie każe im się zatrzymać, potem odbezpiecza broń i
celuje - kobieta pada martwa na ziemię. Potem ginie ksiądz (strzałem w
tył głowy).
Ale wówczas dzieje się coś
niespotykanego. Z lasu idzie na odsiecz Biniszewiczom Wojsko Polskie
(czyli tzw.: "Żołnierze Wyklęci", wówczas jeszcze formacje Armii
Krajowej). Padają pierwsze strzały, Sowieci bronią się, lecz Polacy
biorą ich w dwa ognie - nie mają szans.
Większość sowieckich sołdatów ginie, część zostaje ranna i dostaje się do niewoli.
DWOREK ZOSTAJE OCALONY!
"CHWAŁA BOHATEROM"
Rozlega się okrzyk oglądających inscenizację widzów. Następnie jest czas na mały poczęstunek i wspólne zdjęcia. W 1939 i latach następnych nie było już tak miło - tam chodziło o życie!
Dlatego też powtórzę raz jeszcze
WIECZNA CZEŚĆ I CHWAŁA ŻOŁNIERZOM WYKLĘTYM
(Armia Krajowa, Narodowe Siły Zbrojne, Bataliony Chłopskie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz