KIM BYŁ NAJBARDZIEJ TAJEMNICZY
"RÓWIEŚNIK" JEZUSA?
ŚWIĄTYNIE APOLONIUSZA z TYANY
Cz. I
PODRÓŻE I ODWIEDZONE ŚWIĄTYNIE
PRZEZ APOLONIUSZA Z TYANY
Wiele było świątyń które w ciągu swego długiego żywota odwiedził Apoloniusz. Urodził się on w zamożnej i wielce szanowanej rodzinie z Tyany, co też stanowi pewne rozróżnienie z postacią Jezusa z Nazaretu. Ten bowiem miał przyjść na świat w warunkach dość ubogich (narodziny w stajence w Betlejem) i choć rodzina jego (ludzkiego) ojca - Józefa - sięgała czasów Abrahama, to jednak w roku narodzin Jezusa, była to rodzina rzemieślników, kowali i cieśli. Maryja też miała co prawda sławnych przodków w swym rodzie, ale w ogromnej większości była to rodzina mieszana (o syryjsko-egipsko-fenicko-greckich korzeniach) i w dużej mierze tylko symbolicznie mogła być nazywana rodziną żydowską. Natomiast Apoloniusz przyszedł na świat w zamożnym rodzie, przez co nie musiał - tak jak Jezus - uczyć się zawodu rzemieślniczego i od razu mógł zgłębiać zasady filozofii, które potem w ciągu swego życia jedynie rozwijał i udoskonalał. Apoloniusz miał lat 14 gdy przestąpił próg świątyni Asklepiosa w Aigai, Jezus zaś 12 (prawdopodobnie 13 - gdyż był to wiek, w którym młody Żyd przestawał być już dzieckiem i wchodził w świat mężczyzn), gdy wraz z rodzicami przybył do Świątyni Jerozolimskiej na święto Paschy. Świątynia w Aigai była miejscem, gdzie młody Apoloniusz zdobywał wiedzę na wykładach u stoika - Chryzypa oraz pitagorejczyka (a raczej bardziej epikurejczyka, gdyż kierował się on zasadą, iż fundamentem do którego powinien dążyć każdy człowiek - jest szczęście i takie życie, w którym ból i cierpienie jest ograniczone do niezbędnego minimum) Euksenosa z Heraklei (Apoloniusz, gdy opuszczał Aigaię w wieku 16 lat, przekonał swego ojca by tego ostatniego nauczyciela obdarzył w podzięce wygodną willą). Jezus z Nazaretu pierwszy raz przybył do Jerozolimy prawdopodobnie ok. 9 roku naszej ery (czyli za ostatnich już lat rządów Oktawiana Augusta), natomiast Apoloniusz z Tyany (wysłany najpierw przez ojca do Tarsu) podjął naukę w Aigai zapewne w roku 16 naszej ery i kontynuował ją przez dwa kolejne lata.
Świątynia w Aigai w Cylicji do której uczęszczał na nauki młody Apoloniusz, była poświęcona bogu Asklepiosowi - patronowi lekarzy. Ów syn Apollona i ziemskiej kobiety Koronis - ocalony przez ojca przed gniewem Zeusa - stał się następnie największym i najpopularniejszym symbolem antycznej medycyny (prócz jego świątyń, starożytni lekarze praktykowali również w świętych przybytkach "Białej Bogini" Ejletyi, a także w świątyniach Pajona, Ateny, Artemidy oraz Apollona). Wąż (który do dziś jest symbolem aptek i ośrodków medycznych) oraz kret (po grecku "asklepa" - skąd też wzięło się imię boga) byli jego nieodłącznymi symbolami, zaś małżonką stała się bogini Epione (przynosząca ukojenie w bólu). Ich potomstwo również ściśle związane było z medycyną - dwaj synowie: Podalejrios i Machaon - stali się najznakomitszymi lekarzami (tego pierwszego Homer w Iliadzie nazwa: "Mężem znamienitym, wartym stu innych mężów"), zaś córki: Hygiea (od niej to wzięło się słowo "higiena" - oznaczające dbanie o czystość i porządek podczas wykonywania zabiegów medycznych) i Panakiea (od niej zaś pochodzi słowo "panaceum" - oznaczające uniwersalny lek na wszystko) stały się symbolami praktyk nieodłącznie związanych z medycyną. Kapłani świątyń Asklepiosa, tworzyli potem prawdziwe klany medyczne (zwane "Asklepiadami"), które praktykowały niesienie pomocy ludziom w chorobie zarówno w świątyniach, jak i poza nimi. Było też kilka głównych szkół medycznych, gdzie praktykowali nauki młodzi adepci uczący się na lekarzy. Świątynia w Aigai (do której uczęszczał Apoloniusz) podlegała pod szkołę lekarską w Knidos (południowo-zachodnia Azja Mniejsza, nad Morzem Egejskim), choć wiele było również elementów zaczerpniętych ze szkoły z Kos (wyspa na Morzu Egejskim leżąca na północ od Knidos). Szkoła w Knidos słynęła z wielu zastosowań w dziedzinie medycyny praktycznej a lekarze tam praktykujący, potrafili przeprowadzać nawet bardzo skomplikowane zabiegi operacyjne. Podstawą tamtejszej nauki było twierdzenie o "równowadze cieczy" w organizmie, które polegało na przeświadczeniu, że jak długo soki (krew, żółć, flegma i czarna żółć) znajdują się w stanie równowagi humoralnej, tak długo organizm jest zdrowy, ale gdy jedna z cieczy wystąpi w formie bardziej ostrej, wówczas powstaje zapalenie danego narządu, w którym pojawia się nadmiar "soków". Stosowano więc praktyki zmierzające do przywrócenia równowagi cieczy w organizmie, a głównie żółci i flegmy (gdyż krwi przyznawano niewielką rolę), opierając się na doświadczeniach Hipokratesa z Kos i Alkmeona.
Największym jednak ośrodkiem medycznym w czasach Apoloniusza z Tyany, był bez wątpienia sam Rzym - do którego prowadziły wszystkie drogi Imperium Romanum i który absorbował wszelkie nowinki (nie tylko medyczne) z całego obszaru którym władali dumni Kwiryci z miasta Romulusa. Zresztą Rzymianin z I, II a nawet III wieku naszej ery, gdyby przeniósł się do Europy z wieku XVI, XVII czy XVIII, byłby mocno zdegustowany poziomem sanitarnym ówczesnych miast, gdyż Rzym antyczny bardziej przypominał nasze współczesne miasta, niż te ze średniowiecza, renesansu czy baroku. Gdyby Rzymianin ujrzał Londyn lub Paryż w XVII wieku, byłby przerażony stanem sanitarnym ulic (w tym zaopatrzenia w wodę) oraz częstokroć wonią mieszkańców tych miast. W chwili narodzin Jezusa z Nazaretu i Apoloniusza z Tyany, Rzym zaopatrywało w wodę pitną aż sześć akweduktów (pierwszy, zwany Appijskim - wzniesiony został przez Appiusza Klaudiusza Cekusa w 312 r. p.n.e.), w sto lat później zaś - już dziesięć, które to codziennie do miasta dostarczały 950 milionów litrów wody pitnej. Były tam też liczne łaźnie (publiczne i prywatne), a te największe mogły jednorazowo pomieścić nawet 1600 osób (Rzymianie zresztą budowali sauny również w każdym mieście na prowincji, zaś kilka ośrodków wprost zamienili w lecznicze uzdrowiska. Przecież tak popularne od XVIII wieku angielskie Bath i niemieckie Wiesbaden - również wznieśli Rzymianie). Miasta zaś w Imperium były czyste (w Rzymie nad oczyszczaniem dróg miejskich i dostarczaniem do stolicy żywności, czuwali edylowie w innych miastach zaś urzędnicy magistraccy), poza tym panował całkowity zakaz chowania zmarłych w granicach miast (stąd ludzi chowano za murami, przez co pola na drogach dojazdowych często były zasiane nagrobkami), czego potem przestano już praktykować.
Gdyby więc w jakiś cudowny sposób Rzymianin z I lub II wieku dostał się do Paryża lub bezpośrednio na dwór Ludwika XIV do Wersalu, zapewne umarłby z przerażenia i panującego tam fetoru, gdyż w Wersalu (a co za tym idzie w wielu innych francuskich zamkach) nie było toalet, więc cały dwór po prostu... wypróżniał się bezpośrednio na korytarzach lub też do kominków, a służba chodziła i sprzątała "pańskie gówno" (stąd taka popularność pachnideł we Francji - czymś przecież trzeba było przykryć fetor świeżego kału i moczu). Zresztą należy dodać, że średniowieczna Francja (i Europa) była znacznie czystsza niż ta, z czasów renesansu czy panowania "Króla Słońce", a w zamkach nad Loarą były wówczas zainstalowane latryny. Jednak z nastaniem "Wieku Rozumu" który wyparł to "ciemne średniowiecze" - latryny zniknęły z zamków, gdyż uznano że są niegodnym elementem wystroju wnętrz. Zatem piękno Wersalu odrzucał smród jego pomieszczeń, ledwie tylko maskowany rozsiewanymi przez służbę pachnidłami (notabene, gdy królewicz francuski Henryk de Valois - ten co lubił przebierać się za kobietę i wolał towarzystwo samych mężczyzn - został w 1573 r. wybrany królem Polski i Litwy, był niezwykle zdziwiony, gdy na Wawelu w Krakowie ujrzał nie tylko latryny do wypróżniania się, ale i prysznice do brania kąpieli na stojąco. Pierwotnie Henryk był tym zdegustowany, ale szybko mu się to bardzo spodobało i gdy w 1574 r. wrócił do Francji po śmierci swego brata - Karola IX - kazał te wszystkie "nowinki" zamontować również w Pałacu Królewskim w Luwrze).
CO PRAWDA NIE PRZEPADAM ZA TYM PROGRAMEM, W KTÓRYM CELEBRYCI POD WPŁYWEM ALKOHOLU KOMENTUJĄ KLUCZOWE WYDARZENIA Z HISTORII POLSKI. JEDNAK WSPOMNIANY WYŻEJ TEMAT ZAFASCYNOWANIA HENRYKA WALEZEGO SANITARNYMI "NOWINKAMI" Z WAWELU, POKAZANY TU ZOSTAŁ OD 8 MINUTY
Warto też przytoczyć tekst przysięgi lekarskiej Hipokratesa z Kos (żył w latach ok. 460 - ok. 377 r. p.n.e.), którego rodzina od pokoleń zajmowała się medycyną. Przysięga ta (po pewnych modyfikacjach) stała się oficjalnym przyrzeczeniem lekarskim obowiązującym aż do naszych czasów, a w starożytności przyjęły ją wszystkie główne szkoły medyczne Hellady (w Krotonu, w Knidos i w Kos). Brzmiała ona następująco: "Przysięgam na Apollina, na Asklepiosa, na Hygieę i Panakieę, na wszystkich bogów i boginie i biorę ich na świadków (w późniejszych czasach mówiono po prostu: "Przysięgam na samego Boga Wielkiego" lub "Boga Jedynego"), że przy pomocy praktyk morderczych nie zniszczę przez chorobę nikogo, ani cudzoziemca, ani krajowca, nikt nie wciągnie mnie przez podarunki, ażebym popełnił straszną zbrodnię, dając środki nędzne, zdolne przyczynić zło śmiertelne - nawet przez przyjaźń nie dam ich drugiemu. Lecz wznoszę ręce pobożnie do nieba i we wszystkim mam myśli wolne od brudów zbrodni. Starać się będę czynić to, co będzie mogło chorego ratować i wszystkim dostarczę zdrowie, które zachowuje życie" (tekst przysięgi pochodzi z IV wieku p.n.e.). Natomiast sam Hipokrates tak pisał o zawodzie lekarza: "Lekarz winien odznaczać się dostojną prezencją, powinien mieć zdrowy wygląd człowieka dobrze odżywionego. (...) Dalej lekarz powinien dbać o czystość swej osoby, nosić schludne szaty oraz używać olejków o miłej woni i naturalnym zapachu.(...) Niech lekarz nie czyni przy tym niczego zbytecznego ani dziwacznego". Przypomniałem o tych właśnie praktykach rodów Asklepidów (którzy swe dzieci uczyli już od najmłodszych lat jak zgłębiać wiedzę medyczną i którzy przyjmowali w budynkach zwanych jatreionami - w których były zarówno izby przyjęć, jak i pokoje dla chorych i izby operacyjne, a także oddzielne pomieszczenia z niezbędnymi przyrządami medycznymi) nie tylko dlatego, że Apoloniusz z Tyany słuchał wykładów swych nauczycieli w świątyni boga Asklepiosa w Aigai, ale również dlatego, że Apoloniusz już w dojrzałym życiu nie tylko potrafił skutecznie leczyć ludzi na różne choroby i dolegliwości, ale także (podobnie jak Jezus Chrystus) umiał... wskrzeszać zmarłych.
O tym jednak (i o nieziemskim pochodzeniu jego duszy) opowiem w kolejnych częściach, teraz jednak chciałbym przejść do następnej świątyni jaką jeszcze za młodych lat odwiedził Apoloniusz (przybył tam będąc w wieku 25 lat, po odbyciu pięcioletniej próby milczenia), a mieściła się ona na Cyprze w tamtejszym mieście Pafos, a należała ona do bogini piękna i miłości - boskiej Afrodyty. Asklepios i Afrodyta byli więc pierwszymi bóstwami których świątynie odwiedził Apoloniusz z Tyany, ale to właśnie w tej drugiej świątyni Afrodyty - zaczął ów "filozof" głosić swą wiedzę (Jezus nie nauczał w Świątyni Jerozolimskiej, ale szanował ten przybytek, czego dowodem było wypędzenie stamtąd kupców, które miało miejsce mniej więcej w tym samym czasie, w którym Apoloniusz przebywał w świątyni Afrodyty Cypryjskiej (Kyprydy).
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz