PIENIĄDZE, SZTYLETY
i INNE "PODNIETY"
CZYLI PRAWDZIWA HISTORIA
SZYICKIEJ SEKTY ASASYNÓW
"Czy wiesz czym jest ISIS?" - takie pytanie zadał mi trzy dni temu mój dobry znajomy, profesor uniwersytetu londyńskiego (Palestyńczyk z urodzenia, zamieszkały we ... Włoszech, Polak z zamiłowania, oraz Anglik z obowiązku - tak można by go było określić). Było to dziwne pytanie, tym bardziej że rozmowa nasza dotyczyła zupełnie innego tematu (nie związanego z polityką). Przyznaję też że dość dawno już się z Nim nie widziałem, gdyż dość rzadko obecnie przyjeżdża on do Polski, a ja nie mam czasu na żadne wyjazdy (nawet na urlop zabrakło mi w tym roku czasu - cóż obowiązki zawodowe, wymagają poświęceń). Znamy się też dość długo (był On przyjacielem mego zmarłego ojca) i choć dzieli nas różnica wieku (ok. 25 lat), to jednak rozumiemy się świetnie i każdy czas, który udaje nam się spędzić razem, wykorzystujemy do rozważań nad zawiłościami geopolityki i nieznanymi (szerszemu ogółowi), tajemnicami historii. Teraz zadzwonił on do mnie (mnie jak zwykle na wszystko brakuje czasu - niestety), w pewnej prywatnej sprawie, lecz szybko rozmowa zeszła na tematy polityki i geopolityki (szczególnie zaś regionu bliskowschodniego, który jest jego ulubionym).
Teraz zadał mi pytanie, które początkowo wprawiło mnie w konsternację: "O co mu chodzi?", lecz bardzo szybko dokończył swą myśl (nie czekając na moją odpowiedź): "Myślisz że im chodzi o islam, że pragną budować państwo islamskie i żyć zgodnie z zaleceniami Allaha?" (tutaj pragnę dodać że mój szanowny rozmówca jest chrześcijaninem, a konkretnie katolikiem. Żonaty jest z Polką, a jego dzieci częściej mówią po polsku niż po arabsku czy w jakimkolwiek innym języku, co jego samego wprawiło w zdziwienie, gdy będąc w odwiedzinach u swej matki, żyjącej w Palestynie, jego syn, bawiąc się z kolegami, zaczął ich uczyć ... polskiego, bo nie mógł się z nimi dogadać po arabsku).
"To są bandyci, najzwyklejsi mordercy" - dodał. Nie musiał mi tego mówić, ja już wcześniej o tym wiedziałem. Wiedziałem też że muzułmanów traktują w bardzo podobny sposób jak Chrześcijan czy wyznawców innych religii. Dochodzi do tego, że wybierają oni sobie jakąś wioskę (bez znaczenia chrześcijańską czy muzułmańską ), okrążają ją dla zabawy, a następnie wchodzą i mordują wszystkich mieszkańców, porywając kobiety i dziewczyny, lub je po prostu brutalnie gwałcąc. Organizują nawet publiczne targi niewolników, gdzie sprzedają porwane kobiety i dziewczęta - jako niewolnice seksualne dla swych przywódców czy bogatszych szejków. I nie ma tutaj znaczenia ani wyznawana religia, ani też pochodzenie. Kobiety te, za najmniejsze przewinienie są bite, gwałcone (częstokroć w zbiorowych gwałtach), a nawet znakowane jak zwierzęta. Nie mają praw, są własnością tych, którzy je kupią - i znów nie ma tu znaczenia wyznawana przez nich religia.
Gdzie zaś narodziła się dzisiejsza potęga tego przestępczego quazi państwa, którego jedyną ideologią jest brutalna przemoc i mordowanie "wrogów" (ostatnio wyszedł nowy "apel" do wszystkich muzułmanów w Europie, by ... w miarę własnych możliwości zabijali tych "niewiernych", którzy im się napatoczą, oraz by nie wybierali jakiegoś szczególnego ataku czy celu, tylko po prostu zabili każdego kogo uważają za przeciwnika islamu, np. małą dziewczynkę na ulicy - cel nie ma znaczenia, liczy się ilość takich akcji, jak twierdzi autor owego apelu. PS: gdy ostatnim razem kilka lat temu, ogłoszony został podobny apel, co jakiś czas na Zachodzie dało się słyszeć, a to: mężczyzna wjechał rozpędzonym samochodem w tłum przechodniów, krzycząc: "Allah Akbar", a to ktoś zaczął strzelać z okien do ludzi na ulicy, a to ... zginęli redaktorzy jednego z popularnych we Francji czasopism satyrycznych itd. itp).
Jak myślicie, gdzie są początki "Państwa Islamskiego" ("Islamic State of Iraq and Sham"). Odpowiem - ISIS narodziło się w ... więzieniu. Tak, w więzieniu, wśród grupki zatrzymanych przez Amerykanów dawnych członków sunnickich milicji Saddama Husajna, oraz ludzi z tajnej siatki Abu Musaba az-Zarkawiego. Działo się tak w dwóch, kontrolowanych przez Amerykanów więzieniach w Iraku - w więzieniu Bucca i więzieniu Croper. Ci ludzie, po uwolnieniu wrócili do dawnej działalności i rozpoczęli wdrażanie planu, który ukuli w więzieniu - stworzenia państwa islamskiego, na terenach Iraku, Syrii i Lewantu. W Camp Bucca siedział właśnie, dzisiejszy samozwańczy kalif i przywódca Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie - Abu Bakr al-Baghdadi, 44-letni, bezwzględny morderca (obcinanie głów i palenie ludzi w klatkach, które stosują bezwzględni mordercy z ISIS, wykonywane jest prawdopodobnie na jego osobisty rozkaz.
Ale Baghdadi też zapewne początkowo nie był samodzielny (można nawet pokusić się o stwierdzenie, że był marionetką w rękach dawnych irackich generałów Saddama Husajna , szczególnie że poprzednik na stanowisku przywódcy ISIS, którym miał być Abu Abdullah al-Baghdadi ... nie istniał. Został on prawdopodobnie stworzony, przez grupę (15-20) dawnych generałów irackich, niczym ów "Gruppenfuhrer Wolf", którego miał rozgryźć, nasz dzielny sowiecko-polski agent serialowy J-23 w ostatnim odcinku "Stawki większej niż Życie".
BEZWZGLĘDNIE NAJLEPSZA SCENA Z CAŁEGO SERIALU:
"NIE MOGĘ PATRZEĆ NA BITEGO CZŁOWIEKA, NIE MOGĘ ... GDY BIJE KTOŚ INNY"
Ci ludzie, dawni generałowie Husajna, przygotowywali po prostu antyamerykańskie powstanie w Iraku, a na ich czele najbardziej charyzmatyczną postacią (i zapewne prawdziwym twórcą i przywódcą Państwa Islamskiego), był iracki marszałek, członek partii BAAS, zbrodniarz wojenny (już od 1979 r. mający ręce całe unurzane krwią, począwszy od akcji "gazowania" ludności kurdyjskiej, na północy kraju) - Izzat Ibrahim al-Douri. To on bowiem stał za spektakularnymi zwycięstwami ISIS (w tym zdobyciem Mosulu) i aż do swej śmierci 17 kwietnia 2015 r. gdzie jego konwój miał zostać ostrzelany pod Tikritem.
Ale nie o nim (ani też o Państwie Islamskim), miałem tu pisać. Chodziło mi o to, że dzisiejsi przestępcy i fanatycy sunniccy z ISIS, mieli w przeszłości doskonałe (choć szyickie), wzory które dziś naśladują. Mianowicie chodzi tu o ismailicką sektę Hasana-ibn-Sabbaha-el-Homairiego, Wielkiego Mistrza, który uczynił z małej, założonej przez swego poprzednika - Abdallaha, sekty religijnej, potężne narzędzie polityczne, którego zasięg działania obejmował nie tylko ówczesne państwa muzułmańskie na Bliskim Wschodzie w Egipcie czy Azji, lecz również większość chrześcijańskich państw w Europie. Była to doskonale zorganizowana siatka, sfanatyzowanych morderców, którym nie zależało na życiu a jedynie na ... wypełnieniu zadania swego wodza. Przekonali się o tym muzułmańscy władcy regionu, gdy Hassan wysłał do nich żądanie by mu się podporządkowali i płacili daninę.
Początkowo oni wszyscy wybuchnęli śmiechem, zważywszy, że posiadali wielkie imperia i wielotysięczne armie i nie obawiali się garstki zapalonych sekciarzy. Szybko zmienili zdanie, gdy okazało się że ci, którzy się nie podporządkowali - ginęli w skrytobójczych zamachach (jak jeden z lokalnych władców, doskonale chroniony przez swych żołnierzy, którzy złapali i zabili aż 123 bojowników Hassana, dybiących na życie swego władcy, nie upilnowali ... 124, który go zabił). Hassan stworzył potęgę bez armii, a jedynie opierając się na sieci skrytobójców, którzy na żądanie swego wodza, szli gotowi na śmierć. Mogło paść 123 wysłanych morderców, ale wreszcie jakiś 124 wykonał zadanie. To spowodowało że wielu lokalnym władcą "opadły kopary" i woleli zapłacić Hasanowi, byleby ocalić życie.
Sekta Assasynów, powstała w 1090 r. gdy prawie 40-letni Hasan el-Homairi, zastąpił na stanowisku przywódcy małego ismailickiego zakonu, swego poprzednika - Abdallaha. Hasan postanowił zdobyć twierdzę - miejsce z którego będzie "rządził światem". Jego wybór padł na Alamut ("Gniazdo Sępów"). Przekupił więc garnizon skalnej, niedostępnej fortecy na górze Rudpar w rejonie gór Elbrus (przekupił ich "purpurowym" srebrem, zgromadzonym przez Abdallaha, które ten zdobył na ostatnim kapłanie chaldejskim, zmuszając go do wydania owego srebra - torturami). Z chwilą zdobycia twierdzy, ogłosił się "Dai al-Doatem" ("Wielkim Mistrzem"), lecz i tak odtąd każdego kolejnego władcę sekty, zwano: "Starcem z Gór".
W czym jednak tkwiła tajemnica Asasynów? Dlaczego ich przywódcy (owi "Starcy z Gór"), posiadali tak wielką moc oddziaływania na zwykłych, szeregowych żołnierzy, którzy gotowi byli za nich (i za "sprawę"), oddać swe życie, byle tylko wypełnić zadanie, dane im przez Wielkiego Mistrza? Czy tylko kluczem ku temu był Islam i Koran, który głosił iż: "Nagrodą będzie Wam Raj obiecany przez Proroka, a w nim hurysy bajeczno piękne, o ustach słodkich jak daktyle i oczach czarnych i błyszczących jak prawdziwe perły"? Nie, nie tylko, bowiem Wielcy Mistrzowie, stosowali w tej kwestii cały zestaw "ogłupiaczy" narkotycznych, które ten wymarzony Raj - czyniły realnym.
Mianowicie, gdy już wybrano odpowiedniego zamachowca/samobójcę, faszerowano go najpierw haszyszem, a potem (gdy tracił już przytomność), przewożono go do jednego z pałaców "Starca z Gór", gdzie ów "wybraniec", budził się wśród przepięknych ogrodów, ruczajów (ponoć w specjalnie wydrążonych kanałach, które przypominały rzeki, płynęło wino, mleko, oraz miód) i fontann w objęciach, specjalnie ku temu szkolonych, specjalnie dobranych, najpiękniejszych niewolnic, które miały przypominać rajskie hurysy. Niewolnice owe, miały spełnić wszelkie żądania owego fedawity (specjalnie szkoleni do walki i "niemożliwych zadań", oddziały przywódców sekty Asasynów). Ten, zakosztowawszy wszelkich przyjemności tak stołu jak i łoża w otoczeniu wachlujących go i masujących "hurys", wciąż będący pod wpływem narkotyków, naprawdę wierzył że wódz, pozwolił mu zakosztować jedynie "namiastki", owego Raju, który czeka na niego gdy wypełni on swe zadanie.
Gdy już nasycił on wszystkie swe żądze, odurzano go ponownie dużą ilością haszyszu i znów przenoszono do górskiej warowni, gdzie po przebudzeniu, informowano go że właśnie doświadczył Raju, który już go oczekuje ... jeśli wypełni on swe zadanie. Ludziom prostym (a takich waśnie wybierano, niezbyt inteligentnych, za to o dużej krzepie fizycznej), nie było trzeba więcej wyjaśnień, by ich przekonać co mają uczynić. Śmierć nie była dla nich straszna, gdyż nawet jeśli zadanie nie udałoby im się wykonać ... i tak mieli trafić do owego Raju pełnego przepięknych hurys.
Gdy więc w szyderczy sposób, władcy muzułmańscy, odrzucili wysłane do nich już w 1091 r. żądanie podległości i daniny dla "Starca z Gór", zaczęła się krwawa rzeź. Po raz pierwszy Asasyni zaatakowali w 1092 r. zabijając Nizama al-Mulka, wezyra w Imperium Seldżuków, który zginął wraz z sułtanem seldżuckim - Malikszahem I, po którego śmierci Imperium Seldżuków ogarnęła wewnętrzna wojna domowa i powolny rozpad (o to bowiem chodziło Hasanowi z twierdzy Alamut). Potem przyszły kolejne zgony szejków, wezyrów i emirów (Nizam al-Mulk, był w młodości przyjacielem Hasana, a ci dwaj nawet mieli sobie przysiąc "przyjaźń i wierność po grób") , co początkowo spowodowało reakcję obronną - postanowiono się bronić przeciwko "Starcowi z Gór". Na czele koalicji, stanął największy przeciwnik Asasynów (i zwolennik walki z nimi aż do śmierci) - młody Ahmed Sandżar (władca państwa Seldżuków, który wstąpił na tron w 1118 r.). Jednak gdy, pewnego ranka obudził się i odkrył że pod poduszką ma sztylet i list, w którym Hasan napisał: "Można było utopić w twym sercu to, co znalazłeś pod swoją głową", przestraszony Sandżar ... ukorzył się przed Hasanem, co spowodowało rozpad koalicji i reakcję łańcuchową innych władców muzułmańskich.
Hasan stał się więc niekoronowanym władcą całego świata Islamu, który drżał przed nim (i przed jego "komandosami"), woląc mu zapłacić niż stracić życie. Mimo to Hasan żył bardzo skromnie. W twierdzy Alamut nie tylko zakazał spożywania alkoholu, ale także gry na instrumentach muzycznych (jednego z wiernych, wyrzucono poza mury, bo ... zagrał na flecie. Wpuszczono go ponownie dopiero, gdy odprawił pokutę i przysiągł już więcej tego nie czynić). Hasan przestrzegał bardzo surowo nauk Koranu i za każde, nawet najmniejsze uchybienie, surowo karał (na przykład skazał na śmierć swego syna - Muhammada, bo ten ... napił się wina). Hasan też przez całe swoje życie w twierdzy Alamut (34 lata), tylko dwa razy wyszedł ... ze swego pałacu. W obu przypadkach, by wejść na dach. Tak więc czas, który fedawici spędzali w twierdzy - poświęcano nieustannym modłom, pokucie, umartwianiu ciała, oraz ... szkoleniu wojskowemu i walce każdym rodzajem ówczesnej broni (nic więc dziwnego, że gdy taki "wybraniec" trafiał do "Raju pełnego hurys", był tak wyposzczony i spragniony, że zrobiłby wszystko dla swego wodza, aby tylko ten umożliwił mu powrót do owego "Raju").
Ale Hasan był pierwszym i jednocześnie ostatnim władcą sekty, który wiódł tak srogie i pobożne życie, jego następca Buzurgumid, odwrócił wszystko do góry nogami. Właściwie to umierający w wieku prawie 70 lat Hasan, podzielił władzę pomiędzy trzech swych najwierniejszych wodzów. Buzurgumidowi oddał zarząd nad zakonem, władzę nad twierdzą Dihdarowi Abu-Alemu, zaś nad bojownikami fedawitów - Kiya Bayafarowi. Nakazał im by rządzili zgodnie i przestrzegali zasad Koranu. Triumwirat (co było oczywiste), nie trwał jednak długo, gdyż każdy z owej trójki, chciał stać się władcą niepodzielnym. Gdy więc 12 czerwca 1124 r. Hasan el-Homairi - zmarł, triumwirowie rzucili się w wir walki o władzę niepodzielną. Zwycięsko z niej wyszedł właśnie Buzurgumid, który wymordował swych konkurentów.
Należy także dodać, że nie wszystkie akcje Asasynów kończyły się dla nich zwycięsko. Gdy oddziały zbrojnych fedawitów, opanowały Aleppo, pod wodzą Tahira as-Saigha (zwanego "Złotnikiem") w 1113 r. Wkrótce potem doszło w mieście do antyismailickiej rebelii mieszkańców miasta, zakończonej - rzezią wszystkich Asasynów z Tahirem włącznie. Mimo to. obszar bezpośredniej władzy Asasynów, w chwili śmierci Hasana, rozciągał się od rzeki Amu Daria na wschodzie do Damaszku na zachodzie (czyli zajmował ogromną część dawnego Imperium Aleksandra Macedońskiego). Pomimo faktu, że na tych terenach władali wciąż jeszcze Seldżucy, którzy jednak ... opłacali się Asasynom, jako swym suwerenom.
Buzurgumid kontynuował te kampanie (oraz skrytobójcze akcje fedawitów), z dużym powodzeniem, szczególnie po koniec swych rządów (lata 30-te XII wieku). Poza tym całkowicie zmienił dotychczasowe surowe praktyki w samej twierdzy Alamut i w swym państwie. Otoczył się wspaniałym bogactwem i przepychem. Sprowadzał sobie najpiękniejsze kobiety do haremu (które ponoć obdarowywał złotem, srebrem, klejnotami i sukniami, wykonanymi z najdelikatniejszego jedwabiu). Meczety w Alamut ... popadły w ruinę, gdyż Islam nie był już dla Asasynów najważniejszy, najważniejsza była władza i bogactwo, które zdobywali dzięki wpływowi Koranu, na umysły wiernych fanatyków i obiecankom o "życiu w Raju pełnym nieziemskich hurys". To wszystko co obiecywano, Wielcy Mistrzowie mieli do dyspozycji, bez zbędnego poświęcania swego życia (zupełnie jak dzisiejsi przywódcy Państwa Islamskiego).
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz