Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 września 2015

JAK POWSTRZYMAĆ DŻIHADYSTÓW? - czyli "PRZERYWNIK ANTYIMIGRACYJNY"

CZY TO PRAWDA ŻE MUZUŁMANIN

SAMOBÓJCA NICZEGO SIĘ NIE BOI?


Profesor Witold Kieżun 
(żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego i więzień sowieckich obozów koncentracyjnych), zadaje pytanie: 

"Jak można walczyć z samobójcami"




Czy rzeczywiście z ludźmi zdecydowanymi na śmierć, jest bardzo trudno walczyć? Być może jest w tym dużo prawdy, zważywszy że ludzie zdecydowani na śmierć nie muszą obawiać się ani szykan, ani tortur fizycznych, ani (choć tutaj już rożnie bywa), tortur psychicznych (szczególnie jeśli chodzi o najbliższych). Ale można założyć że osoby zdecydowane na śmierć są niepokonane, jak na przykład rotmistrz Witold Pilecki, człowiek który stwierdził kiedyś:


"ZAWSZE CHCIAŁEM ŻYĆ TAK, BYM W GODZINIE ŚMIERCI MÓGŁ SIĘ RACZEJ CIESZYĆ, NIŻ SMUCIĆ"


I temu "przykazaniu" pozostał wierny do końca swych dni 






Ale czy rzeczywiście muzułmańscy bojownicy/fanatycy/samobójcy niczego się nie boją? Czy rzeczywiście tak trudno z nimi walczyć jak się powszechnie przypuszcza. Otóż ... wcale nie, gdyż ich największą słabością jest właśnie ich fanatyczna chęć śmierci. Paradoks? Niekoniecznie, trzeba bowiem pamiętać, że muzułmanie (a już z całą pewnością muzułmańscy fanatycy), całe swoje życie podporządkowują nakazom Koranu. I to jest właśnie ich największa słabość, gdyż decydując się na wykonanie zamachu samobójczego, jednocześnie wierzą (a ta wiara jest dodatkowo umacniana w nich przez wszelkiego typu przywódców religijnych - a należy pamiętać że w islamie nie ma jednego przywódcy religijnego który byłby autorytetem dla innych, tylko istnieje cała masa pomniejszych "wodzów"), że po śmierci dostąpią Raju, gdzie do woli będą w cudnym ogrodzie gwałcić najpiękniejsze hurysy. Poświęcają więc swe życie na ołtarzu Raju i przyszłych przyjemności (tak cielesnych jak i zmysłowych). 

I właśnie to jest ich największą słabością, gdyż taki muzułmański fanatyk-samobójca, nigdy by się nie zdecydował na swój czyn, gdyby wiedział że ... do Raju pełnym hurys nigdy nie trafi. A dlaczego ma tam nie trafić, skoro "obiecał" mu to jego imam (przywódca religijny) i tak jest zapisane w Koranie? Kto by mógł mu tego zabronić, jeśli tylko poświęci się (mordując niewiernych), w imię Allaha. Kto, ano sam ... Allah, wystarczy tylko odpowiednio takich ludzi nastraszyć. 

Czego bowiem muzułmanin nienawidzi, czego się brzydzi i czego wreszcie się boi? Moja odpowiedź brzmi W-I-E-P-R-Z-O-W-I-N-Y, czyli świni. Muzułmanie nie znoszą (nienawidzą wręcz), mięsa wieprzowego, uważając je za nieczyste. W Koranie jest też zapisane, że jeśli muzułmanin spożyje mięso wieprzowe, bramy Raju zostaną dla niego bezpowrotnie zamknięte. A kto by chciał tracić możliwość "pobrykania" sobie z hurysami? Dlatego też muzułmanie unikają spożywania mięsa wieprzowego, ale w tym właśnie (paradoksalnie) tkwi ich wielka słabość. 

Jak więc walczyć z muzułmańskimi ekstremistami, dżihadystami i setkami nielegalnych muzułmańskich imigrantów, którzy ani nie potrzebują naszej pomocy (w postaci jedzenia czy wody - o czym świadczy wyrzucanie tych produktów - z wizerunkiem Czerwonego Krzyża - na tory kolejowe - swoją drogą, czy tak postępują ludzie głodni i zdesperowani, niewinne ofiary wojny?), ani też jej nie pragną - oni chcą tylko naszych (szczególnie niemieckich), pieniędzy w postaci socjalu i wygodnych mieszkań. Oni nas o to nie proszą, oni Ż-Ą-D-A-J-Ą.

No to ja mam skuteczną (wierzcie mi bardzo skuteczną), odpowiedź, dla wszelkiej masy muzułmańskich fanatyków, chcący wysadzać się w naszych miastach, lub próbujących zamieniać nasze ulice w krwawe łaźnie (jak to było już w Londynie, Paryżu, Amsterdamie, Utrechcie i innych miastach Zachodniej Europy). Jaka jest na to rada? 







ŚWINIA!

A konkretnie jej mięso. O cóż chodzi? Aby się zbytnio nie rozpisywać, przytoczę to, co uczynił amerykański generał John "Black Jack" Pershing (pod którego to rozkazami służył chociażby późniejszy amerykański bohater, "Przedostatni Bóg Wojny" - gen. George Patton). Pershing był dowódcą amerykańskich sił, wysłanych na pomoc Aliantom Zachodnim (Francji i Wlk. Brytanii), podczas I Wojny Światowej i jako jedyny w całej historii USA gen. otrzymał tytuł "genelar of armies" - co było równoznaczne ze stopniem generalissimusa lub marszałka.

OTO JEGO SPOSÓB NA MUZUŁMAŃSKI SAMOBÓJCZY EKSTREMIZM






Tak więc mała rada dla muzułmanów, z mojej (i jak mniemam nie tylko mojej) strony. W naszym kraju możemy was przyjąć i zapewnić ochronę, oraz opiekę (jeśli rzeczywiście jej potrzebujecie), ale wy macie przestrzegać naszego prawa. Nie ma mowy o wprowadzaniu państwa wyznaniowego, czy chociażby blokowaniu ulic z piątkowych modłów przed meczetami. Tu jest POLSKA a nie zblazowany, głupkowaty Zachód (piszę "głupkowaty" - gdyż ostatnio czytałem, że w Austrii - a myślę że i w innych krajach mogło być podobnie - tłumy jakichś idiotów, witały muzułmanów kwiatami i okrzykami radości. Ci idioci zapewne nie pomyśleli - lewactwo, na które ostatnio stałem się szczególnie uczulony - ma to do siebie że myśli stosunkowo rzadko, że ów przekaz idzie w świat. Idzie również do państw muzułmańskich, gdzie takie widoki wywołują wśród nich pytanie: "Co my tu jeszcze robimy, skoro oni tak nas tam witają?" Mogą również stwierdzić że: "Widocznie nas potrzebują. Nas i naszej religii. Bierzcie Koran, zbierajcie chłopków i jedziemy, po socjal i nowe białe hurysy, które tylko czekają na swych muzułmańskich panów"). 

Dlatego też to my będziemy określać warunki na jakich podstawie wy macie się tu dostosować. To jest nasz kraj i nasza ojczyzna, a Polacy nie zapomnieli jeszcze jak się walczy (walczyliśmy od samego początku, przeciwko dwóm światowym totalitaryzmom - nazizmowi i komunizmowi, które doprowadzone zostały ostatecznie do klęski, przy naszym ogromnym wkładzie). Dlatego też, jeśli jesteście w stanie się z nami zasymilować i respektować nasze prawa (i tu ostrzegam nie tylko polityczne, ale także religijne, jak np. Święta Bożego Narodzenia, czy Wielkanoc, które są świętami publicznymi) - proszę bardzo przyjeżdżajcie. Możemy wam zapewnić schronienie i opiekę przed wojną i śmiercią, ale wasza religia to wasza prywatna sprawa - nie nasza. Wasze święta obchodźcie w swoich prywatnych domach, a nie na naszych ulicach. 


TU JEST POLSKA - TU OBOWIĄZUJE POLSKIE PRAWO, OPARTE NA KODEKSIE NAPOLEOŃSKIM, FILOZOFII KULTURZE, TRADYCJI STAROŻYTNOŚCI (SZCZEGÓLNIE GRECJI I RZYMU), ORAZ NA ZASADACH MORALNYCH OPARTYCH O BIBLIĘ - PISMO ŚWIĘTE (SZCZEGÓLNIE ZAŚ NOWY TESTAMENT)

JEŚLI JESTEŚCIE W STANIE ZAAKCEPTOWAĆ NASZE WARUNKI, NIC NIE STOI NA PRZESZKODZIE, BYŚCIE SIĘ TU OSIEDLILI I ZAMIESZKALI.


JEŚLI NIE - TO UWAŻAJCIE, BO GDY SPRÓBUJECIE ZAMIENIĆ NASZE ULICE W "KRWAWE ŁAŹNIE", GDY DOJDZIE DO PIERWSZYCH GWAŁTÓW NA NASZYCH KOBIETACH, W TYM NA DZIEWCZYNKACH - (CO JUŻ STAJE SIĘ PROBLEMEM W NIEMCZECH, GDYŻ SPRAWCY SZYBKO ZNIKAJĄ W TŁUMIE SWYCH "WSPÓŁPLEMIEŃCÓW" I POLICJI NIEZWYKLE TRUDNO JEST ICH POTEM ODNALEŹĆ) 

ZROBIMY WAM TU TAKI DŻIHAD, ŻE SAMI, TĄ SAMĄ DROGĄ CO WCZEŚNIEJ BĘDZIECIE ZWIEWAĆ DO KRAJÓW Z KTÓRYCH UCIEKLIŚCIE (LUB NA ZACHÓD - DO TYCH IDIOTÓW)

TYLE Z MOJEJ STRONY!


Bardzo rzadko zgadzam się z Narodowcami, po prostu nie moja bajka i tyle (jestem Piłsudczykiem), ale w tym przypadku podpisuję się obiema rękoma (i nogami).

Zresztą szanuję Mariana Kowalskiego








DZIĘKUJĘ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz