Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 września 2015

HISTORIA ŻYCIA WSZECHŚWIATA - WSZELKIEJ CYWILIZACJI - Cz. XCIV

TRÓJKĄT BERMUDZKI 

"WIELKA ZMIANA" i 

"MROCZNE CZASY" - CZYLI

"ODIZOLOWANIE" ZIEMI PRZEZ

FEDERACJĘ GALAKTYCZNĄ 

ok. 12 500 r. p.n.e. - 10 000 r. p.n.e.





TAJEMNICA 

TRÓJKĄTA BERMUDZKIEGO




Cóż pozostało nam po zatopionej Atlantydzie? Czym jest Trójkąt Bermudzki i dlaczego w jego pobliżu (w nieregularnych okresach), dochodzi do zniknięć i zaginięć samolotów, okrętów i ludzi? Odpowiedź tej zagadki jest dość prosta, mianowicie pod powierzchnią Oceanu Atlantydzkiego wciąż funkcjonują generatory energii, które dawni Atlanci nazywali Kryształami Mocy. Była to potworna broń wojenna, zdolna do zniszczenia przeciwnika tak w polu jak i na morzu, która posiadała moc przekraczającą siłę dzisiejszych bomb atomowych (jednak nie generowała radioaktywności). Była to też siła twórcza (np. dzięki Kryształom mocy, można było oświetlać i ogrzewać pomieszczenia publiczne i mieszkalne), a ponieważ Kryształy te nie wymagały ładowania, był niewyczerpalnym źródłem energii. Właściwie nie wiadomo skąd się one wzięły na Atlantydzie - czy przekazał je Atlantom Marduk z Edenu, czy też owe kryształy były częścią pamiątki, jakie przywieźli koloniści z planety Malona (a raczej z jej kolonii gwiezdnych, gdyż Malona doprowadziła do samozagłady, właśnie przy pomocy Kryształów Mocy). Jeśli przyjąć ten drugi argument (według mnie bardziej prawdopodobny), to od razu należy dodać że Malonianom tę potężną broń przekazali Lirianie - "Lwi Ludzie" - jedna z dwóch pierwszych ras, powstałych w naszym Wszechświecie. 

Tak więc siła generatorów mocy, zwanych - Kryształami, jest nieskończona i nie podlega oddziaływaniom ani przyrody, ani też czasu (doprawdy nie mam pojęcia, w jaki sposób Ionom udało się "wyłączyć" Kryształy podczas bitwy morskiej, rozegranej gdzieś w okolicach dzisiejszej Hiszpanii i Cieśniny Gibraltarskiej, w toczonej wojnie z Atlantydą - bowiem to nie zostało wyjaśnione w przekazach channelingowych). Jeśli więc (pomimo upadku Atlantydy i jej kultury), owe generatory pracują po dziś dzień (lecz ich siła nie jest sterowana przez żadną ludzką istotę, co powodowałoby zmniejszenie lub zwiększenie ich częstotliwości), to znaczy że Kryształy wciąż są sprawne, jedynie "budzą się" w nieregularnych odstępach czasowych, generując taką siłę, jaką same w danym momencie (pewnie po owym "przebudzeniu"), są zdolne wytworzyć. To powoduje iż przepływające w okolicach wspomnianego Trójkąta Bermudzkiego okręty, czy przelatujące samoloty, (w przypadku silnego strumienia energii), po prostu zamieniane są w ... czystą energię (i to wraz z będącymi w środku ludźmi). Jeśli promień ten jest słabszy, wówczas niektórym (lub wszystkim, gdyż takie przypadki się zdarzały), udaje się przeżyć, lecz zachowują się tak jakby ... postradali rozum (opowiadają na przykład o niestworzonych i przerażających historiach, które wydają się halucynacjami, lecz dla nich są czymś czego doświadczyli osobiście). 


Ale nie tylko Kryształy, stanowią ową ciekawostkę (i wielki problem), powstałą po zagładzie Atlantydy. Mianowicie jak czytamy w relacji prasowej z wyprawy doktora Ray'a Browna: 

"W 1970 r. dr. Ray Brown, udał się wraz z przyjaciółmi w pobliże wyspy Bari na Bahama, w obszar powszechnie znany jako język oceanu. Podczas jednego z nurkowań, Brown odpłynął od przyjaciół i kiedy ich szukał zobaczył sylwetkę piramidy. Podczas późniejszych poszukiwań odnalazł gładkie i lustrzane bloki złączone spoiną prawie niezauważalną. Pływając wokół szczytu piramidy, Brown odnalazł wejście i zdecydował się je zbadać. Posuwając się wzdłuż korytarza dotarł wreszcie do małego, prostokątnego pokoju z sufitem w kształcie piramidy. Był kompletnie zaskoczony, kiedy zorientował się, że ściany nie są pokryte ani algami ani koralowcami. Dodatkowo nie miał ze sobą żadnego oświetlenia, a mimo to widział wszystko tak jakby źródło światła znajdowało się gdzieś w pomieszczeniu. Uwagę Browna przykuły mosiężne pręty zwisające ze środka sufitu, które na swoich końcach miały przymocowane czerwone kamienie szlachetne zwężające się w punkt. Poniżej stał okrągły kamień dodatkowo zaopatrzony w spiralne krążki. Na krążkach wyrzeźbione były w brązie ręce, które wydawały się płonąć i przygasać. W dłoniach znajdowała się kryształowa kula, którą dało się wyjąć.Tą właśnie kulę Brown zabrał ze sobą. Kiedy opuszczał piramidę wyczuł ostrzeżenie, aby już tu nie wracać. 

Obawiając się konfiskaty swojej pamiątki dr. Brown nie ujawniał jej istnienia, aż do roku 1975, kiedy po raz pierwszy pokazał kryształową kulę na seminarium w Phoenix (...) Wewnątrz tej kryształowej kuli widnieje wizerunek trzech coraz większych piramid, ustawionych jedna za drugą (...) Kryształowa kula jest również źródłem paranormalnych zjawisk (...) W 1997 roku Towarzystwo Egiptologiczne ogłosiło, że piramida odkryta przez dr. Browna jest starsza od piramidy w Gizie. Na dnie Atlantyku, również w pobliżu wyspy Bimini, odnaleziono mapy nieba, rysunki orbit planet - głównie Saturna i Jowisza. Jednak największą sensacją jest odkrycie hermetycznie zamkniętych pojemników z nieznaną materią organiczną. Miejsce znaleziska nie zostało jak na razie podane do publicznej wiadomości. Naukowcy ciągle badają tajemnicze znaleziska sprzed 12 000 lat (co najmniej, gdyż mogą być o wiele starsze, po prostu wtedy zostały zatopione". 


Tyle jeśli chodzi o relację prasową z wyprawy dr. Ray'a Browna i ostatnich pozostałości po zatopionej Atlantydzie, po której pozostałości materialnych pozostało wiele, nie tylko z opisów dr. Browna. Wystarczy wspomnieć że badacze pomiędzy wyspami Bimini odnajdują nie tylko marmurowe kolumny, lecz całe budynki a także ulice z wypolerowanymi płytami, tak do siebie pasującymi, jak żadne inne, wytworzone przez znaną nam ziemską cywilizację. Skąd się tam wzięły? No bo przecież według rządów i ludzi logicznie myślących - Atlantyda to mit prawda? Ja na to odpowiem (cytując słowa Johna Bartha), w ten sposób:


"NIEKTÓRE ZMYŚLENIA SĄ O TYLE CENNIEJSZE 
OD FAKTÓW ... ŻE SĄ PRAWDZIWE"



 "WIELKA ZMIANA" I NADEJŚCIE "MROCZNYCH CZASÓW DLA LUDZKOŚCI"



Ok. 12 500 r. p.n.e. rozpoczęła się wielka akcja zmierzająca do "wygaszenia" kontaktów Ziemian z przedstawicielami pozaziemskich cywilizacji. O co chodziło i dlaczego ją przeprowadzono? Pierwszym powodem, który zmusił Federację Galaktyczną do przeprowadzenia owej "Wielkiej Zmiany" (jak ją nazywa się w channelingach), był fakt że dopuścili się oni czegoś, co można by określić mianem zbrodni. Nie chodzi tutaj jedynie o zniszczenie kontynentu Poseidii, a raczej o ów biblijny "wielki Potop", który był (być może nie do końca świadomą) konsekwencją skierowania na Atlantydę ogromnej asteroidy. Oczywiście Plejadianie (którzy monitorowali trajektorię lotu asteroidy), jak również załoga okrętu/planety Nibiru (która nakierowała ją na Poseidię), nie chcieli świadomie doprowadzić do katastrofy na skalę całej planety i zatopienia większości  ziemskich kontynentów. To był (prawdopodobnie) wypadek przy pracy. Ale nie można wykluczyć też faktu celowego działania Federacji Galaktycznej. Argumentem przemawiającym na korzyść tej drugiej opcji, jest fakt iż Nibiruanie będący na Ziemi (ród Enkiego i Enlila z Edenu), doskonale zdawał sobie sprawę z działań podjętych przez Plejadian i z konsekwencji, jakim będzie towarzyszyło zniszczenie Atlantydy. Oni też podjęli odpowiednie kroki w celu ratowania życia własnej rasy.

Jedynie Enki postanowił "podzielić" się tą wiedzą, z pewnym Ziemianinem (którego opiszę w kolejnym poście), noszącym imię - NOAH (NOE), czego efektem była budowa przez niego Arki i wydarzeń z nim związanych, opisanych w Biblii. Oczywiście Noe i jego rodzina, nie byli jedynymi ludźmi, którzy ocaleli z Wielkiego Potopu roku (ok.) 12 500 p.n.e. Z tym tylko że Enki nie miał pewności jak wielka to będzie katastrofa i ile istnień ludzkich pochłonie. Pragnął też po katastrofie (w przypadku zagłady całej ludzkości), zachować chociaż dotychczasowy genotyp, dzięki któremu możliwe stałoby się odtworzenie ludzkiej populacji na planecie. Zresztą Noe nie był jedynym ocalonym przez Enkiego, bowiem cześć ludzi przetransportował on wówczas na Marsa (ale o tym w następnym poście). W każdym razie Plejadianie (jako główni podżegacze, dążący do ukarania Atlantydy za jej wojownicze zapędy), stali się jednocześnie głównymi winowajcami zagłady planety Ziemia i śmierci milionów ludzkich istot. Oczywiście część tej ujmy przejęła również sama Federacja Galaktyczna, która nakazała Nibiru, zniszczyć Atlantydę. Po tej katastrofie, będąc świadomym jej konsekwencji - Federacja rozpoczęła wdrażanie projektu "wycofywania" się z Ziemi. Ten okres został nazwany w channelingach - "Wielką Zmianą".

Oczywiście "Wielka Zmiana" nie polegała na całkowitym wycofaniu się Federacji Galaktycznej z "troski" o naszą planetę, a jedynie o zaprzestanie bezpośrednich kontaktów (wcześniej dość częstych, jak choćby kontakty Atlantów z Plejadianami, w celu wspólnego ataku na MU czy potem na Ionów). Obserwacja oczywiście miała trwać nadal, nie chciano jednak, by Ziemianie poznali prawdę o zagładzie swych pobratymców i jej prawdziwych sprawcach. A to oznaczało koniec kontaktów bezpośrednich (a także w dużej mierze tych pośrednich), między Ziemianami a przedstawicielami innych pozaziemskich cywilizacji. Prawdopodobnie Federacji chodziło o to, iż dokonując zbrojnego ataku na Atlantydę (pragnąc ją ukarać), jednocześnie uśmierciła setki milionów innych istot, co było oczywistym naruszeniem Prawa Wszechświata (jeśli nie jego bezpośrednim złamaniem). Prawo Wszechświata (na którym swe rządy opiera Federacja Galaktyczna), mówi iż nikt nie może bezpośrednio wpływać na losy jakichkolwiek istot, planet czy galaktyk, jeśli te (istoty, planety i galaktyki), nie zażyczą sobie owej pomocy. Każda bowiem żywa istota we Wszechświecie, ma prawo do wyboru własnej drogi, którą postanawia kroczyć. I nawet jeśli ta droga prowadzi w samozniszczenia i jest z gruntu zła, nie można bezpośrednio naprawiać jej działaniami odgórnie narzuconymi. Można stosować inne formy oddziaływania, lecz ostateczna decyzja zawsze musi należeć do mieszkańców danego świata - a nigdy do tych, którzy pragnęliby uszczęśliwiać ich na siłę. 

Tak więc ok. 12 500 r. p.n.e. rozpoczęła się owa "Wielka Zmiana", która trwała do ok. 10 000 r. p.n.e. i zakończyła się ostatecznym zerwaniem członków Federacji Galaktycznej bezpośrednich kontaktów z  mieszkańcami Ziemi (oczywiście, w międzyczasie doszło też do niezwykle krwawych Wojen Piramidowych, które doprowadziły że Federacja Galaktyczna objęła Ziemię dodatkową kwarantanną, ale to jedynie szczegół). Jaka była konsekwencja owego "wycofania" się Federacji z naszej planety? Bardzo prosta, w przeciągu kilku kolejnych pokoleń, Ludzkość zapomniała o swoim pochodzeniu. Zapomniała o dawnej przeszłości i wielkich cywilizacjach, które niegdyś tutaj powstawały (i to pomimo faktu że na Ziemi wciąż istniały kultury, wywodzące się z Malony czy Nibiru). Natomiast zniszczenia nuklearne, jakie przyniosą Wojny Piramidowe, ostateczne rozerwanie Firmamentu Niebieskiego, oraz znaczne skrócenie ludzkiego życia (co było bezpośrednim skutkiem tych wojen i zniszczenia osłony otaczającej Ziemię, zwanej Firmamentem), staną się powodem cofnięcia się Ludzkości w rozwoju. Po Potopie (to był pierwszy Potop, będzie bowiem jeszcze drugi) i późniejszej zagładzie nuklearnej dawnych miast - Ludzkość na Ziemi wróciła do wojen na łuki, włócznie i strzały. Ale to już zupełnie inna historia.




CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz