Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 kwietnia 2016

HENRYK VIII I JEGO (CZTERY OSTATNIE) ŻONY - Cz. XII

POCZĄWSZY OD EGZEKUCJI 

ANNY BOLEYN


Mała zmiana tematu. Ponieważ teraz już wkraczam w okres, w którym przyjdzie się Henrykowi VIII zmierzyć orężnie z Francją (w krótkiej wojence), oraz zabiegać o zdobycie tronu Szkocji, poprzez wydanie za tamtejszego króla (Jakuba V), jednej ze swych córek, zatem słów kilka należy również powiedzieć o samym Królestwie Szkocji, tym bardziej że królową małżonką, a od śmierci Jakuba IV Stewarta - regentką tego kraju, była siostra Henryka VIII - Małgorzata Tudor.


MAŁGORZATA TUDOR

(KRÓLOWA REGENTKA SZKOCJI)

Cz. III


KRÓL SZKOCJI JAKUB V




Tak więc Małgorzata Tudor postanowiła ponownie prosić papieża o udzielenie jej rozwodu, tym razem z Henrykiem Stewartem. Z tego związku na świat przyszła córka - Dorota. Małgorzata poprosiła o wstawiennictwo swego syna, który miał bardzo dobre kontakty z Rzymem (19 stycznia 1537 r. niedługo po powrocie do Szkocji, Jakub V otrzymał od papieża miecz i kapelusz, które były symbolem jego trwania przy Kościele Katolickim. Jakub bowiem jeszcze w 1536 r. odmówił swemu wujowi - Henrykowi VIII, pójścia w jego ślady i zamknięcia klasztorów w Szkocji. W tym czasie zamierzał związać się już sojuszem polityczno-rodzinnym z królestwem Francji i nie chciał zrywać z Rzymem), jednak Jakub stwierdził że nie przyłoży ręki do rozwodu matki. Polecił jednak, by częściej pojawiała się na dworze i odebrał Henrykowi Stewardowi "kontrolę" nad swą matką.

Konflikt szkocko-angielski rozgorzał ponownie w z początkiem 1538 r. Wówczas zarówno Jakub V jak i jego wuj, konkurowali o rękę jednej kobiety - Marii de Guise. Henryk VIII, który w październiku 1537 r. stracił żonę - Jane Seymour, teraz postanowił ponownie się ożenić. W styczniu 1538 r. król Henryk powiedział francuskiemu ambasadorowi panu de Castillon, że "pragnie poślubić wielką żonę", miał oczywiście na myśli Marię de Guise, a określenie "wielka" odnosiło się do jej przymiotów charakteru i odwagi, a nie do tuszy. Jednak gdy tylko 22-letnia Maria dowiedziała się o czynionych jej awansach przez króla Anglii i jednocześnie wiedząc jak skończyły poprzednie żony Henryka VIII, odpowiedziała angielskiemu posłowi: "Mogę być wielką kobietą, lecz mam bardzo cienką szyję". Te słowa były prawdopodobnie celowo przez nią użyte, bowiem chciała nimi zapewne nawiązać do losu Anny Boleyn, która również siedząc w Tower stwierdziła, że kat nie będzie miał z nią wiele pracy, bowiem ma "cienką szyję".

Król Franciszek I wyraził zgodę na poślubienie Marii przez Jakuba V, choć ona sama podobnie jak w przypadku Henryka VIII - błagała swego ojca Klaudiusza de Guise - księcia Lotaryngii, by uprosił króla Franciszka, aby ten nie zmuszał jej do małżeństwa z Jakubem. Klaudiusz próbował interweniować u króla Francji w sprawie córki, tłumacząc iż Maria, podobnie jak królewska córka - Magdalena de Valois, jest wątłego zdrowia i może nie przetrzymać morskiej podróży do Szkocji, a nawet jeśli tak się nie stanie, to "ciężkie" szkockie powietrze może negatywnie wpłynąć na jej zdrowie. Król jednak nie zamierzał ustępować, tym bardziej że Jakub V nie chciał żadnej innej francuskiej księżniczki tylko Marię de Guise (być może czynił tak właśnie by zrobić na złość Henrykowi VIII), zaś Franciszek również pragnął utrzymania sojuszu ze Szkocją. W styczniu 1538 r. kontrakt małżeński został zawarty, a Maria nie miała odtąd już nic do powiedzenia. Zgodnie z zawartą umową, gdyby Jakub V zmarł przed swą małżonką, otrzymałaby ona wówczas pałac Falkland, pałac Dingwall oraz zamek Stirling, a także pokaźną dożywotnią "rentę". Maria nie mając wyjścia zgodziła się na małżeństwo, choć bardzo pragnęła pozostać we Francji.

W tym czasie jednak wybuchł wielki skandal na szkockim dworze, a główną jego bohaterką została matka króla - Małgorzata Tudor. Zmęczona szkockim dworem, intrygami i małżeństwem z Henrykiem Stewartem, postanowiła uciec do Anglii, tak samo jak uczyniła to dwadzieścia dwa lata wcześniej - w 1516 r. Wcześniej pisała do brata, coraz częściej skarżąc się na swój los i "duszną atmosferę Szkocji", prosiła go również w swych listach o ochronę i opiekę. Henryk zaproponował jej by, jeśli tylko zechce - wróciła do Anglii i Małgorzata postanowiła tak też zrobić. Tym razem jednak jej ucieczka się nie powiodła, choć przygotowała ją bardzo skrupulatnie, wtajemniczając w swój plan jedynie osoby z jej najbliższego otoczenia, które miały zorganizować transport i odpowiednio ukryć królową przed patrolami. Małgorzata dotarła już prawie do granicy z Anglią, gdy doścignął ją pościg wysłany przez jej syna. Została odeskortowana do Edynburga, gdzie Jakub urządził jej awanturę oskarżając o nielojalność wobec niego, a nawet o spiskowanie z królem Anglii w celu zrzucenia go z tronu. Nakazał zamknąć matkę w jej komnatach i trzymać pod kluczem. Ograniczył również jej kontakty z dworem i służbą, oraz zakazał jakiejkolwiek korespondencji listownej. Jakub długo jednak nie potrafił się gniewać na matkę, wkrótce wypuścił ją z owego "aresztu domowego", a nawet zezwolił na ponowną korespondencję z Henrykiem VIII.

18 maja 1538 r. w Paryżu w katedrze Notre -Dame, zawarte zostało małżeństwo per procura (przez pełnomocnika), pomiędzy królem Szkocji Jakubem V a Marią de Guise. Tym, który wówczas zastępował pana młodego był lord Robert Maxwell. Jakub wysłał do Francji także liczne okręty swej nowej floty (którą zbudował prawie od zera), a które teraz miały eskortować jego przyszłą małżonkę do Szkocji. Co ciekawe, Jakub V zabronił Marii zabrania do Szkocji jej dwóch synków z pierwszego małżeństwa - 3-letniego Franciszka, oraz prawie rocznego Ludwika (z małżeństwa z Ludwikiem księciem Longueville, którego Maria darzyła wielką miłością, i przez lata zachowała jego ostatni list, napisany do niej na krótko przed śmiercią Ludwika. Nazywała go także swym najlepszym małżonkiem i przyjacielem). Musiała ich pożegnać i pozostawić we Francji. W czerwcu 1538 r. wyruszyła w swą podróż do Szkocji, na powitanie nowego życia.


JAKUB V Z MAŁŻONKĄ MARIĄ DE GUISE



Swego przyszłego małżonka ujrzała 10 czerwca pod Edynburgiem, gdzie Jakub urządził, wraz ze swym dworem "piknik" w oczekiwaniu na wybrankę. Pobrali się już 14 czerwca w kościele w miasteczku St. Andrews, położonym nad brzegiem morza. To, co od razu rzuciło się w oczy, to stosunek teściowej - Małgorzaty Tudor, do synowej - Marii de Guise. Obie panie bardzo szybko nawiązały nić serdecznego porozumienia, co trochę przeszkadzało Jakubowi - uważał bowiem że najbliższe mu kobiety knują przeciw niemu. Małgorzata zaś w lipcu 1538 r. napisała list do brata, o Marii de Guise: "Ufam że okaże się ona mądrą księżniczką. Spędziłam dużo czasu w jej towarzystwie i stwierdzić muszę że odnosi się ona do mnie z wielką estymą i szacunkiem". Maria zapewne potrzebowała w Szkocji przyjaciółki, której mogłaby zwierzyć się z tego, czego nie mogła powiedzieć publicznie lub swemu małżonkowi.

Jakub obawiał się, by matka nie "przerobiła" Marii na "swoją stronę". Wiedział bowiem jak bardzo matka dąży do sojuszu z Anglią i jak często pisuje do brata. Natomiast konflikt angielsko-szkocki wszedł teraz w nową fazę. Nienawiść między wujem a siostrzeńcem była tak wielka, że zaczęli uciekać się oni do bardziej brutalnych środków względem siebie. Jakub V ponoć twierdził, że zdołał udaremnić aż dwie próby zamordowania go przez skrytobójców, nasłanych przez Henryka VIII. Sam zaś planował porwanie wuja i osadzenie go w jednej z twierdz skutego kajdanami. Wojna jednak pomiędzy oboma krajami nie wybuchała, w czym duży był udział właśnie Małgorzaty Tudor. 

Jednak stosunki pomiędzy Anglią i Szkocją były bardzo napięte, że wystarczyła jedynie iskra, która mogła spowodować wybuch konfliktu militarnego. Co ciekawe, mimo że obaj monarchowie tak bardzo wzajemnie się nienawidzili, to jednak byli do siebie niezwykle podobni pod względem zainteresowań i charakteru. Jakub V, podobnie jak Henryk VIII (za młodu), uwielbiał wszelakiego rodzaju gry sportowe i zręcznościowe - takie jak tenis, zapasy i turnieje rycerskie. Poza tym Jakub (podobnie jak Henryk), miał niezliczoną ilość oficjalnych i tych mniej oficjalnych nałożnic, często zdarzało się, że noc w noc zmieniał partnerki seksualne, wcześniej osobiście je sobie "oglądając" i wybierając te najpiękniejsze. Potem niektóre z nich powiły mu dzieci. Jakub miał, podobnie jak Henryk - wybuchowy temperament i potrafił być okrutny dla tych, których podejrzewał o nielojalność.

Ale miał też Jakub dość niez
wykłą, bardzo rzadko spotykaną cechę, nie tylko w odniesieniu do Henryka VIII, lecz w ogóle w porównaniu do innych europejskich monarchów. Bardzo lubił bowiem wykradać się z pałacu i chodzić po mieście przebrany za rzemieślnika, chłopa lub ulicznego grajka. Wykonywał wówczas publiczne pokazy gry na lutni, za co od przechodniów otrzymywał kilka miedziaków zapłaty, za którą, jak przystało na ulicznego trubadura - zawsze pięknie dziękował, nisko się kłaniając. Ciekawe hobby, lecz powiedzieć trzeba że historia zna bardzo podobne przykłady identycznego postępowania (czyli wtapiania się w tłum zwykłych mieszkańców).

Tak samo czynili na przykład Marek Antoniusz i Kleopatra, gdy nocami wymykali się w przebraniach na miłosne tete-a-tete. Często też byli przeganiani, gdy siadywali pod drzwiami domów i krążyli tak niekiedy do świtu, aż zmęczeni wracali nad ranem do pałacu. Podobnie wśród ludu (jednak już nie w przebraniu lecz osobiście), lubił przebywać Oktawian August, co bardzo niepokoiło jego małżonkę Liwię Druzyllę. Neron, nim jeszcze został (w wieku 17 lat), władcą imperium rzymskiego, często w grupie swych kompanów wymykał się "na miasto", gdzie wdawali się oni w bójki (np. w dzielnicy Subura, w której mieszkał tzw.: "podejrzany element"), dokonywali drobnych kradzieży, lub odwiedzali domy publiczne. Cesarz Trajan również często w przebraniu wymykał się z Palatynu, by chodzić po mieście, spotykać różnych ludzi, rozmawiać z nimi. Niekiedy ludzie go poznawali, niekiedy nie. Gdy zgłodniał, pukał do drzwi najbliższego domu i po prostu prosił o stawę. Wiele osób, które spotkały go na swej drodze i które wpuściły go do siebie na posiłek, na pewno tego nie pożałowały. Jego małżonka Pompeja Plotyna, nie mogła zrozumieć dlaczego tak często wychodzi on, by spotykać się z ludem, obawiała się również o jego bezpieczeństwo (na owe eskapady nie brał on bowiem żadnej straży). Gdy pewnego razu zarzuciła mu nierozsądne postępowanie, on odpowiedział: "Kobieto, ja jestem z ludem a lud jest zemną". Trajan nie przepadał także za ostentacyjnym bogactwem, czy umiłowaniem wszelakich wygód.

Gdy podczas kampanii partyjskiej 113-117 r. Plotyna wyprosiła na małżonku by ją również zabrał na tę wojnę (prawdopodobnie Plotyna miała w pamięci romans w który się wdał cesarz podczas kampanii dackiej - 105-106 r. Wówczas to, jego przyjaciel podarował mu młodą i piękną niewolnicę, która "ogrzewała" władcę w mroźne dackie noce. Po powrocie z wojny Trajan nie tylko wyzwolił dziewczynę, lecz kupił i podarował jej wspaniałe domy, jeden w Rzymie, drugi na wsi, oraz uczynił bardzo bogatą osobą). Cesarzowa jednak nie pojechała na tę wyprawę sama. Zabrała ze sobą swe przyjaciółki i większość "dworu", a wszyscy mieli mieć podczas całej podróży i walk które się tam toczyły, zapewnione odpowiednie traktowanie i luksusy. Posiłki przygotowywano (podobnie jak w Rzymie), na złotych półmiskach, sprowadzano najbardziej wyszukane produkty z Egiptu, Syrii i Azji Mniejszej. Prócz tego cesarzowa i jej towarzyszki, miały mieć odpowiednie schronienie przed słońcem i deszczem (stworzono specjalne altany w typie tarasów widokowych, a namioty były tak duże by pomieściły stroje, przybory do makijażu oraz obuwie cesarzowej i jej towarzyszek).



RZYMSKI CESARZ TRAJAN 
(98 - 117)



Kobiet wojna nie interesowała w ogóle, traktowały tę wyprawę jak przygodę lub wakacje z dala od miejskiego życia. Rozmawiały również głównie ze sobą, plotkując o różnych, dziwnych dla nich wydarzeniach których były tu świadkami. Pewnego razu Trajan (zapewne nie mogąc tego dłużej znieść), odszedł od stołu podczas posiłku i wyszedł z namiotu. Wywołało to pewną konsternację, sądzono jednak że cesarz szybko wróci. Gdy tak się nie stało rozpoczęto poszukiwania. Znaleziono go wśród żołnierzy gdy razem z nimi spożywał przeznaczony dla nich posiłek (wcześniej Trajan także był żołnierzem i zapewne lepiej czuł się w ich towarzystwie).

Kampania partyjska zakończyła się wspaniałym sukcesem, nigdy jeszcze Rzymianie nie zaszli tak daleko w konflikcie z Partami. Nigdy jeszcze żaden cesarz rzymski nie zasiadł na złotym tronie "Króla Królów", pamiętającym czasy wielkości imperium perskiego dynastii Achemenidów. Nigdy jeszcze istnienie państwa partyjskiego nie wisiało na przysłowiowym "włosku", tak jak właśnie wówczas (choć już sto pięćdziesiąt lat wcześniej, Gajusz Juliusz Cezar także planował podobną wyprawę, rozmyślał o tym np. pływając Nilem w towarzystwie Kleopatry). Podczas tej wojny utworzono aż trzy nowe prowincje - Armenię, Mezopotamię i Asyrię, w której mieściła się zimowa stolica partyjskiej dynastii Arsacydów - Ktezyfont, z którego to pośpiesznie zbiegł "Król Królów" - Wologazes III wraz ze swym dworem. Po śmierci Trajana (117 r.), jego wychowanek i następca Hadrian  uznał że tak wielkim imperium trudno będzie zarządzać i oddał bez walki wszystkie wcześniejsze nabytki terytorialne swego poprzednika.

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość także jego małżonce - Pompeja Plotyna, choć była kobietą lubującą wszelakie wygody i przyjemności życia (była bowiem epikurejką i uważała że człowiek w swym życiu powinien dążyć do szczęścia i przyjemności, zaś unikać bólu, cierpienia i wszelkich niedogodności), to jednak nie była łasa na zaszczyty i władzę. Jeszcze w 98 r. gdy jej małżonek wybrany został przez poprzedniego władcę - Marka Kokcejusza Nerwę, na jego następcę, wchodząc na stopnie pałacu cesarskiego na Palatynie, w pewnym momencie odwróciła się i rzekła do tłumów: "taką jaka tu wchodzę, taką i zejść bym chciała". Spełniło się jej życzenie, po śmierci Trajana w 117 r. opuściła pałac przekazując go Hadrianowi i jego małżonce (a swej przyjaciółce), Vibi Sabinie. 


POMPEJA PLOTYNA
(ŻONA TRAJANA)


Sama żyła w dostatku aż do śmierci w 122 r. często angażując się w przeróżne działania intelektualne i oświatowe (to właśnie na jej życzenie Hadrian zezwolił by greka ponownie wróciła jako oficjalny język do szkół i urzędów, wypierając stamtąd definitywnie łacinę, która zniknie z terenów Wschodu, w przeciągu czterech kolejnych wieków). Hadrian traktował Plotynę z niezwykłą estymą, zawdzięczał (jak sam przyznawał), purpurę trzem kobietom - Plotynie, swej teściowej Saloninie Matyldzie i swej żonie Vibi Sabinie. Dwie pierwsze kobiety cenił i obsypywał pochlebstwami, wynosząc ponad niebiosa, zaś swą małżonkę traktował z niezwykłą wprost pogardą i upokarzał ją na każdym prawie kroku. Efektem tego Sabina popełniła samobójstwo w 137 r. na rok przed śmiercią samego cesarza, który ponoć konał w wielkich męczarniach. 


VIBIA SABINA
(ŻONA HADRIANA)
 


I jeszcze na koniec tych opowiastek (nie na temat), chciałbym przytoczyć ciekawą historię Ardaszira, która co prawda niewiele ma wspólnego z owymi przebierankami władców, jednak przypomniała mi się i pragnę ją przedstawić. Ardaszir był synem Babaka, perskiego wielmoży. Były to jednak czasy gdy Persowie nie stanowili elity państwa partyjskiego. Partyjska dynastia Arsacydów, przybyła na ziemie dzisiejszego Iranu i Afganistanu z terenów Kazachstanu, na czele plemienia Parnów. W 238 r. p.n.e. władca plemienia Parnów - Arszak (od jego imienia wzięła się nazwa dynastii), założył na terenach Partii i Hyrkanii - państwo partyjskie, pokonując lokalnego satrapę - Andragorasa. W tym czasie na terenach na które zerkali Parnowie, istniało potężne (choć przeżywające wówczas problemy gospodarcze i społeczne), państwo Seleucydów.

Imperium Seleucydów, założone przez Seleukosa I Nikatora w 305 r. p.n.e. (choć Seleukos rządził tymi terenami realnie od 320 r. p.n.e. czyli od podziału przez wodzów Aleksandra Macedońskiego jego imperium - w tzw.: Układzie w Triparadisos z 321 r. p.n.e. to jednak koronował się dopiero w 305 r. p.n.e.). Wcześniej Seleukos nie należał do elitarnego grona osobistych przyjaciół Aleksandra. Pełnił funkcję dowódcy jednego z korpusów piechoty armii macedońskiej - tzw.: "Argyraspidów" ("Srebrnych Tarcz"), to jednak w konsekwencji udało mu się "wykroić" dla siebie i swych potomków największy terytorialnie obszar (oczywiście nie bez walk). W czasach Imperium Seleucydów kultura grecka dotarła aż do granic Indii, niesiona na długich włóczniach macedońskiej armii. 

Parnowie jednak stopniowo zaczęli wydzierać poszczególne "kawałki" olbrzymiego państwa, szczególnie po 188 r. p.n.e. i klęsce (w wojnie z rzymską republiką), ostatniego wielkiego władcy dynastii - Antiocha III. W 144 r. p.n.e. władca Parnów - Mitrydates I, zajął Babilon, w 141 r. p.n.e. Ekbatanę (stolicę Medii), a 139 r. p.n.e. zdobył całą Persję. Kres państwu Seleucydów położył w 64 r. p.n.e. Gnejusz Pompejusz Wielki, późniejszy wielki przegrany wojny domowej z lat 49-48 p.n.e. którą toczył z Cezarem o władzę nad Imperium. Zaś państwo Parnów, teraz Partów, zaczęło się dynamicznie rozwijać. W 53 r. p.n.e. zadali oni Rzymowi jedną z najcięższych klęsk w historii Imperium Romanum - pod Carrhae (Karrami), gdzie poległ Krassus (ten który stłumił Powstanie Spartakusa w 71 r. p.n.e.). W latach 113-117 cesarz Trajan był blisko całkowitej likwidacji tego państwa, potem jego wyczyn próbował powtórzyć Marek Aureliusz w latach 163-166, gdy Rzymianie ponownie zajęli Ktezyfont (i gdyby nie zaraza pewnie dokończyliby dzieła Trajana), oraz Septymiusz Sewer w latach 195-198. Nie udało się jednak doprowadzić do jego upadku w wyniku agresji z zewnątrz.

Przechodząc teraz do Ardaszira, dorastał on w państwie w którym Persowie bardzo rzadko wchodzili w skład dworu królewskiego Arsacydów, a ci którym to się udawało mogli uważać się za szczęśliwców. Jego ojciec Babak (syn Sassana), był co prawda lokalnym wodzem, lecz w swych decyzjach podlegał partyjskiemu satrapie Persji - nie należał też do zbyt majętnych. I tu zaczyna się opowieść o Ardaszirze. Jako młody chłopak lubił on bowiem chodzić na pole gdzie pomagał chłopom w zbiorach zboża. Pewnego razu pracując w polu ujrzał on córkę lokalnego partyjskiego satrapy, która w otoczeniu służby i przyjaciółek przyglądała się pracy chłopów ze swej pięknej lektyki. A ponieważ bardzo mu się spodobała, postanowił zebrać się na odwagę, podejść do niej i się przedstawić. Gdy jednak zaczął się zbliżać do lektyki dziewczyny ta, zapewne urażona faktem że oto zwykły chłop ośmielił się do niej podejść - kazała go za to wybatożyć.

Nigdy jej tego nie zapomniał. Gdy już jako dorosły mężczyzna wzniecił powstanie przeciw Arsacydom w 224 r. i w przeciągu dwóch lat pobił i rozbił armie Partów, oraz zajął Ktezyfont (226 r.), postanowił się zemścić. Kazał odszukać ową dziewczynę (wówczas już kobietę), mężatkę. Nakazał zgładzić jej ojca i męża, zaś ją samą publicznie wybatożyć. Następnie dał jej wybór, oszczędzi jej dzieci z poprzedniego związku, jeśli zostanie jego nałożnicą. Kobieta nie mając innego wyjścia - zgodziła się. Włączył ją więc do swego licznego haremu, a potem miał z nią dwie córki. W swej retoryce nawiązywał do dawnych, "dobrych" czasów Imperium Achemenidów (zniszczonego przez Aleksandra Wielkiego), i zasad które wg. niego Partowie wykoślawili i zdegenerowali. 


KRÓL PERSJI ARDASZIR I
(224 - 242)



Stworzył pierwsze scentralizowane państwo perskie (zarówno Persja Achemenidów jak i kraj Partów były zdecentralizowanymi państwami, gdzie lokalny satrapa miał na podległym mu terenie, porównywalną władzę do króla). Ograniczył diametralnie wpływy i władzę satrapów, a na stanowiska odtąd promował wyłącznie Persów i Medów. W polityce zagranicznej dążył do "wskrzeszenia wielkiego imperium perskiego", zażądał nawet od Rzymu zwrotu wszystkich ziem dawniej należących do Achemenidów, a ponieważ cesarz Aleksander Sewer odmówił, rozpoczął cykl długich wojem z Rzymem (a potem Bizancjum), kontynuowanych przez jego następców. Państwo Ardaszira i jego dynastia przetrwały ponad czterysta lat - do 651 r. gdy zniszczyli je nowi groźni najeźdźcy - arabscy muzułmanie, którzy zmiatali dawne cywilizację, zatykając wszędzie zielony sztandar Mahometa.


PS: Do dalszych losów Jakuba V i Henryka VIII 
powrócę w kolejnej "części"






CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz