Łączna liczba wyświetleń

środa, 3 czerwca 2020

HISTORIA TELIK-HA VENTIU - ZAPOMNIANEJ EGIPSKIEJ KSIĘŻNICZKI - Cz. III

DOŚWIADCZENIE "ŚMIERCI"

I RELACJA z ŻYCIA ZAPOMNIANEJ

EGIPSKIEJ KSIĘŻNICZKI

ŻYJĄCEJ NA ZIEMI

ok. 3 400 lat temu






Kontynuacja historii zapomnianej księżniczki o imieniu Telik-ha Ventiu, córki obalonego króla Babelu - Kurigalzu I, która w wieku ok. 15 lat, w 1374 r. p.n.e. (zarówno data, jak i nazwa jej ojca nie jest uwzględniona w tej relacji i pochodzi jedynie z mojej własnej dedukcji, opartej na fakcie obalenia króla Kurigalzu I przez uzurpatora Kadaszman-Enlila I właśnie w 1374 r. p.n.e., a ponieważ Telik-ha Ventiu była młodsza, zarówno od faraona Nebmare Amenhotepa III jak i jego królewskiej małżonki - Teye, musiałaby więc trafić do haremu egipskiego władcy mniej więcej w tym właśnie czasie), znalazła się w Egipcie i weszła do haremu faraona Amenhotepa III, jako jedna z jego żon. Stała się też "Panną Świątynną" i służyła w Świątyni (Ipet-Sut) Amona-Re w Karnaku, gdzie zaprzyjaźniła się z dziewczyną o imieniu Vola (co do jej pochodzenia informacje są sprzeczne, bowiem raz mowa jest o tym że była rodowitą Egipcjanką, a innym razem że pochodziła z Syrii i również na polecenie swego ojca trafiła do haremu egipskiego władcy). Wiadomości na temat Telik-ha Ventiu przetrwały dzięki medium, jakim okazała się brytyjska nauczycielka o pseudonimie "Rosemary". Z nią to właśnie po raz pierwszy 18 sierpnia 1931 r. miała skontaktować się dusza owej egipskiej księżniczki, która opowiedziała jak wyglądała rzeczywistość na egipskim dworze Amenhotepa III i co było powodem jej śmierci. Wyznała także jakie jest jej prawdziwe imię po "Tamtej stronie Życia". To imię, to NONA. Kontakt Rosemary z duszą Telik-ha Ventiu trwał dość długo, bowiem ponad pięć lat i choć przekazy te są z reguły nieco poplątane, zrodziła się z tego ciekawa historia o życiu tajemniczej, dziś już zapomnianej egipskiej (czy też babilońskiej) księżniczki, która naraziła się Wielkiej Małżonce Królewskiej Teye i musiała za to zapłacić najwyższą cenę    





 

PANNA ŚWIĄTYNNA



 Według relacji Nony/Telik-ha Ventiu, faraon Amenhotep III był człowiekiem o spokojnej, ugodowej naturze (mówiła o nim: "Był znacznie piękniejszą duszą niż pokazują historyczne zapisy"), to jednak spowodowało, że został całkowicie zdominowany przez królową Teyę (Nona/ Rosemary opisywała ją następująco: "Była bardziej mężczyzną niż kobietą (...) Kapłani bali się jej władzy nad faraonem, ponieważ miała na niego znaczący wpływ. On był zmęczonym człowiekiem i znajdował pocieszenie w tym, co mu mówiła"). Jednocześnie Nona wyraża się o Teye dość pozytywnie, twierdząc że królowa zaopiekowała się nią w pierwszym okresie, tuż po jej przybyciu do Egiptu ("Byłam młoda, ale ją kochałam. Była dla mnie taka dobra. Adoptowała mnie i oficjalnie uczyniła ze mnie swoje dziecko. W ten sposób stałam się naturalizowaną Egipcjanką. Jako królowa miała pewne prawa, których nawet faraon nie mógł znieść"), podkreśla jednak że jej stosunek zaczął się zmieniać i że była bardzo niebezpieczną kobietą, której lepiej było nie wchodzić w drogę ("Królowa była niebezpiecznym wrogiem. Była surową duszą i nie lubiła Egipcjan (...) miała silną, surową, daleką osobowość. Miała umysł bardziej podobny do mężczyzny niż do kobiety"). Dalej Nona twierdzi, że królowa Teye (która będzie bez wątpienia jedną z bohaterek mojej serii pt.: "Dominatorki"), była żądna władzy ("Królowa miała obsesję na punkcie pragnienia dominacji (...) dominująca kobieta o silnej fizycznej aurze, która sprawiała, że byłam przy niej zmęczona i pozbawiona wszelkiej siły"), lecz w kwestii religii, należała do zwolenników tradycji i nie chciała oraz nie tolerowała żadnych syryjskich, mezopotamskich czy mitannijskich nowinek ("Bała się Nowej Religii. Nienawidziła niczego nowego i trzymała się starych rytuałów. Nawet na dworze nie miała nowych pomysłów"). Nona oskarża również królową o doprowadzenie do załamania się państwa, jakie nastąpiło za czasów rządów jej syna - Nefercheperure Amenhotepa IV (Echnatona) i twierdzi że gdyby tylko udało się usunąć królową, historia Egiptu z pewnością potoczyłaby się zupełnie inaczej ("Nadal twierdzę, że gdyby moc królowej została usunięta i gdyby młody Ak-he-na-ton został otoczony zwolennikami, dalsza historia Egiptu byłaby inna, nie sądzę też by imperium upadło").

Nona twierdzi, że ona (jako Telik-ha Ventiu) doradzała królowi Amenhotepowi III, aby przyjął i zaakceptował przynajmniej część obcych kultów, szczególnie tych babilońskich lub syryjskich i twierdzi że gdyby tak się stało i gdyby młody Amenhotep IV uzyskał ojcowskie wsparcie oraz pomoc, z pewnością udałoby się nie tylko doprowadzić do reformy religijnej w kraju faraonów, ale również i utrzymać imperium w całości. Tak mówiła o młodym następcy tronu Amenhotepie IV, który do historii przeszedł jako Echnaton - twórca nowej egipskiej religii kultu solarnego bóstwa Atona ("Był mądry, sprytny, łagodny i delikatny i tylko brakowało mu odwagi, ale był sam, został opuszczony"). Nona przypisuje sobie decydującą rolę w zmianie postrzegania przez Egipcjan obcych kultów, choć wydaje się że była to raczej swoista dynamika tamtej epoki i spowodowały ją nie tylko wielkie podboje, ale również małżeństwa władców Egiptu (jak również członków egipskiej elity wojskowej i administracyjnej) z kobietami pochodzącymi z innych ludów (w czasach XVIII Dynastii - choć nie tylko - Egipcjanie coraz chętniej brali sobie za żony Syryjki, Libijki lub Babilonki, rzadziej zaś czarnoskóre Nubijki, a było to podyktowane twierdzeniem iż kobiety obcych ziem są dużo bardziej uległe i kobiece, niż wyemancypowane Egipcjanki. Niektórzy mężczyźni brali sobie nawet dwie żony: Egipcjankę i na przykład Syryjkę - jak to choćby zostało przedstawione na steli nagrobnej, znajdującej się w Muzeum Joseph Dechelette w Roannie, której autor kazał umieścić swoje dwie żony: Azjatkę o imieniu Senebheka oraz Egipcjankę, przy czym ta pierwsza stoi i nazywana jest "ukochaną", zaś ta druga klęczy i nie ma nawet imienia). Amenhotep III wydaje się jeszcze obawiać umieszczania posągów obcych bóstw w swym pałacu w Malkacie (po drugiej stronie Nilu, naprzeciwko królewskich Teb - dokąd się przeniósł zapewne z obawy przed ciągłym wzrokiem kapłanów), choć on już bardziej woli solarny kult starego boga z Heliopolis - Re-Harachtesa, niż oficjalne bóstwo tebańskie - Amona-Re.




Natomiast potęga królowej Teye, opiera się na starym kulcie (ojciec królowej - Juja, nosił tytuł: "Boskiego Ojca" i był kapłanem boga Mina [tego ze sterczącym fallusem], zaś jej matka - Czuja, była: "Przełożoną w haremie Mina" - gdzie też poznała swego męża - i należała do elity egipskich dam. A poza tym brat królowej - Aanen piastował stanowisko Drugiego Proroka Amona-Re w Karnaku i był jednocześnie "Wielkim Widzącym" w Heliopolis, czyli był na szczycie hierarchii kapłańskiej). Z tego co twierdzi Nona, królowej Teye obawiali się nawet wszechpotężni kapłani Amona-Re (królowa zaś, dzięki swemu bratu, kontrolowała oba skłócone ze sobą ośrodki - tebański ośrodek kultu Amona i heliopolitański ośrodek solarny), a ponieważ Aanen był kapłanem z Heliopolis, więc i na dworze można było spotkać symbole solarne które królowa zapewne popierała (stąd dzisiejsi historycy przypisują jej duże zasługi w zaprowadzeniu w Egipcie aryjskich kultów solarnych, choć z tego co twierdzi Nona/Rosemary, królowa była raczej wroga wszelkim nowinkom religijnym, a w szczególności zaś tym, które nie pochodziły z Egiptu). Teye lubiła pokazywać się dostojnikom i ludowi (np. podczas publicznych świąt), jako wcielenie bożej sprawiedliwości, ładu i porządku - bogini Ma'at, a także jako bogini nieba, Wielka Matka Hathor (co ciekawe bogini ta nosi na głowie "Oko Słoneczne" - czyli boską siłę kosmiczną, którą utożsamiano z siłą kobiecości i symbol ten z pewnością używała także królowa Teye. Ale co ciekawe, został on potem przeniesiony do solarnego kultu Atona, który wprowadził jej syn - Amenhotep IV Echnaton. Stąd zapewne owe przesłanki popierania przez królową nieegipskich kultów - jak dziś uważają współcześni historycy). Ona też zmusiła Telik-ha Ventiu aby stała się "Panną Świątynną" w Karnaku i służyła Boskiej Małżonce Amona-Re, w jej świątynnych obowiązkach (polegających na codziennym "budzeniu" boga i doprowadzaniu go do wytrysku, które to kapłanka przyjmowała na swoje nagie piersi, ubrana jedynie w przewiewną, białą szatę).

Nona/Rosemary w relacji z 4 maja 1936 r. opisuje jak wyglądała jej posługa w przybytku Amona-Re ("W każdej dłoni trzymam rodzaj lampy z postumentem o długości około metra. Ma szeroki kształt spodka, z białym płomieniem wychodzącym z góry. Są one przeznaczone do wpasowania w gniazda z metalowym pierścieniem, jedna po każdej stronie kurtyny, która ukrywa środkowe drzwi na końcu dużej sali. Jest to wejście do ukrytego sanktuarium, z zaokrąglonymi schodami prowadzącymi do centrum. Światła miały powstrzymać złe duchy, a kadzidło służyło zachowaniu czystości samego sanktuarium. Wewnątrz znajduje się ołtarz, pośrodku którego pali się wieczny, niebieski płomień, bardzo mały, ale wydaje się że wychodzi on z kamienia. Nigdy nie gaśnie, a jednak nigdy nie jest pielęgnowany. Nie zastanawiam się, czy to było jakieś mineralne światło, ponieważ był to blady, zielononiebieski, zimny płomień, który nie migotał - nie większy niż światło świecy i zdawało się, że wychodzi z małego otworu w kamieniu. Istniało pewne znaczenie między tym płomieniem a wolą boga, do którego kierowano modły. Kiedy bóg odrzucił prośbę, lub milczał, płomień nie dawał białego światła, ale kiedy prośba została spełniona, płomień odpowiednio to pokazał"). Jej służba polegała na uczestniczeniu w odbywających się trzy razy dziennie, specjalnych rytuałach, polegających na obudzeniu boga (co czyniła jedynie Boska Małżonka Amona-Re w towarzystwie arcykapłana lub samego króla, reszta zaś kapłanów - i oczywiście Panny Świątynne - nie mieli wstępu do "Świętego Świętych", czyli miejsca gdzie przechowywano posąg boga. Do jej zadań należało zaś przygotowanie porannych perfum dla boga, przygotowanie posiłku, oraz okadzanie całej trasy, jaką Boska Małżonka i arcykapłan przemierzali w kierunku świętego pomieszczenia. Wieczorem sytuacja się powtarzała gdy bóg udawał się na spoczynek, należało więc powtórzyć całą ceremonię raz jeszcze, przygotować kolację i oczyścić trasę pochodu. Arcykapłan zaś zamykał posąg boga do pozłacanej skrzyni, zakładał plomby (które rano łamał) i dopiero wówczas kapłani także mogli położyć się spać.




Nona opisuje również święto ku czci Amona-Re, jakie odbywało się raz do roku, a jego kulminacją była wielka procesja posuwająca się zarówno po Nilu jak i wokół brzegu ("Najważniejszy festiwal roku (...) Wielki faraon jest w tej procesji. Widzę byki z długimi, gładkimi rogami i girlandami z kwiatów. Niosę puchar w służbie bogu. (...) Na jednym z naszych świąt, które odbywały się raz do roku, procesja przebiegała wzdłuż Alei Sfinksów z jednej strony, a potem z powrotem do świątyni. Procesja zatrzymywała się u każdego z kamiennych zwierząt i my musiałyśmy dotknąć ich gałązkami palmowymi. Zwierzęta nie były czczone. Chodziło o to, że każdego roku konsekrowano je na nowo jako strażników świątyni. A moja służba miała przypominać o ich opiece i modlitwie, tak, by żadne złe duchy nie przyszły i nie zyskały wstępu do świątyni"). Nosiła wówczas też odpowiedni strój, który związany był z owym świętem ("Moje ramiona są nagie do pleców, a ja mam na sobie jasną, muślinową szatę, skrzyżowaną i plisowaną na piersi, mocno i pięknie wykończoną. Mam również prostą bieliznę od szyi do stóp, ściśle przylegającą do ciała. Zewnętrzna sukienka jest złożona z przodu w talii i zwisa w dół. Na nogach mam sandały, na ramionach bransoletki i szeroki, płaski naszyjnik od ramienia do obojczyka: również ciekawa sukienka na głowie jak aureola wokół czoła, zapinana wokół poziomo, z innym paskiem przechodzącym od góry do przodu. Moje włosy są grube, nieskręcone i opadają prosto na ramiona, z okrągłymi dyskami zwisającymi po bokach nakrycia głowy. Bardzo piękny efekt, choć sztuczny, z pomalowanymi brwiami, pełnymi ustami i pomalowanymi oczami: czuję się sobą").






A jak doszło do konfliktu Telik-ha Ventiu z królową Teye? O tym i o jego konsekwencjach (które dla dziewczyny z Babilonu zakończyły się tragicznie) opowiem w kolejnej części tej serii        


CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz