CZYLI ANTYCZNE PORADY JAK ZDOBYĆ
FINANSOWĄ NIEZALEŻNOŚĆ I ŻYĆ W
ZGODZIE Z WŁASNYM SUMIENIEM
"Od tego, kto jest bogaty, lepszy jest ten, kto może zostać bogatym" - jak mawiał Perykles z Aten i to właśnie przesłanie mną kierowało, gdy podjąłem się rozpoczęcia tego tematu, bowiem zaprezentuję w nim antyczne porady na wzbogacenie się, a jednocześnie moralne konsekwencje pewnych naszych działań, o których często zapominamy, a które (niestety) nie zapominają o nas. Demostenes mawiał: "Jaka myśl, taki czyn", a Ajschylos dodawał: "Ranę zadałeś, ranę otrzymasz", co dobitnie określa myślenie ludzi tamtych epok o człowieczym losie, konsekwencji naszych działań, podejmowanych wyborach i zawieranych znajomościach. Cały nasz byt określa tylko to, jacy tak naprawdę pragniemy się stać, niestety jednak - jak mawiał Tales: "Najtrudniej jest poznać samego siebie". Starożytni dobrze wiedzieli, że aby odnieść sukces, niezbędne jest po pierwsze to, co nazywamy - "pozytywnym myśleniem" (choć należałoby to bardziej sprecyzować, dodając że takie myślenie musi być jeszcze odpowiednio ukierunkowane), a poza tym bardzo ważna jest również nasza konsekwencja, determinacja i dyscyplina ("Dyscyplina jest matką dobrobytu" - jak mawiał Ajschylos). Aby jednak uświadomić sobie do czego dążymy, może na początek warto podać tutaj podstawową definicję dobrobytu. Otóż dobrobytem nazywamy taki stan, w którym człowiek dysponuje środkami materialnymi, umożliwiającymi zaspokojenie wszystkich jego potrzeb i realizację wszystkich jego praw, a także dysponuje wolnym czasem, potrzebnym do realizacji owych potrzeb. Wszystkie cywilizacje od zawsze darzyły do rozwoju (oczywiście wiadomo że żadna cywilizacja nie może trwać wiecznie i każdy kraj, każde państwo, każdy naród otrzymuje dziejową szansę, aby wlać swój kielich do wspólnej czary ludzkich dziejów - spójrzmy np. taka Mongolia dziś, a jeszcze siedemset lat temu, taka Albania dziś, a Albania z czasów Skanderbega z XV wieku, Serbia dziś a Serbia z wieku XIV i tak można by w nieskończoność - dzięki temu jest ciągły ruch i zawsze coś się dzieje, nie ma zastoju), każda więc cywilizacja dążyła do poszerzania własnej sfery dobrobytu (zupełnie innym pozostaje pytanie, czyim kosztem często ten dobrobyt był osiągany - ale zostawmy to), zaś dziś najróżniejsi (często wpływowi, ulokowani w polityce, na uniwersytetach lub w mediach) marksiści twierdzą, że cywilizację powinniśmy zwijać, dobrobyt zmniejszać, ograniczać wyjazdy turystyczne (bo się nam planeta zagotuje) i w ogóle ograniczać naszą sferę wolności i prywatności.
Ten ostatni przykład podałem oczywiście jako jedynie swoistą analogię porównawczą, zaś moje zdanie na temat marksizmu czytelnicy tego bloga zapewne zdążyli już wielokrotnie poznać, więc nie zamierzam raz jeszcze się powtarzać. Pragnę jednak uzmysłowić, że to co się obecnie aplikuje światu w formie chociażby swoistego ekologizmu, jest niczym innym, jak zwykłą odmianą totalitarnego zniewolenia ludzkości i zamknięcia nas w specjalnych "klatkach", w których każdy będzie posiadał swój własny numer i poddany permanentnej inwigilacji i praniu mózgu, stanie się podatnym na wszystko, swoistym lemingiem - cieszącym się że żyje tylko dlatego, że ci, którzy nim sterują jeszcze się na to godzą. W każdym razie człowiek ma pełne prawo do życia w dobrobycie i na tym właśnie dziś chciałbym się skupić, prezentując (i co jakiś czas dodając nowe) antyczne opowieści, dzięki którym będziemy mogli zapoznać się z myśleniem ludzi tamtych epok, gdy praca stanowiła podstawę dobrobytu (dziś bowiem dobrobyt jest projektowany sztucznie - produkuje się bowiem "pieniądze z pieniędzy", które tak naprawdę w niczym nie mają pokrycia i stanowią jedynie wartość papieru, na którym zostały wydrukowane. Ale ponieważ ludzie godzą się te papierki przyjmować, oddając za to wytwory własnej pracy - to jak na razie cała ta gospodarka wzajemnego okradania i tworzenia wirtualnych pieniędzy bez żadnego pokrycia, wciąż się jakoś kręci). Zamierzam zaprezentować porady na osiągnięcie finansowej stabilizacji, jeszcze z odległych czasów starożytnej Mezopotamii, a także starożytnej Grecji i Rzymu. Zaprezentuję również listy, jakie pisywał Seneka (wychowawca cesarza Nerona) i o czym była w nich mowa. Tak więc, aby nie przedłużać, zapraszam na wizytę po starożytnym świecie glinianych tabliczek, papirusów i pergaminów, aby poznać mentalność ludzi antyku na kwestię wygodnego życia w dobrobycie. Na zakończenie dodam tylko jeszcze jedną sentencję, wypowiedzianą przez Antystenesa z Aten, która powinna być podsumowaniem tego wszystkiego, co wcześniej napisałem, otóż: "Jaka jest najlepsza nauka?", zapytuje grecki filozof, i odpowiada: "Oduczyć się złego!"
OPOWIEŚĆ PIERWSZA
STAROŻYTNA BABILONIA
HISTORIA BANSIRA - BUDOWNICZEGO RYDWANÓW W OPOWIEŚCI:
"TEN, KTÓRY PRAGNĄŁ ZŁOTA"
"Smutno spoglądał na swój skromny dom i warsztat pod gołym niebem, gdzie stał częściowo już ukończony rydwan. Jego żona co chwilę pojawiała się na progu, a jej ukradkowe spojrzenia w jego kierunku przypominały mu, że worek z żywnością jest już niemal pusty i że powinien pracować. Bansir, budowniczy rydwanów, był zbyt pogrążony we własnych problemach, by zwracać uwagę na dobiegające go odgłosy życia przebiegającego wewnątrz murów Babilonu. To miasto było mieszaniną wielkości i nędzy - niewiarygodne przejawy bogactwa i najokropniejszego ubóstwa. Bansir nie potrafił zrozumieć, dlaczego pracował tak ciężko, a wciąż należał do najuboższych. Był tak zajęty swymi myślami, że nie dostrzegł nawet swego przyjaciela Kabbiego, który zbliżał się w jego kierunku, grając na lirze. Wyszukany ukłon Kabbiego pozostał niezauważony, podobnie jak jego prośba o "dwa nędzne szekele".
"Gdybym miał dwa szekele", ponuro odpowiedział Bansir, "nie mógłbym ich nikomu pożyczyć, nawet tobie, najlepszemu z mych przyjaciół, bo to by była moja fortuna - moja cała fortuna. Nikt nie pożycza całej swojej fortuny, nawet swym najlepszym przyjaciołom". Potem zaszokowany Kabbi wysłuchał opowiadania Bansira o śnie, jaki miał on ostatniej nocy. Bansir śnił, że jest człowiekiem zamożnym, cieszącym się miłym, wygodnym życiem i zawsze pełną kiesą. "Dlaczego więc te przyjemne uczucia, jakie to musiało wywołać, zmieniły cię w ponurą figurę, podobną do tych na miejskich murach?" - spytał Kabbi. "Rzeczywiście, dlaczego?! Ponieważ po przebudzeniu uświadomiłem sobie, jak pusta jest moja sakiewka i przepełniło mnie uczucie buntu. Pogadajmy może teraz o tej sprawie".
Wspominając dni, gdy byli młodymi ludźmi, Bansir i Kabbi doszli do własnych doświadczeń dotyczących pieniędzy. Zarobili przez te wszystkie lata całkiem sporo złota, jednak wcale nie było tego teraz widać. Obaj wierzyli, że któregoś dnia spłynie na nich bogactwo. Teraz zaczynali dochodzić do wniosku, że nic takiego raczej się nie zdarzy, a jednocześnie często byli zmuszeni ostro kombinować, co zrobić, by ich rodziny nie chodziły głodne. Wkrótce ponury nastrój Bansira udzielił się i Kabbiemu. I kiedy tak w przygnębieniu snuli swe niewesołe rozważania, w końcu przyszedł im do głowy najlepszy dotychczas pomysł.
"Nie chcemy przecież rok po roku żyć jak niewolnicy. Praca, praca, praca, która nigdzie nie prowadzi! Czy nie dałoby się dowiedzieć, jak inni zdobywają złoto i robią to, co robią?" - podsunął Kabbi. "Może jest jakiś sekret, którego moglibyśmy się nauczyć, gdybyśmy poszukali kogoś, kto go zna?" - odparł Bansir z namysłem. Przypomnieli sobie o swym szkolnym przyjacielu sprzed lat, o imieniu Arkad, który był "błogosławiony przez dostatek", a którego powszechnie uznawano za "Najbogatszego Człowieka w Babilonie". Postanowili poprosić Arkada o radę. "Sprawiłeś, że zrozumiałem, dlaczego nigdy nie udało nam się dojść do jakiegokolwiek bogactwa - nigdy go nie szukaliśmy! Przecież w tym wszystkim, do czego naprawdę się przyłożyliśmy, osiągnęliśmy sukcesy. Musimy więcej się dowiedzieć, byśmy mogli lepiej prosperować. Lepiej rozumiejąc, znajdziemy skuteczniejsze sposoby realizacji naszych pragnień". "Idźmy do Arkada jeszcze dzisiaj!" - ponaglał Bansir. Bansir i Kabbi zebrali grupę swych dawnych przyjaciół z dzieciństwa, potrzebujących tego samego rodzaju przewodnictwa".
HISTORIA BANSIRA - BUDOWNICZEGO RYDWANÓW, W OPOWIEŚCI:
"NAJBOGATSZY CZŁOWIEK W BABILONIE"
"Arkad był znany w całym kraju ze swego bogactwa, hojności wobec własnej rodziny i dobroczynności. Grupa, którą zebrali Bansir i Kabbi, rozpoczęła dyskusję od interesujących poglądów na życie. "Dlaczego ma być tak, że kapryśny los ciebie wyróżnił, byś cieszył się wszystkimi życiowymi dobrami, całkiem zapominając o nas, którzy też na to zasługujemy?". "Jeśli nie zdobyliście przez te lata więcej niż absolutnie minimum potrzebne do przeżycia, to dlatego, że albo zaniedbaliście nauczenia się praw rządzących budowaniem bogactwa, albo też się do nich nie stosowaliście. Kapryśny los to złośliwa bogini, nieprzynosząca nikomu trwałego dobra... Tworzy rozrzutników, szybko tracących wszystko, co zdobyli".
Łatwe pieniądze długo nie trwają, tego właśnie uczy Arkad. To absolutna prawda! Pomyśl o tych wszystkich w swym otoczeniu, którzy wygrali na loterii czy w podobny sposób zdobyli pieniądze. Większość z nich nie ma już z tego nic. Spytano Arkada o oczywistą sprawę, czyli o to, jak zdobył swą fortunę. Okazało się, że już we wczesnej młodości doszedł do wniosku, że wszelkie dające zadowolenie i szczęście rzeczy zostają wzmocnione dzięki obecności bogactwa. "Bogactwo jest potęgą, dzięki bogactwu wiele rzeczy staje się możliwe". Kiedy sobie to uświadomił, postanowił upomnieć się o swoją część życiowych dóbr, ponieważ nie zadowoli go życie biedaka. Zdecydował o następujących rzeczach:
- Z całą energią odda się studiom nad zdobywaniem bogactwa.
- Kiedy już pozna jego zasady, będzie się do nich ściśle stosował.
Arkad wyjaśnił całej grupie, że istnieją dwa typy uczenia się. Jednym jest to, czego się dowiedzieliśmy i teraz wiemy, drugim - trening uczący nas znajdować to, czego nie wiemy. Arkad zaraz po szkole znalazł pracę skryby i wykonywał ją przez wiele miesięcy za bardzo niewielką pensyjkę. Jeden z jego klientów, bogacz o imieniu Algamish, chciał, by pewną pracę wykonano mu w ciągu nocy. Arkad w zamian za tak szybką usługę zażądał od Algamisha informacji o tym, jak sam także mógłby się stać bogaty.
Pierwsza rada otrzymana od Algamisha brzmiała tak: "Odnalazłem drogę do bogactwa, kiedy zdecydowałem, że część wszystkiego, co zarabiam, jest moja na zawsze". Ta rada, aby oszczędzać nie mniej niż dziesiątą część wszystkiego, co Arkad zarabia, stała się początkiem transformacji. "Każda złota moneta, którą zaoszczędzisz, jest niewolnikiem pracującym na ciebie. Każdy miedziak, który ona zarabia, jest jej dzieckiem, które także może dla ciebie zarabiać".
Kiedy Arkad spotkał się po dwunastu miesiącach z Algamishem, miał zaoszczędzoną dziesiątą część tego, co zarobił, ale oddał ją murarzowi Azmurowi, by zainwestował w rzadkie klejnoty. Wtedy otrzymał też od Algamisha następną radę, która naprawdę wiele zmieniła w jego życiu. "Każdy musi się najpierw nauczyć, ale dlaczego ufać wiedzy murarza na temat klejnotów?" - warknął... "Następnym razem, kiedy będziesz chciał się czegoś dowiedzieć o klejnotach, idź do handlarza klejnotów. Rady, w odróżnieniu od większości innych rzeczy, otrzymuje się za darmo, ale uważaj, by brać tylko to, co warto posiadać".
Klejnoty zakupione przez murarza okazały się bezwartościowe i Arkad odebrał nauczkę. Miał już w pełni wyrobiony nawyk oszczędzania, więc szybko zebrał więcej złota. Po następnych dwunastu miesiącach Algamish znowu spotkał się z Arkadem. Arkad zameldował, że swoje oszczędności pożycza Aggerowi producentowi tarcz, który mu za to wypłaca pewien procent. Część uzyskanych w ten sposób pieniędzy Arkad przeznacza na uczty i kupowanie luksusowych przedmiotów. Algamish udzielił mu następnej rady: "Przejadasz dzieci swoich oszczędności. Jak więc oczekujesz, że będą na ciebie pracowały? I jak same mają mieć dzieci, które też na ciebie będą pracować? Najpierw dorób się armii złotych niewolników, potem będziesz mógł bez żalu spożywać wystawne bankiety".
Mijają następne dwadzieścia cztery miesiące i Algamish chwali Arkada za ścisłe przestrzeganie swych nauk. "Arkadzie" - mówi - "dobrze się nauczyłeś swej lekcji. Najpierw się nauczyłeś żyć za mniej, niż zarabiasz. Potem nauczyłeś się szukać rady u tych, którzy są kompetentni... I na koniec - nauczyłeś się sprawiać, by złoto na ciebie pracowało". Arkad nauczył się, jak zdobywać złoto, jak je utrzymać oraz jak go używać. Algamish uczynił Arkadowi propozycję, której ten nie mógł odrzucić - by dla niego pracował i miał udział w jego majątku. Jeden z przybyłej grupy stwierdził, że Arkad miał szczęście, ponieważ został spadkobiercą. Ten odpowiedział, że "Tylko o tyle miałem szczęście, że pragnąłem zostać zamożnym, zanim jeszcze go spotkałem. Okazja to wyniosła bogini, niemarnująca swego czasu na tych, którzy są nieprzygotowani. Siła woli to tylko niewzruszony zamiar przeprowadzenia do końca tego, co sobie przeprowadzić postanowiłeś. Kiedy postawię sobie jakieś zadanie, wykonuję je. Dlatego też jestem ostrożny, by nie rozpoczynać zadań trudnych i niepraktycznych, bo po prostu za bardzo lubię nie pracować. Bogactwo wzrasta wszędzie, gdzie ludzie wydatkują energię".
Arkad wyjaśnia, że musisz żyć z następującymi myślami: Część tego, co zarabiam, jest moja na zawsze. Musisz o tym myśleć rano, w południe i wieczorem. Wyryj sobie tę myśl w mózgu. Przesiąknij nią. W miarę wzrostu będzie Cię ona pobudzać. Uczyń złoto swoim niewolnikiem. Szukaj mądrej rady. Cała grupa podziękowała Arkadowi za rozmowę i rozeszła się - jedni cicho i nadal nic nie rozumiejąc, myśląc sarkastycznie, że Arkad powinien po prostu podzielić się z nimi wszystkimi swą ogromną fortuną. Inni wychodzili z nowym błyskiem w oku, by potem często radzić się Arkada, który nie skąpił im swej mądrości".
HISTORIA ARKADA - NAJBOGATSZEGO CZŁOWIEKA W BABILONIE, W OPOWIEŚCI:
"SIEDEM LEKÓW DLA CHUDEJ SAKIEWKI"
"Dobry Król Sargon ubolewał nad stanem miasta. Bogaci stawali się coraz bogatsi, biedni coraz biedniejsi. Całe znajdujące się w mieście złoto jakoś trafiało w ręce "kilku bardzo bogatych obywateli miasta". "Dlaczego tak niewielu ludzi potrafi zdobywać całe złoto?" - powiedział Król". "Ponieważ wiedzą, jak to robić" - odpowiedział Kanclerz. Nie można potępiać nikogo za jego sukces, ponieważ wie, jak to robić". "Kto najlepiej w naszym mieście wie, jak się bogacić, Kanclerzu?" - spytał Król. "Wasza dostojność, twoje pytanie samo stanowi odpowiedź. Kto w Babilonie zgromadził największą fortunę? Arkad!" - odparł Kanclerz.
Wezwano więc Arkada do stawienia się przed obliczem Króla. Oto początek rozmowy, która się tam odbyła: "Jak stałeś się tak bogaty? Nic nie miałeś na początku" - spytał Król. "Tylko ogromne pragnienie bogactwa, poza tym nic" - odrzekł Arkad. "Czy istnieje jakiś sekret zdobywania bogactwa? Czy można się tego nauczyć?" - spytał znowu Król. "Oczywiście, wasza dostojność. Tego, co wie jeden człowiek, można nauczyć i innych" - odpowiedział Arkad. Król wyraził życzenie, by Arkad podzielił się swą wiedzą z mieszkańcami miasta. Sam Król wyznaczył "Setkę Wybrańców", którzy mieli spotykać się z Arkadem. Ten zaś wielki człowiek stanął przed nimi i opowiedział im, jak to w młodości nie miał całkiem nic, poza pustą sakiewką, jak poszukiwał wszelkich leków na chudą sakiewkę i w końcu znalazł ich siedem. Oto Siedem Leków na Chudą Sakiewkę:
I - "Zacznij swą sakiewkę tuczyć. Z każdych dziesięciu monet, które wkładasz do sakiewki, wyjmij i zużyj tylko dziewięć. Twoja sakiewka od razu zacznie nabierać ciała, a jej zwiększająca się waga sprawi, że przyjemnie będzie ci ją trzymać w ręku, a także sprawi radość twej duszy".
II - "Kontroluj swe wydatki. Tak zorganizuj swój budżet,
byś miał dość monet na opłacenie niezbędnych rzeczy, przyjemności i
sensownych potrzeb, nie wydając więcej niż dziewięć dziesiątych swych
dochodów.
III - "Spraw, by twoje złoto się mnożyło. Poślij każdą monetę do pracy, tak by reprodukowała się w postaci do niej podobnych, niczym stada na pastwisku, i by wytwarzała stały strumień dochodów płynących do twej sakiewki".
IV - "Chroń swe skarby przed ich utratą, inwestując tylko tam, gdzie ich zasadnicza część (czyli sam kapitał) jest bezpieczna, gdzie można je w razie potrzeby odzyskać oraz gdzie będziesz otrzymywał uczciwe odsetki. Skonsultuj to z mądrymi ludźmi. Zapewnij sobie radę tych, którzy mają doświadczenie w zyskownym inwestowaniu. Niech ich doświadczenie uchroni twój skarb przed zbyt ryzykownymi inwestycjami".
V - "Uczyń swe mieszkanie zyskowną inwestycją. Posiadaj własny dom".
VI - "Zapewnij sobie dochody w przyszłości. Zawczasu zadbaj o zaspokojenie swych potrzeb w starszym wieku, jak też o zabezpieczenie swej rodziny".
VII - "Stale zwiększaj swą zdolność zarabiania. Kultywuj własne zdolności, ucz się i stawaj się coraz mądrzejszy, coraz zręczniejszy, coraz bardziej szanowany".
Arkad zakończył swój wykład, mówiąc całej setce, że istnieje więcej złota, niż można by marzyć, dosłownie bogactwo dla każdego, i podsumował to słowami: "Idźcie i bogaćcie się, to wasze prawo!"
"SPOTKAJ BOGINIĘ POWODZENIA W ŻYCIU"
"Jeśli ktoś ma szczęście, to nie da się po prostu przewidzieć rozmiaru powodzenia, które może odnieść.Wrzućcie go do Eufratu, a całkiem możliwe, że wypłynie z perłą w dłoni - przysłowie babilońskie.
Następnym razem Arkad tak oto mówił setce Wybrańców: "Czy istnieje jakiś sposób przyciągnięcia powodzenia? Większość z was zapewne najpierw pomyślała o stołach gry i w ogóle hazardzie. W takich przypadkach szansa jednak jest zawsze przeciw grającemu, sprzyja natomiast właścicielowi przybytku. Zresztą, nawet jeśli wygrasz, czy ta wygrana przyniesie ci trwałe korzyści? Nie znam nikogo - dosłownie ani jednego człowieka - który by od czegoś takiego rozpoczął swój życiowy sukces. Czemu zamiast tego nie zastanowić się nad tymi wszystkimi sukcesami, które niemal odnieśliśmy, ale które nam umknęły? Tymi zdarzeniami, które mogły się były okazać bardziej korzystne, niż się w istocie okazały? Byłyby to rzadkie przykłady autentycznego powodzenia, gdyby tylko zdarzyły się naprawdę. Szczęście czeka tylko, by przybyć do tego, kto umie wykorzystać okazję. Wszyscy przeżyliśmy niezliczone sytuacje, w których nie zareagowaliśmy dość szybko, czego teraz gorzko żałujemy. Odkładanie na później bardzo często staje się przyczyną zmarnowanych okazji, po prostu stając na drodze szczęśliwym przypadkom! Pragniemy bogactwa, a jednak jak często, kiedy nadarza się okazja, nawyk odkładania na później opóźnia naszą jej akceptację i sami stajemy się swoimi najgorszymi wrogami? Niektórzy z nas potrafią chwycić okazję za rogi i zbliżyć się w ten sposób do realizacji swych najskrytszych marzeń, jednak większość waha się, zwleka i odkłada na później. Aby przyciągnąć powodzenie, konieczne jest wykorzystywanie pojawiających się okazji. Ludzie czynu są faworytami Bogini Powodzenia".
A W KOLEJNEJ CZĘŚCI:
PIĘĆ PRAW TYCZĄCYCH ZŁOTA
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz