ORAZ KILKA INFORMACJI NA TEMAT
POLSKIEJ KOLONIZACJI AMERYKI
"POLACY SĄ BARDZIEJ MĘŻNI, BARDZIEJ ODWAŻNI I ZDOLNI DO WSZYSTKIEGO W SPRAWIEDLIWEJ WOJNIE, PROWADZONEJ PRZY OGÓLNEJ ZGODZIE. MOSKWICINI SĄ LEPSI PRZY OBRONIE UMOCNIONYCH MIEJSC, POLACY SĄ NIEZWYCIĘŻENI W OTWARTYM POLU. MOSKWICINI MNIEJ OBAWIAJĄ SIĘ GŁODU I BRAKU RZECZY KONIECZNYCH, POLACY BARDZIEJ LEKCEWAŻĄ MIECZ I ŚMIERĆ (...) POLACY (...) NICZEGO MNIEJ SIĘ NIE BOJĄ NIŻ NIEMCÓW W OTWARTYM POLU, JAKO ŻE W TEGO RODZAJU BITWACH POLACY, NAWET ZNACZNIE LICZEBNIE SŁABSI (...) CZĘSTO BRALI GÓRĘ NAD NIEMCAMI"
FRYNES MORYSON
"SHAKESPEARE'S EUROPE"
Kontakty Anglii i Rzeczypospolitej stały się niezwykle intensywne, szczególnie w drugiej połowie XVI wieku. Były to przede wszystkim kontakty natury gospodarczej, intelektualnej, religijnej i politycznej (rzadziej podróżniczej czy krajoznawczej). Trzeba też dodać, że w Anglii z dość dużą aprobatą przyjęto książkę i teorię polskiego astronoma - Mikołaja Kopernika "O obrotach sfer niebieskich", mówiącą że to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie na odwrót, jak dotąd sądzono. Dość bogate poloniki znajdowały się w wielu angielskich kolekcjach i bibliotekach publicznych (wystarczy chociażby wymienić dzieła Stanisława Hozjusza, Jana Łaskiego, Wawrzyńca Goślickiego, Marcina Kromera, Aleksandra Gwagwina, Macieja Miechowitę, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Jana Herburta, Stanisława Sokołowskiego, Krzysztofa Hegendorfina, Jana Zamojskiego, Jakuba Górskiego, Walerego z Lublina, Stanisława Warszewickiego, Mikołaja Kopernika i wielu, wielu innych). Bodleian Library w Oksfordzie w 1620 r. posiadała 137 egzemplarzy dzieł autorów polskich, biblioteka lorda Humleya - 40 egzemplarzy (lord John Humley w 1583 r. ufundował katedrę medycyny w Royal College of Phisicians. Po śmierci Humleya, jego kolekcję zakupił właśnie król Jakub I, a XVIII wieku podarował ją British Museum król Jerzy III).
MIKOŁAJ KOPERNIK WE FROMBORKU
Częste były też kontakty na niwie polityczno-dyplomatycznej i gospodarczej. Bardzo dobrze przez Anglików została zapamiętana podróż wojewody sieradzkiego - Olbrachta Łaskiego do Londynu w 1583 r. Raphael Holinshed i William Camden rozpisywali się o tym wydarzeniu niezwykle szczegółowo, a jego pobyt tam upływał od przyjęcia do przyjęcia. Anglicy uważali nie tylko tę podróż, ale i samą postać Olbrachta Łaskiego, za niezwykle godną uwagi i utrwalenia. Pamiętano również niezwykle udane poselstwo jego ojca - Hieronima Łaskiego do króla Henryka VIII w 1527 r. jak również jego stryja - Jana Łaskiego, niezwykle popularnego nad Tamizą pisarza politycznego i reformatora religijnego, bliskiego przyjaciela arcybiskupa Canterbury - Thomasa Cranmera. Piękne opisy elżbietańskich kronikarzy (Holinsheda i Camdena), przykryły pewne niefortunne zdarzenie, jakie miało miejsce podczas tej wizyty. Oto bowiem Olbracht Łaski, suto sobie popiwszy podczas jednego z bankietów, wydawanych na jego cześć, zaczął proponować... koronę polską angielskiemu poecie - Philipowi Sidneyowi (z którym znał się od czasu pobytu w Rzymie w 1577 r.), oraz wydał wszystkie pieniądze, które miał przeznaczone na pobyt w Anglii i zapożyczył się wśród angielskich możnych, a potem... uciekł z Brytanii po kryjomu, w obawie przed dłużnikami. Poza tymi incydentami, jego wizyta jeszcze długo była opisywana w angielskich kronikach i była traktowana jako niezwykle udana i pomyślna dla Królestwa Anglii, choć tak naprawdę niczego konkretnego wówczas nie uzgodniono, ale ukształtowany został tam obraz Polaków, jako poliglotów, o miłej aparycji, o czym wspominał chociażby Francis Walsingham, jeden z głównych ministrów królowej Elżbiety I, w swym liście z 6 lipca 1583 r. do Johna Herberta: "Wojewoda Alaski (...) Otrzymuje tu bardzo godne przyjęcie, niewątpliwie magnat ten posiada wiele zalet, które czynią go miłym dla wszystkich".
Tę miłą opinię, popsuło trochę (choć niewiele), poselstwo Pawła Działyńskiego do królowej Elżbiety I z 1597 r. (o którym już pisałem w jednym z poprzednich postów), w którym to poseł polski domagał się od królowej zwrotu zagarniętych kupcom gdańskim statków, które płynęły ze zbożem do Hiszpanii, z którą to Anglia wówczas toczyła wojnę. Królowa podczas tego spotkania, z wielkim trudem zdołała powstrzymać emocje, gdyż sądziła początkowo że wizyta Działyńskiego związana jest z planami sojuszu polsko-angielskiego przeciwko Habsburgom hiszpańskim i austriackim, a po jej zakończeniu, relacja tak się pogorszyły, że szeptano nawet o... wybuchu wojny Anglii z Rzeczpospolitą (nic dziwnego, że możni angielscy, wyprawili Działyńskiemu nazajutrz wystawne przyjęcie pożegnalne i wręczyli upominki, pragnąc się go czym prędzej pozbyć, jak również nie powodować aby poczuł się urażony, głównie odpowiedzią królowej. Jednak po powrocie do kraju, król Zygmunt III zdymisjonował Działyńskiego za jego nieumiejętną politykę, a potem ów szlachcic, upiwszy się w jednej z gdańskich karczem... wdał się w bójkę z kupcami gdańskimi, oskarżając ich o swoje niepowodzenie - to taka dodatkowa ciekawostka humorystyczna). Zainteresowanie Anglików Polską, wzrosło ponownie już w 1598 r. gdy zaczęto grać w teatrach sztukę "Wojewoda" (opisującą wizytę Łaskiego w Anglii), oraz w 1600 r. gdy odgrywano sztukę: "Dziwne wieści z Polski" (kwiecień-maj 1600 r.), w których było bardzo wiele wątków z utworów Wawrzyńca Goślickiego (na którym notabene w wielu miejscach wzorował się Szekspir, chociażby w "Hamlecie", co znaczy że musiał znać dzieła Goślickiego - o których kiedyś jeszcze napiszę).
Kolejną, przed 1615 r. wizytę odbył, tym razem do Rzeczypospolitej - Thomas Seget (zaprzyjaźniony z Szymonem Szymonowicem). Do Polski przybył pod koniec 1610 r. Czas jego przyjazdu, złączył się z wojną moskiewską i pozostawił ślad w jego twórczości ("In felicem Sigismundi III e Moscovia reditum" - "Szczęśliwy powrót Zygmunta III z Moskwy"). W Krakowie (do którego przybył w grudniu 1610 r.), przebywał kilka miesięcy, po czym wyjechał do Wilna, gdzie właśnie był świadkiem - 24 lipca 1611 r. - triumfalnego powrotu króla Zygmunta III po zdobyciu Smoleńska, o czym napisał zbiorek wierszy pod wyżej wymienionym tytułem). Seget przybył tutaj jednak głównie, w celach naukowych i religijnych, nawiązał kontakt z rektorem wileńskiej szkoły kalwińskiej - Chrystianem Teodorem Schoserem, (który ułatwił mu kontakt z wileńskimi uczonymi, głównie z Uniwersytetu Wileńskiego). Pod koniec 1611 r. udał się Seget w podróż na Wschód - do Rosji, z której jednak szybko wyjechał i w lipcu 1612 r. był już w Lublinie, po czym wyjechał do Zamościa, gdzie spotkał się ze swym przyjacielem - Szymonem Szymonowicem. Wrócił do Anglii z końcem 1612 r. ale wciąż utrzymywał korespondencję listowną z Szymonowicem, a 1619 r. wydał w Lejdzie zbiór jego poezji, zatytułowany: "Simonis Simonidae poematia aurea". Wracając do tematu sporu polsko-angielskiego, chciałbym tylko dodać, że najdziwniejsze w owym okresie jest to, że praktycznie nie widzi się jakiegokolwiek zainteresowania polskich pisarzy, poetów i teologów, sprawami angielskimi, a szczególnie angielską literaturą tego okresu (nawet twórczość genialnego według mnie Szekspira, nie wzbudzała większego zainteresowania w owym czasie), natomiast wśród Anglików mamy wręcz wysyp wszelkiego rodzaju przedruków książek i pism polskich autorów, z których potem czerpano wzorce ustrojowe w dobie wojny domowej króla z parlamentem w latach 40-tych XVII wieku w Anglii.
Zadziwiające jest też to, że wiele dzieł autorów angielskich (z Szekspirem na czele), ma niezwykle silne umocowanie we wcześniejszych pismach polskich twórców, których dzieła były bardzo popularne (nawet biorąc pod uwagę odległość terytorialną) nad Tamizą (niektórzy wręcz twierdzą, że utwory Szekspira są plagiatem z najróżniejszych dzieł wcześniejszych polskich autorów - ja tak nie uważam. Bez wątpienia jednak Szekspir i inni poeci tamtej epoki czerpali pełnymi garściami z tematyki polskich twórców).
PS: W KOLEJNEJ CZĘŚCI PRZECHODZĘ JUŻ BEZPOŚREDNIO DO OMAWIANEGO TEMATU
CDN.
wystarczy spojrzeć na mapę oraz wiedzieć że Wazowie rządzili wtedy w Polsce i w Szwecji aby zrozumieć fascynację anglików ... tak myślę
OdpowiedzUsuń