CZY KRÓLEWSKA FAWORYTA
LUDWIKA XV, WYWOŁAŁA EFEKT
"ŚNIEŻNEJ KULI" KTÓRY POGRĄŻYŁ
FRANCJĘ W ODMĘTACH REWOLUCJI?
"WIĘCEJ PANI, JUŻ NIE PRZYCHODZĘ
DO TWEJ SYPIALNI"
Oto słowa, jakie miał wypowiedzieć (prawdopodobnie ok. 1735 r.), król Francji - Ludwik XV, zwracając się do swej małżonki, królowej Marii Leszczyńskiej (córki wojewody poznańskiego - Stanisława Leszczyńskiego, który niegdyś walczył o koronę polską z elektorem saskim - Fryderykiem Augustem I, znanym w Polsce pod nazwą - Augusta II Mocnego), po jednej z nieudanych miłosnych nocy. Królowa Maria bowiem, będąc zupełnie bierną w sprawach miłosnych, leżała po prostu niczym przysłowiowa kłoda, czekając aż mąż dokończy dzieła. Ludwikowi XV to nie przeszkadzało przez pierwsze dziesięć lat ich małżeństwa, ale gdy po raz pierwszy skosztował seksu pozamałżeńskiego z wyrafinowanymi uwodzicielkami, jakich na dworze wersalskim było sporo, przestał odczuwać do swej małżonki jakikolwiek pociąg fizyczny. Królowa bardzo to przeżywała, tym bardziej że Ludwik XV wciąż zmieniał kochanki, zastępując je jeszcze młodszymi (pod koniec życia poszedł w totalną perwersje, utrzymując w swym "Jelenim Parku" młode dziewczęta, sprowadzane tam dla niego przez madame de Pompadour, które zresztą szybko mu się nudziły i były wymieniane na nowe). Czasy jakie spędził z Pompadour, okazały się bodajże najlepsze w jego żywocie, ona jedna potrafiła dogodzić mu nie tylko fizycznie, ale w każdy inny możliwy sposób, znając królewski temperament i to że wiele nowości szybko mu brzydło i po niedługim czasie już go nużyło, starała się co chwila urozmaicać mu życie nowymi pomysłami. Osobiście też wymyślała dekoracje do królewskich pałaców w Wersalu, Fontainebleau, Compiegne, a już szczególnie w La Celle, Aulnay, Crecy-en-Brie czy Bellevue, które to cztery pałacyki zostały ofiarowane markizie przez króla (gdy przebywali w którymkolwiek z owych miejsc, de Pompadour codziennie przemeblowywała pokoje i urozmaicała je na różne sposoby, a wszystko po to aby króla nie dopadła nuda).
Ludwik XV czerpał wzorce zachowania zapewne od swego królewskiego poprzednika, króla Francji Henryka II, który sypiał z żoną (Katarzyną Medycejską) jedynie po to, aby urodziła mu następców tronu i sądził też, że jako kobieta pobożna oraz cnotliwa nie przepada ona za owymi aktami cielesnego uniesienia, którym to on oddawał się ze swą kochanką - Dianą de Poitiers. Kiedyś, będąc w łożu swej żony, Henryk II wypowiedział do niej słowa, które były dla niej prawdziwym koszmarem, mianowicie sądząc że tym samym sprawi żonie przyjemność, powiedział do niej "komplement": "Katarzyno, obiecuję tobie, jak tylko urodzisz wystarczającą liczbę dzieci, ja na zawsze wyjdę z twego małżeńskiego łoża". Nic dziwnego że zdesperowana kobieta, poczęła nawet prosić o radę jak ponownie rozpalić męża do miłości - swą konkurentkę, Dianę de Poitiers, a ta poleciła jej żeby w alkowie leżała potulnie i czekała aż mąż ją odwiedzi i się do niej zbliży. Rady okazały się chybione, co jeszcze bardziej doprowadzało Katarzynę Medycejską do pasji (no cóż, dziś jest już wiadome, że długie wstrzymywanie popędów seksualnych, może prowadzić do pewnych natręctw, a nawet odchyleń natury psychicznej). Kazała więc wywiercić małą dziurkę w podłodze pałacu królewskiego (ona zajmowała górne pokoje, król ze swą nałożnicą był piętro niżej), przez którą obserwowała miłosne igraszki męża i swej znienawidzonej konkurentki, na którą skarżyła się biskupowi Paryża, mówiąc: "Ta ladacznica zastosowała dwadzieścia sześć pozycji Aretyna", z prośbą aby ją wyklęto i zmuszono króla do pozbycia się jej z dworu. Na pytanie jednak biskupa o dowody, oraz o to skąd królowa ma tę wiedzę, zmieniała temat, aby się nie zdradzić. Tak więc nic nie wskórała i mogła jedynie obserwować miłosne harce swego męża z ukrycia (zapewne wspomagając się pewnymi przyrządami o znanej proweniencji, którymi tak przeraził się potem jej syn Henryk Walezy - przyszły król Francji i Polski - który w wieku 9 lat (1560 r.) podejrzał przez dziurkę od klucza dwie damy dworu w jednej z komnat pałacu Tuileries, które zaczęły się wzajemnie całować, a potem jedna drugiej, podnosząc jej suknię, włożyła między nogi jakiś długi przyrząd, który tak przeraził młodego księcia, że ten aż krzyknął: "Co ona jej zrobiła". Długo też do siebie dochodził po tej "przygodzie", a gdy został królem Francji w 1574 r. zakazał całkowicie miłości lesbijskiej na dworze, pod groźbą srogich kar (za to miłość między mężczyznami, którą praktykował jak najbardziej popierał).
Taką samą traumę odczuł młody król Ludwik XV, gdy jeszcze jako chłopiec spacerując po parku w Wersalu, ujrzał dwóch młodzieńców w nietypowych pozach. Spytał się więc swego guwernera: "Co oni tam robią, że tak szczelnie przywarli do siebie tyłkami?", a ten, nie wiedząc co odpowiedzieć, rzekł: "Biorą twierdzę". Potem, gdy król poznał już znaczenie tych słów, bardzo mu one obrzydły i był wrogiem jakichkolwiek homoseksualnych praktyk na swym dworze. Był władcą bystrym, inteligentnym, lubiącym dyskutować na najróżniejsze tematy, ale miał jedna poważną wadę - szybko się nudził i nic na dłużej nie potrafiło przykuć jego uwagi. Był też nieśmiały, szczególnie wobec kobiet i jeśli ona same nie rozkładały przed nim nóg w alkowach, trudno mu było się do nich zbliżyć lub wykonać jakikolwiek pierwszy krok. Był umiłowanym władcą swych poddanych i jedyną nadzieją dynastii Burbonów. Wstąpił na francuski tron, jako pięcioletnie książątko po śmierci (1 września 1715 r.) swego pradziadka - Ludwika XIV - "Króla Słońce". Ten bowiem, francuski władca, który podbijał kraje, rozbijał koalicje i budował podwaliny ekonomicznej potęgi Francji, był prywatnie władcą bardzo nieszczęśliwym, szczególnie pod koniec życia. Po kolei umierali wszyscy, których kochał: najpierw w 1683 r. żona - Maria Teresa, potem syn, jedyny z sześciorga dzieci, który przetrwał wiek dziecięcy - książę Ludwik "Wielki Delfin", nadzieja dynastii Burbonów, książę który mógł (dzięki swej odwadze w boju i czynom politycznym) zmienić oblicze Francji i kontynuować jej mocarstwową politykę. Zmarł w kwietniu 1711 r. w wieku 49 lat. Zaraz potem (luty 1712 r.) śmierć zabrała jego najstarszego syna - księcia Ludwika "Małego Delfina", który zmarł w wieku 30 lat (sześć dni wcześniej zmarła jego małżonka - Maria Adelajda). Co prawda "Wielki Delfin" miał jeszcze dwóch synów - Filipa (który w 1700 r. został królem Hiszpanii, a pokój w Utrechcie z 11 kwietnia 1713 r. zabraniał łączenia korony hiszpańskiej i francuskiej w rękach jednego monarchy), oraz Karola, który także zmarł (bezdzietnie - dzieci zmarły w niemowlęctwie) przed swym dziadkiem (maj 1714 r.). Pozostali jedynie synowie z linii "Małego Delfina", którzy stanowili ostatnią nadzieję dynastii Burbonów. Byli to dwaj książęta o tym samym imieniu Ludwik, z tym że następca tronu, książę Bretanii - Ludwik, urodzony w 1707 r. zmarł również jeszcze przed śmiercią pradziadka w marcu 1712 r. Pozostało ostatnie żywe dziecko - ostatnia nadzieja na przedłużenie dynastii - Ludwik, książę Andegawenii. Ten przeżył i we wrześniu 1715 r. jako pięcioletnie dziecię, stał się kolejnym królem Francji - Ludwikiem XV.
Umierający Ludwik XIV do końca zachował świadomość i bystrość umysłu, choć strasznie cierpiał i trudem ukrywał ból, gdyż gangrena powoli zżerała mu nogi, potrafił rozmawiać i żegnać się ze swymi dworzanami, nałożnicami (wiele z nich przepraszał za swe zachowanie i prosił o wybaczenie) i oczywiście młodziutkim królewiątkiem Ludwikiem XV. Miał do niego powiedzieć następujące słowa: "Moje drogie dziecko, zostaniesz największym królem na świecie. Nie zapominaj nigdy o swoich powinnościach względem Boga. Nie naśladuj mnie w prowadzeniu wojen. Staraj się zawsze utrzymać pokój z twoimi sąsiadami, przynosić ulgę, jeśli to możliwe, swemu ludowi, czego mnie na nieszczęście nie udało się uczynić ze względu na potrzeby państwa. Słuchaj zawsze dobrych rad i miej stale na uwadze, że Bogu zawdzięczasz to, kim jesteś". Dodatkowo słowa te, kazał umierający monarcha pani de Ventadour (piastunce młodego króla), umieścić nad jego łóżeczkiem. Ludwik XIV zmarł nad ranem 1 września 1715 r. w wieku 77 lat, z czego panował lat 72, a jako samodzielny monarcha rządził Francją w sposób absolutny przez 54 lata. Jego życie to czas balów, przyjęć, polowań, romansów, wojen i umacniania francuskiej pozycji militarnej oraz ekonomicznej w Europie. Władał jako "Król Słońce", umierał jako staruszek, proszący o wybaczenie "za grzechy swego życia". Teraz nadchodził czas nowego króla, tylko że jako dziecko nie mógł on samodzielnie rządzić, musiano ustanowić regencję.
Ludwik XV był w sytuacji zupełnie innej, niż dwaj jego poprzednicy, którzy także w bardzo młodym wieku wstępowali na tron. Zarówno bowiem Ludwik XIV jak i Ludwik XIII - ojciec jego pradziadka, obejmowali trony w sytuacji gdy regencję mogły sprawować ich mamy. Zarówno matka Ludwika XIV - Anna Austriaczka, jak również matka Ludwika XIII - Maria Medycejska, dbały oto, aby pozycji ich synów nikt nie mógł zagrozić, gdy oni byli jeszcze w wieku chłopięcym (Anna Austriaczka nawet kazała przebierać w damskie suknie i wychowywać jak dziewczynkę, swego młodszego syna - Filipa, księcia Orleanu, aby ten, w przyszłości nie próbował odebrać bratu tronu, czego sama doświadczyła jako żona Ludwika XIII, który musiał wciąż baczyć na knowania swego młodszego brata - Gastona Orleańskiego). Ludwik XV nie miał takiego wsparcia, nie poznał nigdy swej matki (w 1748 r. miał się nawet wyrazić do madame de Pompadour: "Nie dane mi było nigdy poznać, czym dla człowieka jest utrata matki"). Regencję przejął jego stryjeczny dziadek (syn młodszego brata Ludwika XIV - Filipa Orleańskiego) - Filip II Orleański (wbrew testamentowi Ludwika XIV, który jego stawiał jedynie na czele Rady Regencyjnej, zaś opiekę nad małoletnim królem, miał sprawować Ludwik August Burbon książę de Maine - nieślubny syn Ludwika XIV). Ponieważ jednak stan zdrowia młodego króla pozostawiał wiele do życzenia i obawiano się że wkrótce podzieli on los reszt swojej rodziny, Parlament Paryża zatwierdził (12 września 1715 r.) Filipa Orleańskiego jako jedynego regenta (w grę wchodziła również kwestia sukcesji tronu, w przypadku prawdopodobnej śmierci Ludwika XV, która miała przejść na boczną linię książąt orleańskich, z pominięciem ostatniego, żyjącego wnuka Ludwika XIV - króla Hiszpanii Filipa V i jego potomków).
Nowy regent, zły na swego stryja za wiele rzeczy (głównie za narzucone mu małżeństwo z córką Ludwika XIV i jego nałożnicy - madame de Montespan - Franciszką Marią), postanowił zburzyć mit wielkiego "Króla Słońce". Na początek, wyprowadził dwór z Wersalu i wrócił do Paryża. Zlikwidował też pensje i stanowiska dworskie (dzięki czemu uzyskał duże oszczędności w i tak napiętym budżecie), Ludwika XV odesłał do zamku w Vincennes, a sam zajmując komnaty Pałacu Królewskiego w Paryżu, rozpoczął rządy niczym król. Całkowicie zawaliła się dworska etykieta, tak skrupulatnie przestrzegana w czasach poprzedniego króla, odtąd bawiono się na dworze zupełnie swobodnie, sam regent pracował w dzień, zaś nocami urządzał huczne zabawy i libacje, które często kończył się zbiorową orgią (nie do pomyślenia w czasach Ludwika XIV). Nastąpił znaczny upadek obyczajów, kobiety zaczęły zakładać wydekoltowane suknie, które i tak szybko zrzucały podczas nocnych igraszek w Pałacu Królewskim, które przygotowywała jego metresa - przedsiębiorcza madame de Panabere (umiała ona tak oszukać swego męża, że jeszcze niczego nieświadomy... płacił jej za to że ta sypiała z regentem Francji - doprawdy niezwykle przedsiębiorcza kobieta zgromadziła pokaźną sumkę swego męża, nim ten połapał się w czym rzecz), wybrała kilku młodych i dobrze zbudowanych młodzieńców, którzy mieli "dokończyć dzieła" podczas orgii, i zaspokoić panie, które dotąd nie zostały zaspokojone (organizowała też specjalne spektakle nagich tancerek z Opery Paryskiej, mających nocami tańczyć dla regenta, a potem jedna z nich zostawała u niego na noc). Madame de Panabere pozostała przy regencie, nawet wówczas gdy znalazł on sobie kolejną nałożnicę - madame de Phalaris, (w której ramionach zmarł w 1723 r. a oficjalny komunikat dworu francuskiego głosił: W dniu 2 grudnia 1723 r. Jego Wysokość książę Orleanu umarł w ramionach ukochanego spowiednika) i zbiła też pokaźny majątek (po wprowadzeniu we Francji pierwszych papierowych pieniędzy w maju 1716 r. za sprawą szkockiego spekulanta giełdowego i szulera - Johna Lawa, które jednak szybko zostały wycofane - marzec 1720 r. - i powrócono do "twardej" waluty. Okres ten jednak spowodował wiele bankructw i samobójstw - ale przedsiębiorcza pani de Panabere ładnie na tym zarobiła, choć ucierpiał autorytet regenta, a Law... stał się bankrutem i musiał uciekać z Francji).
Okres rządów Regencji, to również czas zbliżenia politycznego z Anglią. Filip II Orleański zamyślał założyć własną dynastię i koronować się na króla, po spodziewanej śmierci młodego Ludwika XV. Począł wiec poszukiwać odpowiedniej kandydatki na żonę dla swego syna księcia Ludwika Burbona-Orleańskiego. Ponieważ jednak Filip V również zgłaszał pretensje do francuskiej korony, regent postanowił ominąć Hiszpanię i wybrać jej (a także Francji) naturalnego konkurenta - Anglię. W maju 1716 r. wysłał do Hagi na rozmowy z ministrem Jerzego I - Stanhope'em, swego zaufanego, księdza Dubois. Chodziło również o ewentualne małżeństwo Ludwika XV i utrwalenie pokoju europejskiego po latach krwawej wojny o sukcesję hiszpańską (1701-1714). Po kilkumiesięcznych negocjacjach w styczniu 1717 r. zawarto układ trójprzymierza Francji, Anglii i Holandii wymierzony przeciwko Burbonom hiszpańskim. Filip II Orleański obawiał się pretensji dynastycznych króla Hiszpanii, zaś król Wielkiej Brytanii - Jerzy I, czuł się wciąż zagrożony ze strony przebywających we Francji jakobitów, czyli potomków obalonego w 1688 r. króla Jakuba II Stuarta. Teraz na mocy porozumienia o trójprzymierzu, regent Filip wydalił z kraju Jakuba Stuarta (syna Jakuba II), wraz z rodziną i zwolennikami (Jakub Stuart był mężem Klementyny Sobieskiej, córki króla Rzeczypospolitej Jana III Sobieskiego), oraz zaprzestał budowy umocnień w Mardyck, skierowanych przeciwko Anglii. W listopadzie 1717 r. Filip V wypowiedział wojnę Cesarstwu Rzymskiemu (Austrii), do której wkrótce przyłączyli się członkowie trójprzymierza (2 sierpnia 1718 r.). Wojna ta, zakończyła się klęską Hiszpanii i pokojem w Hadze (luty 1720 r.), na mocy którego w niewielkim stopniu korygowano jedynie włoskie posiadłości Habsburgów i Burbonów.
Po zakończonej wojnie, pomimo dalszego istnienia sojuszu angielsko-francuskiego, na którym miał się opierać pokój w Europie, regent Filip zrezygnował jednak z angielskiej kandydatki na żonę dla swego syna, jak i dla króla Ludwika XV. Po osłabieniu Hiszpanii, postanowiono ponownie zbliżyć się do madryckiego dworu i w marcu 1721 r. podpisano akt sojuszu defensywnego, w którym kandydatką na żonę dla małoletniego króla, miała być 3-letnia hiszpańska infantka Marianna Wiktoria. Małżeństwo zostało odwołane w 1725 r. (Ludwik XV nie chciał słyszeć o tak młodej żonie, sam już bowiem był nastolatkiem). Zaś 2 grudnia 1723 r. zmarł w objęciach madame de Phalaris - regent Francji - Filip II Orleański. Wraz z nim dobiegł końca ośmioletni okres regencji, nacechowanej powszechnym upadkiem moralności i rozbuchanej seksualności. 22 października 1722 r. miała miejsce uroczysta koronacja Ludwika XV w Reims, zaś 15 lutego 1723 r. (po ukończeniu 13 roku życia), król Ludwik został oficjalnie uznany przez Parlament Paryża za pełnoletniego władcę. Rozpoczynał się okres, który w dziejach osiemnastowiecznej Francji był bodajże najlepszym, najszczęśliwszym i najspokojniejszym okresem. Trwał on 25 lat podczas których król Ludwik był prawdziwie umiłowanym przez poddanych władcą (nazywany był "umiłowanym"). Był to ostatni Burbon, który cieszył się tak wielkim poparciem, już jego następca (wnuk) Ludwik XVI zostanie zgilotynowany, jako "obywatel Kapet" na gilotynie podczas Rewolucji Francuskiej dnia 21 stycznia 1793 r. a Francja wpadnie w okres wewnętrznej anarchii i rewolucyjnego terroru, a z czasem rewolucja i republika przestaną być popularne nawet wśród samych rewolucjonistów i republikanów, którzy w latach 1795-1799 zaczną się zastanawiać nad oddaniem władzy, przebywającemu na emigracji Ludwikowi XVIII (bratu zgilotynowanego monarchy). Kres tym planom położy śmiała akcja młodego, francuskiego oficera, który dopiero co powróci z kampanii egipskiej - Napoleona Bonaparte, powołującego do życia Konsulat (9 listopada 1799 r.), a po referendum z maja 1804 r. koronuje się on na pierwszego w dziejach Francji Cesarza Francuzów - 2 grudnia 1804 r. dając początek nieznanemu dotąd okresowi francuskiej mocarstwowości.
CDN.
Witam wszystkich,
OdpowiedzUsuńponieważ Lukas, tradycyjnie, zanim przejdzie do tematu, najpierw nakreśla szeroki obraz epoki to ja też dodam kilka tematów do poczytania:
- http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/02/17/lesbijskie-zabawy-na-renesansowych-dworach-18/
- http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/12/01/mam-nadzieje-ze-moja-corka-umrze-najgorsza-matka-wsrod-krolowych/
- http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/03/15/kopciuszek-istnial-naprawde-jak-uboga-szlachcianka-zostala-zona-wielkiego-krola/
- http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/12/18/moj-dziadek-ma-31-lat-a-moja-mama-to-moja-siostra-patologiczna-rodzina-krola-francji/
Miłej(?) lektury,
Justyna