Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 maja 2025

MORITURI TE SALUTANT - Cz. VI

CZYLI DZIEJE IMPERIUM 
WSCHODU I ZACHODU





PROLOG
Cz. VI



OKTAWIAN CEZAR 



 Triumf jaki miał miejsce 13 sierpnia 29 r. p.n.e. był pierwszym z trzech, które odbywały się kolejno po sobie w ciągu następnych dni. Ten świętowano z okazji zwycięstw Oktawiana Cezara w walkach z Dalmatami w Ilirii (w latach 35-33 r. p.n.e.). Następnego dnia świętowano zwycięstwa w bitwach morskich pod Naulochus (36 r. p.n.e. w wyniku której zniszczono sycylijskie państewko Sekstusa Pompejusza - który sam siebie nazywał "Synem Neptuna") dopiero 15 sierpnia odbył się główny triumf nad Antoniuszem i Kleopatrą. W pochodzie tym zaprezentowano posąg Kleopatry leżącej na śmiertelnym łożu, za którym podążały jej dzieci (wzbudzały one litość wśród mieszkańców Rzymu, tym bardziej że płakały za matką). W trakcie tego triumfu zaprezentowano ogromne skarby zrabowane z Egiptu (pojawienie się takich kosztowności w Rzymie w tamtym czasie spowodowało znaczne obniżenie cen złota, chociaż nie trwało to długo gdyż rynek rzymski był bardzo chłonny i już w ciągu kilku kolejnych miesięcy wszystko wróciło do normy). Oktawian jechał na swym rydwanie zaprzężonym w cztery konie. Na jednym z nich po prawej stronie siedział jego 13-letni siostrzeniec Marek Klaudiusz Marcellus (którego Oktawian bardzo kochał i którego widział jako swego następcę, niestety chłopak zmarł w dziwnych okolicznościach w wieku lat 19. Prawdopodobnie - bo nie ma na to dowodów - stała za tym żona Oktawiana, Liwia Druzylla, która czyniła wszystko aby następcą jej męża został jej syn z pierwszego małżeństwa czyli...) na drugim zaś koniu po lewej stronie jechał Tyberiusz. Obaj chłopcy byli rówieśnikami i widziani byli jako potencjalni następcy Oktawiana Cezara (oczywiście nieoficjalnie, gdyż wciąż przecież istniała Republika i nie można było mówić o żadnych następcach, szczególnie że Oktawian wielokrotnie deklarował chęć przywrócenia Republiki i zrzeczenia się władzy, gdy tylko niebezpieczeństwo ze strony Kleopatry i Antoniusza zniknie). Jednak było wiele znaków które pokazywały że Cezar Oktawian nie jest zbyt skłonny do przywrócenia dawnej Republiki, jednym z nich był taki choćby drobiazg, iż w owym marszu triumfalnym senatorowie podążali za rydwanem zwycięskiego Oktawiana, a nie jak dotąd zwykło się to czynić - przed.




Rzym oczywiście w tych sierpniowych dniach przeżywał wybuch radości i nadziei na szczęśliwą przyszłość. Zorganizowano wspaniałe munera (walki gladiatorów), trwające kilkanaście dni, podczas których ekscytowano się nie tylko nowymi wojownikami na arenie (Swebami zza Renu i Dakami znad Dunaju), ale przede wszystkim pokazano nigdy wcześniej nie widziane w Rzymie dzikie zwierzęta (zabrane głównie z królewskiego ogrodu zoologicznego w Aleksandrii), nosorożca i hipopotama. Z okazji zwycięstwa żołnierze otrzymali po 1000 sestercji na głowę, mieszkańcy miasta zaś po 400 sestercji. Pomiędzy igrzyskami odbywały się również otwarcia nowych budynków, takich jak choćby Curia Julia - nowe miejsce posiedzeń Senatu (otwarcie nastąpiło 28 sierpnia), świątyni "Boskiego Cezara" (otwarcie 18 sierpnia) która stanęła dokładnie w tym samym miejscu, gdzie przed 15 laty spoczęło na marach ciało zamordowanego Gajusza Juliusza (co ciekawe w tamtym momencie nie było jeszcze pewne kogo poprze lud. Czy Brutusa i Kasjusza oraz innych morderców Cezara, czy też tych, którzy przerażeni starali się uciec z miasta z piętnem rodziny lub przyjaciół dyktatora. Wówczas to głos zabrał Marek Antoniusz który w płomiennej mowie zdołał przekonać lud rzymski do wystąpienia przeciwko mordercom, którzy w ciągu kilku kolejnych dni zaczęli opuszczać Rzym). Na Forum Romanum tuż przed budynkiem kurii Senatu stanął jeszcze posąg bogini Viktorii (bogini zwycięstwa), który stał się symbolem Rzymu przez kolejne 400 lat, gdy w roku 382 z polecenia cesarza Flawiusza Gracjana i przy ogromnej radości chrześcijańskiej już wówczas - w ogromnej większości - ludności Rzymu, usunięto ten pomnik. Protesty zaś pogańskich mieszkańców Rzymu - którzy odwoływali się nie tyle do religii, co do tradycji - zbyto milczeniem). Po zakończeniu tych wszystkich uroczystości Rzym, Italia i Imperium wkraczało teraz w nowy okres swych dziejów, których tak naprawdę jeszcze wówczas nie znano i nie wiedziano jaki przyjmie on kierunek. Wszyscy spoglądali na młodego Cezara (jakby nie patrzeć miał przecież wówczas dopiero 34 lata) w końcu obiecał on że przywróci starą Republikę, oczekiwano więc jego decyzji.


MAREK ANTONIUSZ PRZEMAWIA DO LUDU RZYMSKIEGO PRZY MARACH CEZARA




PLANY UCIECZKI CEZARIAN Z RZYMU ZOSTAŁY RÓWNIEŻ POKAZANE W SERIALU "ROME"



Ale Oktawian nie lubił pośpiechu, jego dewiza brzmiała zresztą "spiesz się powoli", zresztą nigdzie nie musiał gonić, nikt przecież na niego nie naciskał, a stan zawieszenia i niepewności nie był do końca dla wszystkich aż taki zły. Szczególnie żołnierze nie chcieli aby ich wódz ustępował. Po pierwsze dlatego, że dzięki niemu mieli ziemi w Italii którą im obiecał i wywiązał się z danego słowa, po drugie dostali pieniądze, po trzecie zaś liczyli na kolejne profity za jego rządów. Dlatego jego ustąpienie nie było im na rękę, a była to pokaźna siła, bo nawet po demobilizacji części wojsk, wciąż pod bronią było 28 legionów (stan ten utrzyma się przez dłuższy czas prawie bez zmian, np. za cesarza Hadriana w latach 117-138 liczba legionów wzrosła zaledwie do 30, czyli o 2. Notabene z z Hadrianem związana jest też pewna anegdota, a mianowicie pewien rzymski poeta w rozmowie z cesarzem nie poprawił władcy gdy ten mylnie przedstawił jakiś pogląd, na co potem inni jego towarzysze zwrócili mu uwagę, pytając: "Dlaczego  nie zaprzeczyłeś, gdy cezar się pomylił?", na co on odparł: "Nierozsądnie jest poprawiać kogoś, kto posiada 30 legionów 🤭). Oczywiście najbardziej skorzy do przywrócenie dawnej wolności (a co za tym idzie niestety również swawoli i często bezkarności) byli nobilitas - stan senatorski. Tym bardziej że formalnie prawny stosunek władzy Oktawiana wygasł. Co prawda nadal sprawował on imperium posiadając tytuł konsula (odnawiany co roku, ale jednocześnie dzielone zawsze z jeszcze jedną osobą i ściśle unormowany prawnie). Tytuł ten nie wystarczył do sprawowania pełni władzy. Nawet bowiem ogłoszenie się dyktatorem (choćby przy akceptacji Senatu) było nierealne, sprowadzało bowiem zbyt duże zagrożenie ewentualnym zamachem (a chętnych do takiego kroku wcale nie brakowało i to pomimo doświadczeń Cezara i jego morderców). Dyktatura więc też odpadała, co więc zostawało? Co należało uczynić aby pozostać u władzy? A może lepiej było dać sobie z tym wszystkim spokój i od tej pory żyć jak człowiek prywatny w  ciszy i spokoju?


DYKTATOR SULLA



Takie myśli z pewnością nawiedzały Oktawiana w tamtym czasie. Dokładnie 50 lat wcześniej w 79 r. p.n.e. dyktator Lucjusz Korneliusz Sulla zrzekł się władzy, którą zdobył mieczem w roku 82, rozpoczynając niezwykle krwawe proskrypcje swych politycznych wrogów. Ale teraz - po tym jak wprowadził ustrój oparty na wszech władzy Senatu (i stronnictwa optymatów - taka rzymska prawica, chociaż te współczesne określenia nie pasują do tamtych czasów) uznał, że dopiął swego i może teraz odpocząć. Wycofał się więc do swej willi, gdzie doglądał gospodarstwa, łowił ryby nad rzeką i baraszkował ze swą młodą żoną. Emeryt można by powiedzieć, nie musiał się już o nic martwić. No właśnie, kilka miesięcy po zrzeczeniu się władzy znaleziono go martwego, gdy w słomkowym kapeluszu łowił ryby. 30 lat później, stojąc nad brzegiem Rubikonu Gajusz Juliusz Cezar stwierdził oficjalnie że Sulla był głupcem skoro zrezygnował z władzy, ten bowiem nie zamierzał tego czynić. Pięć lat później leżał w kałuży krwi przy pomniku swego przyjaciela oraz konkurenta - Pompejusza Wielkiego w teatrze jego imienia (dokąd przeniesiono wówczas obrady Senatu, gdyż sala obrad Senatu była w tamtym czasie w remoncie). Tak więc Oktawian Cezar miał do wyboru dwie drogi polityczne. Żadne nie gwarantowały bezpieczeństwa, żadne też nie dawały podstaw pod rządy jednowładcze. Jaką więc drogę należało obrać, w którym kierunku podążać, aby nie skończyć tak jak Sulla i tak jak Cezar. Oktawian zdawał sobie jednak sprawę że całkowity powrót do Republiki wiąże się z nowymi wojnami domowymi, a co za tym idzie polityczną anarchią i cierpieniem obywateli. Oczywiście w Rzymie nie brakowało ambitnych polityków, którym taka opcja bardzo by odpowiadała, gdyż zdobycie intratnej prowincji - w której stacjonowało kilka legionów - dawało okazję do podjęcia walki o władzę nad całym Imperium. Ale znowu kurczowe trzymanie się władzy uruchomi te same siły, tylko w innych proporcjach, a mianowicie w postaci zamachowców, pragnących odzyskać wolność i "usunąć tyrana". Koronowanie się zaś na króla i wprowadzenie monarchii typu wschodniego też nie wchodziło w grę, gdyż Rzymianie nie znali tego typu ustroju, a słowo "rex" było im tak nienawistne, że nawet Cezar po swym zwycięstwie w wojnie domowej, czynił co mógł, aby tylko nie zostać posądzony o dążenie do władzy królewskiej. Oktawian miał wiele miesięcy do namysłu nad tym co uczynić, jaką drogą pójść, aby nie narazić się na gniew ludu, a co za tym idzie - na śmierć. I... wymyślił. 

Żeby można było wprowadzić nowy ustrój polityczny, przede wszystkim trzeba zapewnić sobie poparcie Senatu, a poparcie Senatu można zdobyć wprowadzając tam swoich zwolenników, lub też potwierdzając dotychczasowe przywileje już zasiadających tam osób. Problem polegał tylko na tym, że w czasach wojen domowych liczba senatorów gwałtownie wzrosła i to do tego stopnia, że liczyła wówczas prawie 1000 członków. Spora część z nich zdobyła swój tytuł bezprawnie, lub też w bardzo niejasnych okolicznościach. Jednak aby naprawić te błędy i pozbawić ich funkcji senatorów, należało sprawować cenzurę. A z tym był problem, gdyż cenzorów nie wybierano już od... 20 lat. Po raz pierwszy ten urząd (zajmujący się nie tylko staniem na straży moralności, a co za tym idzie cenzurą wszelkich przedstawień teatralnych, pism czy nawet piosenek, które uznano by chociażby za "deprawujące młodzież" ale również przeprowadzaniem spisu ludności, oraz liczby senatorów) został zlikwidowany przez Korneliusza Sullę w roku 81 p.n.e. Potem konsulat Gnejsza Pompejusza Wielkiego i Marka Licyniusza Krassusa przywrócił ten urząd (70 r. p.n.e.), ale wybuch wojny domowej Cezara z Pompejuszem i kolejne walki jakie miały miejsce po tym czasie spowodowały, że nikt nie miał ochoty do zajmowania się wyborem "strażników moralności". Tak właśnie było aż do roku 28 p.n.e. gdy w styczniu konsulat ponownie (po raz szósty) objął Cezar Oktawian, a jego kolegą na urzędzie został jego przyjaciel i wódz jego armii Marek Wipsaniusz Agryppa. Ponieważ sprawowali oni konsulat, nie mogli jednocześnie zostać cenzorami, ale wybrnięto z tego na inny sposób, a mianowicie... zostali konsulami o kompetencjach cenzorskich. Przeprowadzili oni dokładny spis członków Senatu i wyszło im, że jakieś 200 osób nabyło te prawa w  podejrzanych okolicznościach. Oktawian zwrócił się najpierw (nie używając nazwisk) do tych senatorów, aby dobrowolnie zrzekli się oni urzędu. Na ten apel odpowiedział jednak tylko 40 osób, więc pozostałe 160 skreślono oficjalnie z listy Senatu, który od tej pory liczył 800 osób. Oktawian i Agryppa przeprowadzili również (pierwszy od 42 lat) spis ludności Imperium. Tamten, z roku 70 p.n.e. wykazał liczbę 910 000 obywateli rzymskich (oczywiście liczono tylko samych dorosłych mężczyzn, bez dzieci, chłopców, kobiet, niewolników i mieszkańców prowincji którzy nie posiadali rzymskiego obywatelstwa). Teraz spis ludności wykazał 4 miliony 63 000 obywateli.


DWAJ PRZYJACIELE: 
OKTAWIAN i AGRYPPA



 Tak "odchudzony" Senat przyznał Oktawianowi tytuł "pierwszego senatora" ("princeps senatus") co było kolejnym krokiem ku jednowładzwu. Jednocześnie Cezar Oktawian zaliczył poczet patrycjatu wiele nowych rzymskich rodzin, zyskując w nich wsparcie. Teraz, po dokonaniu tych wszystkich zmian i przeprowadzeniu uroczystości religijnej zwanej "lustrum" (mającej na celu oczyszczenie Rzeczpospolitej) a polegającej na złożeniu ofiar bogu Marsowi na Polu Marsowym z trzech zwierząt: owcy, świni i byka; Cezar Oktawia mógł przejść do kolejnej fazy swego planu (jeżeli przyjmiemy że ten plan miał już w tym czasie ukształtowany). 9 października 28 r. p.n.e. na Palatynie stanęła przepiękna świątynia Apollona, do której to przeniesiono - spisane na nowo (w latach wojen domowych wiele z nich uległo zniszczeniu) księgi sybillińskie. Przy tej świątyni (o której więcej opowiem już wkrótce, gdy przyjdę do opisu Rzymu za czasów Oktawiana) powstała również biblioteka (pierwsza biblioteka publiczna w Rzymie). Świątynia ta powstała w całości za prywatne pieniądze Oktawiana, który W 36 r. p.n.e. wykupił na Palatynie kilka willi i domów zamożnych Rzymian (początkowo z myślą o budowie swojej własnej willi, gdyż jego skromny dom, znajdujący się przy Forum Romanum stał w miejscu dosyć hałaśliwym i ludnym. Jednak gdy pewnej nocy piorun uderzył w to właśnie miejsce, uznano że bogowie pragną wznieść tutaj świątynię i tak właśnie rozpoczęto budowę Świątyni Apolla. Co się zaś tyczy nowego mieszkania Oktawiana, to Senat - zaskoczony jego hojnością - jeszcze w tym samym 36 r. p.n.e. zakupił stojący na Palatynie dawny dom Hortensjusza, który po krótkim remoncie i zakupieniu sąsiedniego domu - należącego dawniej do Lucjusza Sergiusza Katyliny - stał się nową siedzibą Oktawiana, zwanym "Domus Augustus" - ale trudno byłoby go nazwać pałacem, gdyż Oktawian nie znosił przepychu i żył bardzo skromnie. O jego domu, pożarze który wybuchł tam w 3 roku naszej ery i nowej odbudowie - również wkrótce opowiem. Warto jeszcze dodać, że w tym samym 28 r. p.n.e. rozpoczęto na polu marsowym budowę okazałego mauzoleum rodziny juliuszów, zwanego następnie Mauzoleum Augusta). Te wszystkie nowe budynki i zmiany w składzie Senatu, nadal jednak nie odpowiadały na proste pytanie - co dalej z Republiką?





CDN.


PS: Kochani moi, nie chcę się powtarzać bo tego nie lubię, ale pamiętajcie że już za trzy dni wybory. Proszę was (jeśli mogę się o to zwrócić, gdyż nigdy tego nie robiłem, ale teraz jest wyjątkowa sytuacja) abyście oddali głos za Polską, za naszą przyszłością i przyszłością naszych dzieci, czyli za Karolem Nawrockim, a jeśli już nie za nim osobiście, bo przynajmniej przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu. To jest mój krótki apel i prośba do Was.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz