CZYLI KOMENTARZ DO OSTATNICH PRZEDWYBORCZYCH WYDARZEŃ
Musiałem dzisiaj to napisać, bo przyznam się szczerze sytuacja zaczęła się zmieniać diametralnie od chwili, kiedy pan Sławomir Mentzen uznał, że tak po prostu może sobie wyjść do swojego własnego pubu na "piwo z Mentzenem" z panem "bążurem" Trzaskowskim i panem Radosławem "mężem swojej żony" Sikorskim (notabene zastanawiam się dlaczego pani Applebaum wstydzi się nosić nazwisko swego męża 🤔, ale to już jest ich prywatna sprawa). Zastanawia mnie bowiem, co takiego pan Mentzen miał w głowie, że zdecydował się na taki krok i nasuwają mi się tylko dwie możliwości. A mianowicie, albo pan Sławomir Mentzen jest chodzącym geniuszem, który doskonale przewidział jak jego decyzja (pójścia na wspólne piwo z ludźmi, którzy uosabiają cały ten otaczający nas syf - mówiąc oczywiście w wielkim uproszczeniu) wpłynie na jego własnych wyborców i celowo zdecydował się na taki właśnie krok, co znaczyłoby że pan Mentzen jest mężem stanu przewidującym kilka politycznych ruchów do przodu; albo też pan Mentzen uczynił to z własnej głupoty. Naprawdę chciałbym uwierzyć w pierwszą wersję wydarzeń, ale niestety coś mi podpowiada (chyba bebech, a jak mówił Skipper "zawsze ufaj swojemu bebechowi") 😉) że autentyczna jest ta druga wersja. Nie rozumiem, doprawdy nie pojmuje jak można było popełnić taką głupotę i czytając zarówno komentarze wyborców pana Sławomira Mentzena jak i widząc to, jak oni teraz reagują, dochodzę do wniosku że albo mamy do czynienia ze spektakularnym upadkiem tego polityka, albo też... niekoniecznie. Według mnie bowiem pan Mentzen może ten swój błąd jeszcze przekuć w sukces, ale tutaj trzeba zdrowego rozsądku i determinacji. Mianowicie powinien w swoich mediach społecznościowych ogłosić, że to spotkanie było celowym zabiegiem, mającym przekonać jego wyborców do głosowania na Karola Nawrockiego, a przynajmniej przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu i zacząć powielać hashtag: "Nie dla Trzaskowskiego". To byłoby bowiem bardzo rozsądne nawet w sytuacji gdy popełnił zwykłą gafę i zrobił się z tego smrodzik, który teraz trzeba posprzątać. Nie wiem jak zachować się pan Sławomir Mentzen, ale to byłoby jak najbardziej dla niego korzystne wyjście z tej "sytuacji bez wyjścia".
Poza tym zobaczmy jak wygląda sytuacja wśród wyborców pana Mentzena, którzy do tej pory w jakiś 70% w drugiej turze wyborów prezydenckich zamierzali oddać głos na Karola Nawrockiego. Otóż tym swoim wypadem na "piwo z Mentzenem" pan Sławomir zmobilizował do tego (myślę że spokojnie) jakieś 90% swoich wyborców. Do tego to, co opowiadał w czasie ostatniej debaty Rafał Trzaskowski na temat Sorosa (że woli go bardziej niż Orbana), oraz to, co mówił na spotkaniu u Mentzena, myślę również że przekonało jakieś 70 może nawet 80% wyborców Grzegorza Brauna do zagłosowania przeciwko "bążurowi". Oczywiście najgorsi zawsze są radykałowie, ci których bardzo ciężko do czegokolwiek przekonać, a tacy są niestety wszędzie we wszystkich partiach, zarówno w Platformie Obywatelskiej (czy szerzej w Koalicji Obywatelskiej) w Prawie i Sprawiedliwości (czy szerzej w Zjednoczonej Prawicy) jak i oczywiście w Konfederacji czy w Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Beton to jest beton, czy to są "Silni razem", czy "Prawi kochani", czy jakieś inne grupy odchyleńców, wydaje się niemożliwe aby cokolwiek do nich dotarło, jakiekolwiek merytoryczne argumenty, poza... własnymi negatywnymi bodźcami, takimi właśnie jak piwo z Mentzenem w towarzystwie Trzaskowskiego i Sikorskiego. Oczywiście nie sądzę aby to przekonało wszystkich, może nawet nie większość z grup radykałów Mentzena i Brauna, ale myślę że jakiś tam procent pomyśli wreszcie logicznie i zobaczy że na szali leży przyszłość Polski - Polski takie koło jaką znamy, bezpieczną, piękną, Polski która ma ambicje. Po drugiej stronie bowiem mamy już tylko podporządkowanie Brukseli, a co za tym idzie Berlinowi, bo to przecież Niemcy rządzą Unią Europejską i tylko idiota powie że jest inaczej, stworzenie armii europejskiej (oczywiście głównie naszym kosztem, bo to my będziemy na to płacić, ponieważ Unii brakuje już pieniędzy praktycznie na wszystko, więc potrzebują nowych podatków, oraz oczywiście euro w Polsce, żeby nas do reszty wydrenować z zasobów, co pozwoli przez jakiś czas odetchnąć niemieckiej gospodarce, która funkcjonuje na zasadzie pasożyta).
Oczywiście wejdą wszelkie "Zielone i Niebieskie Łady", wszelkie ets-y, będziemy kupować niemieckie wiatraczki i stawiać je sobie 500 m. od zabudowań, będziemy ratować niemiecki i francuski przemysł zbrojeniowy (oczywiście naszymi pieniędzmi, bo Polska za bardzo urosła i trzeba ją sprowadzić do parteru, tak jak powiedział prezydent Francji Jacques Chirac jeszcze w 2003 r. {te słowa pamiętam bardzo dobrze i nigdy ich nie zapomnę do końca życia}, a mianowicie: "Polska straciła okazję żeby siedzieć cicho". To było na początku konfliktu w Iraku i wysłania tam również polskich żołnierzy w tym jednostki specjalnej "Grom" i jednostki specjalnej "Formoza" - o których sami amerykańscy żołnierze mówili że to są specjaliści światowej klasy. Oczywiście można się teraz wspierać czy interwencji amerykańska w Iraku była potrzebna, czy nie {według mnie nie była potrzebna, była wręcz szkodliwa, ale interesy koncernów zbrojeniowych jak również paliwowych zaważyły}. W każdym razie sam fakt że Chirac użył wówczas takich słów, pokazuje stosunek Europy Zachodniej nie tylko do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ale przede wszystkim ich stosunek do Polski, jako największego z tych krajów. Zostaliśmy bowiem przyjęci do Unii Europejskiej w 2004 r. tylko i wyłącznie w celu łatwiejszej eksploracji naszego rynku i ewentualnego przenoszenia tam zachodnich firm aby pozyskać tańszą "siłę roboczą", a co za tym idzie zbijania kosztów, i oczywiście nie płacenia żadnych podatków. Innym powodem było również drenowanie zasobów ludzkich krajów kolonizowanych, czyli takich jak Polska, a więc ściąganie informatyków, lekarzy, budowlańców, specjalistów wszelkich branż do Niemiec, do Francji, do Wielkiej Brytanii itd. itp. Natomiast w żadnym razie nie zostaliśmy przyjęci do UE aby wyrównać dziejową niesprawiedliwość roku 1939 i 1945. Nigdy bowiem nie chodziło o wspólną Europę, zawsze chodziło o ich Europę, a konkretnie o niemiecką, ewentualnie niemiecko-francuską Europę. Inne państwa - szczególnie te na wschód od Odry - miały siedzieć cicho, pokornie przyjmować to, co ześlą nam "starsi i mądrzejsi" z Zachodu i wykonywać polecenia - tyle. Dlatego też poparcie w 2003 r. Stanów Zjednoczonych przez Polskę było takim szokiem dla tzw krajów "Starej Europy", a w zasadzie ich elit i dlatego Chirac wówczas powiedział to, co powiedział).
Tak więc albo się obudzimy teraz, póki nie jest jeszcze za późno, albo wszyscy skończymy w niemiecko-francuskim sosie zwanym Europą, w którym Polska - jeżeli w ogóle przetrwa - to co najwyżej z nazwy, bo wszystkie inne instytucje naszego państwa (łącznie z wojskiem) zostaną podporządkowane zewnętrznej władzy Brukseli/Berlina. Tak więc póki nie jest za późno powiedzmy razem: "Rafałowi Trzaskowskiemu mówimy goodbye!"
PS: Jeszcze jedno. Podobno ostatnio widziano prawdziwego zombie, który wstał z grobu? Nie wiem czy to prawda, tak tylko słyszałem że jakieś ruchy tektoniczne obudziły z krypty grobowej Erikę Steinbach zwaną też "Wypędzoną". Na ten temat postaram się napisać nieco dłużej, w każdym razie teraz powiem tylko że jeżeli Niemcy, obecni Niemcy nie zapłacą reparacji za zbrodnie swoich przodków, jeżeli nie uregulują i ostatecznie nie zamkną tej haniebnej sprawy, to jakiekolwiek zbliżenie polsko-niemieckie nigdy nie dojdzie do skutku i nie ma na nie najmniejszych nawet szans. Nie interesują mnie teksty w stylu "współcześni Niemcy to już inne pokolenie, nie pamiętają wojny, nic złego nie uczyniły" itd. Wasi przodkowie (zwracam się tutaj do przedstawicieli narodu "wąsacza" - bo chociaż był on Austriakiem, to przecież uważał się za Niemca) zniszczyli mój kraj, wymordowali 6 milionów Polaków (w tym 3 miliony polskich Żydów). Totalnie zniszczyli Warszawę, szereg miast i niezliczoną ilość wsi. Wywołali do tego wojnę światową, aby połechtać własne ego o byciu "narodem panów". Gdyby wygrali to byłaby katastrofa nie tylko dla mojego narodu, ale dla całej Europy - bo przecież Hitler walczył również (a może przede wszystkim) o nową Europę (tak jak Unia Europejska dzisiaj). Wszystkie narody Europy miały znaleźć w niej swoje "szczęśliwe miejsce", wszystkie, oprócz Polaków, bo my (podobnie jak Rosjanie, Ukraińcy, białorusini, zapewne także Litwini) zostaliśmy podzieleni na trzy kategorie w "Nowej Europie". Te kategorie to: przeznaczeni (i zdatni) do germanizacji, niewolnicy pracujący w wielkich niemieckich latyfundiach na Wschodzie (po zwycięstwie nad Związkiem Sowieckim), oraz ci, którzy przeznaczeni zostali do fizycznej eksterminacji. Ciekawe w której grupie znalazłbym się ja sam? Być może w pierwszej z racji moich korzeni, ale z racji wyboru trafiłbym do trzeciej, podobnie jak mój pradziadek, który sam podjął taki wybór. Tak więc najpierw reparacje, a potem wrócimy do czasów polsko-niemieckiego pojednania, który już istniał między naszymi narodami przez co najmniej 300 lat. Zresztą Niemcy w Polsce zawsze byli utożsamiani ze spokojem, kulturą i filozofią, zawsze, aż do drugiej połowy XIX wieku, a tak naprawdę do roku 1939.
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz