Łączna liczba wyświetleń

sobota, 2 lipca 2016

PORWANA I ZNIEWOLONA - Cz. I

AUTENTYCZNA HISTORIA ZNIEWOLONEJ KOBIETY


Rzecz ta działa się na początku lat 90-tych (1990 lub 1991), i dotyczyła porwania (uprowadzenia) młodej kobiety (Polki), o imieniu Beata, w Niemczech. Nie było to jednak ani porwanie dla okupu, ani też uwięzienie przez gang sutenerów, zmuszających potem dziewczyny do świadczenia usług seksualnych w niemieckich burdelach. Rzecz była dość ... niesamowita, owa kobieta została porwana tylko w jednym celu. Miała przez jakiś czas stać się ... seksualną zabawką swych porywaczy, którym było ... niemieckie małżeństwo, lubujące się w klimatach BDSM. Była (wraz z inną, młodszą od niej dziewczyną), ich seksualną niewolnicą przez miesiąc. W tym czasie zrobili z niej również prostytutkę, która miała obsługiwać sprowadzanych do ich posiadłości klientów (mężczyzn i kobiety). Po miesiącu czasu, włożyli ubrali ją w tę samą sukienkę, w której była w trakcie porwania, zakneblowali i założyli opaskę na oczy, po czym wsadzili do samochodu i wywieźli w nieznanym kierunku. W drodze dziewczyna straciła przytomność (zapewne dorzucili środek usypiający). Gdy się ocknęła, leżała na ławce w jednym z berlińskim parków. Na sobie miała dodatkowo męską marynarkę, w kieszeni której był plik spiętych w rulon banknotów - oto jej historia.





Beata jechała z Warszawy do Niemiec (a konkretnie do Hanoweru), do jednej ze swoich przyjaciółek tam zamieszkałych. Było to krótko po "upadku" komunizmu (czyli transformacji komunizmu w kapitalizm, przy zachowaniu tych samych struktur władzy, z dokooptowaniem do niej części środowisk opozycyjnych) w Europie Środkowo-Wschodniej. Kupiła bilet i zajęła miejsce w przedziale, starając się pogrążyć w lekturze dopiero co zakupionej książki. Co kilka stacji dosiadali się kolejni pasażerowie, aż wreszcie do przedziału w którym przebywała Beata, wszedł on - bardzo przystojny mężczyzna w średnim wieku, miał ładnie dobraną koszulę, marynarkę i spodnie (prawdopodobnie te dwa ostatnie były szyte na miarę). Był Niemcem. Przez jakiś czas siedzieli w milczeniu obok siebie. Wreszcie to on rozpoczął rozmowę, zapytując się jej co też takiego ciekawego czyta. Tak od słowa do słowa, nawiązała się między nimi bardzo przyjemna konwersacja (rozmawiali po niemiecku). Ów mężczyzna stwierdził, że wraca z Polski po odbyciu jakiegoś firmowego spotkania z polskimi klientami jego firmy. 

Droga do granicy minęła w świetnym nastroju obojga roześmianych i prawie że flirtujących ze sobą osób. Po przekroczeniu zaś granicy polsko-niemieckiej, mężczyzna zaczął prawić Beacie coraz to odważniejsze komplementy, podziwiając jej oczy, usta, piersi i pupę. Jednak w przedziale siedzieli jeszcze inni pasażerowie, więc mężczyzna (przedstawił się jako Martin), zaproponował jej by przeszli do ubikacji. Beata poszła za nim, ponieważ bardzo dobrze się przy nim czuła, wspaniale się rozumieli a dodatkowo potrafił ją rozbawić, no i był ... nieziemsko przystojny, choć już nie najmłodszy. W ubikacji zaczął ją lekko całować w policzki, potem w usta, a na końcu odbyli normalny stosunek seksualny (normalny, jeśli za takowy można uznać seks w toalecie rozpędzonego pociągu. Gdy wychodzili z toalety, Beata zauważyła że stojący najbliżej pasażerowie uśmiechają się do siebie. Pomyślała wówczas że pewnie słyszeli jej jęki. Zresztą trudno byłoby nie słyszeć, skoro już od dawna nie przeżyła podobnej seksualnej przygody, połączonej z nieznanym jej prawie orgazmem. Resztę drogi spędzili w swojej kabinie, wciąż flirtując i opowiadając sobie dowcipy. 

Martin wysiadał w Berlinie, Beata jechała do Hanoweru, ale nim wysiadł dał jej swoją wizytówkę i zaproponował kolejne spotkanie - Beata powiedziała że się zastanowi (choć już wówczas w myślach się zgodziła). Na odchodne poczęstował ją bardzo dobrym koniakiem, który jak twierdził - wiezie z Polski. Koniak rzeczywiście był dobry, ale wkrótce po jego wypiciu Beata zaczęła robić się senna. Wreszcie całkowicie straciła świadomość. Czas, jaki upłynął pomiędzy utratą jej przytomności w przedziale kolejowym, a niesamowitym powrotem do rzeczywistości - był jej zupełnie nie znany, po prostu wyparował. Gdy się zbudziła, znajdowała się już w zupełnie innym miejscu niż wcześniej - była to jakaś salka w stylu lat 80-tych, która wprawiał ją w pewien rodzaj osłupienia połączonego z poddenerwowaniem. Na ścianach bowiem wisiały różnej wielkości i kształtu pejcze, baty, szpicruty. Pokój był lekko przyciemniony, nie było w nim żadnego okna. Dokoła stały półki, na których leżały obroże, kajdanki i wszelkiej wielkości oraz koloru sztuczne męskie penisy.

Cały ten pokój przypominał jej marną scenografię dla erotycznych filmów klasy B, ale i tak nie był tak przerażający jak to co zobaczyła potem. Beata mianowicie zaraz po ocknięciu się z niebytu, próbowała wstać i skierować się do pobliskich, potężnych, stalowych drzwi. Nie mogła jednak się podnieść, była ... przywiązana. Leżała na brzuchu, na czymś co przypominało rozbudowanego sportowego kozła, znanego chociażby z lekcji wuefu. Była prawie naga. Prawie, gdyż wokół pasa miała założony krótki i ciasny gorset związany na plecach w taki sposób, iż powodował że ledwie co mogła oddychać. Jej piersi pozostawały zaś całkiem nagie. Nie miała też majtek, tylko pas do pończoch z podwiązkami i przymocowane do nich czarne pończochy. Zresztą, wszystko, wraz z gorsetem, było koloru czarnego, no może prócz czerwonych butów na dużym obcasie, zapiętych powyżej kostki na ... kluczyk. Ręce jak i nogi miała przywiązane go nóg kozła (który miał dość pokaźne rozmiary). Jej włosy były spięte w kok,  całość dopełniał pas wychodzący z tylnej strony owego kozła, który dodatkowo unieruchamiał jej plecy i tuż przed karkiem rozpadał się na dwa paseczki, przypięte do górnej części kozła. 

Beata widziała wszystko jak na dłoni, gdyż przed nią stało ogromne lustro, dzięki któremu mogła dostrzec, że jej twarz przypomina obecnie twarz jakiejś wulgarnie pomalowanej prostytutki. Miała usta pomalowane ciemnoczerwoną szminką, róż na policzkach aż bił od nałożonej ilości, poza tym jej rzęsy i brwi również zostały pomalowane i odpowiednio podkreślone. A co ciekawe ... nie mogła mówić, gdyż w usta miała włożoną zapiętą z tyłu głowy erotyczną kulkę. Coraz bardziej przerażona powrotem do rzeczywistości, kobieta, nagle ujrzała siedzącą naprzeciwko niej, ładną kobietę w wieku ok. 40-kilku lat, ubraną w czarne, obcisłe spodnie i czarną skórzaną kurtkę, spod której wystawał biustonosz w tym samym kolorze. Kobieta miała na sobie również czarne buty na obcasie.
- Cześć - przywitała się owa "lady" - Jak ci było z moim mężem? Gdybyś z nim się nie przespała, to dziś by tu ciebie nie było - mówiąc to wstała z fotela i podeszła w kierunku Beaty, wymierzając jej siarczysty klaps w pośladek. Dopiero teraz przerażona Beata ujrzała w jej ręku szpicrutę. 







CDN.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz